Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90036

przez ~KorpoMysza ·
| Do ulubionych
Koniec starego roku i początek nowego. Okres przyznawania premii za zeszły rok przypomniał mi jak to wyglądało w mojej poprzedniej pracy.

Moja szefowa była odpowiedzialna za trzy różne działy w firmie (łącznie około 50 osób). Były one powiązane ze sobą, ale każdy z nich miał swoje oddzielne procedury i wytyczne, które ze sobą kolidowały, np. w jednym z działów liczyło się obniżenie kosztów produkcji, co z kolei miało wpływ na terminowość, która była istotna dla innego z podległych jej działów itp. Podczas przyznawania tzw. zadań rocznych często były one powiązane właśnie z tymi wytycznymi co stwarzało duże problemy, żeby te cele osiągnąć. Jeżeli ktoś miał jakiś pomysł jak obniżyć koszty i szedł z tym do szefowej to przeważnie odbijał się od ściany, bo to spowoduje problemy w innych działach. Wydaje się, że pomysł żeby jedna osoba trzymała nad tym pieczę jest dobry, ale w praktyce wychodziło na to, że szefowa torpedowała każdy z pomysłów przez co ciężko było osiągnąć przyznawane zadania roczne, od których zależała premia.
Ja rozumiem, że pracując w korporacji powinno się patrzeć globalnie na różne procesy, a nie tylko na swój ogródek, ale w takim razie po co przyznawała nam cele, których nie dało się osiągnąć?

Kolejnym problemem był podział pieniędzy przyznawanych w ramach tych premii. Korporacja przeznaczała odgórnie konkretną kwotę na wszystkie trzy działy, które były potem dzielone na pracowników przez szefową według jej uznania (teoretycznie mogła dać więcej osobie, która nie wykonała swoich zadań rocznych niż osobie, która wykonała je w 100%). W tej kwocie zawierała się również jej własna premia, którą miała sobie "uczciwie" sama przyznać. Dodam jeszcze, że w jednym z działów pracowały jej trzy kuzynki (każda miała inne nazwisko po mężu, więc możliwe, że korporacja nie wiedziała, że są rodziną) oraz jedna przyjaciółka z dzieciństwa. Nikt oficjalnie tego nie udowodnił, ale były spore podejrzenia, że to one zgarniają największe premie niezależnie od swoich wyników. Czyli gdyby korporacja przyznała na wszystkich 50 pracowników łącznie 50 tysięcy, to zamiast rozdzielić je mniej więcej po równo, szefowa mogła przyznać sobie 10k, a swoim koleżankom i rodzinie po 5k i dopiero pozostałe pieniądze rozdzielić na resztę.

Niestety nigdy oficjalnie nam nikt nie powiedział ile pieniędzy dostawała szefowa do podziału, ale po rozmowach ze współpracownikami z mojego działu i innych działów niepodległych pod moją byłą szefową, można było zauważyć spore dysproporcje. Na szczęście zwolniłam się na początku pandemii i w mojej nowej firmie wiem przynajmniej, że premie przyznawane są uczciwie.

Korpo

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…