Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90107

przez ~asoty ·
| Do ulubionych
Wpadłam tu na historię o hejcie o absurdalnym wpisie na jakiejś grupie facebookowej i hejcie jaki tam na kogoś spadł.

Od razu mówię, że nie wiem o jaką grupę chodzi, nie siedzę w tych tematach, ale jestem w stanie autorce uwierzyć (co nie jest równoznaczne, z tym, że potwierdzam jej wersję). Dlaczego? Niemal codziennie widzę w necie, jak ludzie obrzucają się błotem i życzą sobie wszystkiego co najgorsze, tylko dlatego, że są odmiennego zdania.

Jak wielu z Was zapewne, spędzam sporo czasu na facebooku, tak prywatnie, jak i zawodowo. Należę do przeróżnych grup, a niektóre z nich opuściłam ze względu na to, że strach się było na nich odezwać.

Między innymi jestem na lokalnej, powiedzmy dzielnicowej grupie, której celem jest wymiana informacji na temat lokalnych sklepów, usługodawców itp.

Jakiś czas temu ktoś wrzucił posta z prośbą o polecenie dobrego ginekologa w okolicy. Wiele osób polecało gabinet pewnej pani doktor (w tym, co może ciekawe, adminka grupy). Pojawił się też komentarz, którego nie zacytuję, bo został skasowany, ale przytoczę z pamięci:

"Widzę, że dużo osób poleca doktor Kozłowską (nazwisko zmienione). Osobiście nie mam dobrych doświadczeń z tą lekarką. Za wizytę kasuje jak za zboże, wobec mnie była bardzo niedelikatna i opryskliwa, w dodatku ubierając się słyszałam jak na korytarzu z pielęgniarką rozmawia swobodnie w towarzystwie innych pacjentek o moim zdrowiu. Moim zdaniem to naganne, a wiem, że to nie pierwszy raz, kiedy pani doktor dość swobodnie podeszła to kwestii tajemnicy lekarskiej. Ze swojej strony nie polecam".

Z początku wiele osób pisało, że to dziwne, że nie mieli takich doświadczeń, że ciężko im to sobie wyobrazić. Potem już zaczęły się sypać komentarze, że to osoba z konkurencji albo jakaś mściwa, niezadowolona pacjentka, oczerniająca wspaniałą lekarkę. Niestety, ostatecznie doszło do tego, że kobietę zaczęto wyzywać i obrażać, a najbardziej ohydny był dla mnie komentarz w stylu "Pewnie masz K***o syfilsa i bałaś się, że mąż się dowie, że się k*rwisz i dlatego się tak spięłaś, że pani doktor coś o tobie powiedziała, następnym razem nogi trzymaj razem" - potem komentarz zniknął.

Innym razem to mnie obrzucono błotem. W ramach pracy zajmuję się między innymi zamawianiem różnych rzeczy potrzebnych w firmie, np. materiałów biurowych. Kiedyś w sumie przypadkiem dołączyłam do grupy, w której ludzie wymieniają się opiniami na temat produktów biurowych, hurtowni itp. Tak się składa, że jakiś czas temu szef cisnął na przycięcie kosztów i zamówiłam koperty w bardzo atrakcyjnej cenie. Niestety, były one beznadziejnej jakości - tak złe, że trzeba było zaklejać je klejem w sztyfcie, bo ten fabryczny kompletnie nie kleił. Gdy na grupie ktoś zapytał o towar z tej hurtowni, napisałam swoją opinię - nic obraźliwego, bardzo krótko, że skuszona ceną zamówiłam koperty, ale okazały się być bardzo złej jakości i mimo niskich cen, nic tam więcej nie zamówię. Parę osób nawet polajkowało komentarz, więc wychodzi na to, że nie jestem odosobniona w tej opinii.

