Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90019

przez ~mkgbl ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu historii https://piekielni.pl/67574 przypomniała mi się moja.

Mały rys sytuacyjny: mam prababcię, która mieszka w bloku. Przy samym bloku jest droga przeciwpożarowa i nie ma chodnika (to znaczy chodnik jest, kawałek dalej, a chcąc wejść do klatki trzeba przejść się drogą przeciwpożarową). Z jednej strony tej drogi, przy wejściach do klatek, są krzaki. Z drugiej strony pas zieleni, dość szeroki, za którym jest chodnik. Niedaleko dalej jest supermarket.

Gdy zmarł pradziadek, przychodziłam do prababci dwa razy w tygodniu. Raz, żeby zrobić zakupy i zjeść wspólnie z nią obiad, drugi raz po prostu w odwiedziny i z przygotowanym dla niej obiadem.

Tym razem wracałam z zakupów. Przy klatce prababci stała karetka. Szłam tuż przy krzakach, gdy karetka ruszyła. Prosto na mnie. Wcisnęłam się bardziej w krzaki, ale wiele to nie dało, wjechali prosto we mnie. Chyba poczuli, że w kogoś wjechali, ponieważ zatrzymali się. W tym momencie średnio dotarło do mnie co się dzieje, szczególnie że miałam jakieś czternaście lat, więc pozbierałam zakupy, otrzepałam ręce i kolana, a następnie wstałam i poszłam dalej. Nikt z karetki nie wyszedł i nie sprawdził co ze mną. Gdy przechodziłam obok nich widziałam tylko, że przypatrują się mi, jakby próbowali oszacować, czy coś mi się stało.

Skończyło się na paru małych siniakach, a rodzice byli wściekli na genialnych ratowników, którzy nawet nie wyszli sprawdzić, czy nic mi nie jest. Żałowali, że nie zapisałam godziny, ponieważ zadzwoniliby złożyć skargę.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (144)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…