Ale po jakimś czasie pojawiły się komentarze, że pewnie reprezentuję konkurencję, bo dane osoby były zadowolone z zakupów i zachwalały hurtownię. To jeszcze nie było takie tragiczne, ale do tego doszły komentarze typu "i na *uj coś takiego piszesz, nikt nie pytał o zdanie jakiejś sekretareczki z zadupia" "I czego się spodziewałaś za tę cenę, siadaj jak dorośli ludzi, mający trochę pojęcia rozmawiają" "po co w ogóle takich hejterów trzymać w grupie".

Ręce mi opadły, niestety zaczęłam potem zwracać uwagę na to, że przy każdej "niepolecajce" pojawia się od razu stado ujadających piesków. Ponieważ admini mojego zgłaszania takich komentarzy, nie reagowali, opuściłam grupę.

Innym razem - znów lokalna grupa. Ktoś wrzucił zdjęcie jakiejś kobiety (od tyłu) z psem w parku. Napisał w poście, że pani "nie pozdrawia", bo nie posprzątała po psie i wydzierała się na przypadkowych ludzi, grożąc poszczuciem psem. Komentarze różne od śmieszków, po przypuszczenia, że pani jest chora psychicznie, przez "po co wrzucać takiego posta".

Jakaś kobieta napisała, że niestety jest to duży problem w tym parku, bo psie kupy leżą co kilka metrów, także na ścieżkach, a nawet na placu zabaw i dziecko autorki komentarza nieraz już wdepnęło tam w niespodziankę. Wywołało to lawinę komentarzy o tym, że dziecko nie powinno chodzić po trawniku, że madka polka zgłosiła się do odpowiedzi i że park jest dla wszystkich, też dla psów, a nie tylko dla kaszojadów.

Jak możecie się spodziewać, rozpętała się burzliwa dyskusja, a potem w stronę kobiety, która zaczęła temat, sypały się już nawet komentarze typu "Żeby cię następnym razem debilko jakichś pies w dupę ugryzł" "Oby twój bachor z huśtawki spadł i sobie głupi ryj rozwalił" "zrób światu przysługę i wjedź w kartony". Kobieta chyba była zszokowana, tym bardziej, że ona nie napisała w żadnym komentarzu nic w tak agresywnym tonie. Tu przynajmniej admini zareagowali, bo pokasowali te komentarze, ale ludzie no... chyba nie przesadzę jak powiem, że mam po tym poście traumę, bo zszokowało mnie, że ludzie potrafią z takiego powodu życzyć sobie TAKICH rzeczy.

Jako bonus coś spoza internetu, za to z tematu feministek, a raczej w mojej opinii kobiet, które się za feministki mają.

Kiedyś pracowałam z taką Anetą. Aneta właśnie była wkręcona w takie tematu najbardziej ekstremalnego feminizmu, na tyle, że wszędzie doszukiwała się dyskryminacji i obrażania kobiet. Kolejni bohaterowie dramatu to Martyna, dziewczyna trochę przy kości i Marek, nieco niezręczny społecznie kolega.

Martyna była okrągła tu i ówdzie i w pewnym momencie bardzo upodobała sobie bluzki i sukienki odcinane pod biustem. No, nie powiem, dawało to lekki efekt, jakby potrzebowała na brzuchu nagle trochę luzu - jeśli wiecie do czego piję. Po paru tygodniach takiego stanu rzeczy gadaliśmy sobie w niewielkim gronie w socjalnym i Marek rzucił gdzieś w rozmowie do Martyny, że przecież chyba ona w swoim stanie nie musi robić nadgodzin. Zapadła niezręczna cisza, a Martyna dopytała w jakim stanie. Marek zrobił się czerwony jak burak i zaczął bąkać, że no stan błogosławiony itp. Martyna się zaśmiała i powiedziała, że nie jest w ciąży. Marek potwornie się speszył, zaczął przepraszać, że to przez te bluzki itp. Wszyscy się pośmiali i temat byłby skończony, bo widać było, że Marek naprawdę był na 100% pewien, że Martyna jest w ciąży, a widocznie nie był świadom tego, że nie wypada takich rzeczy insynuować. Ale wmieszała się Aneta, robiąc awanturę:

- Co ty sobie wyobrażasz, że Martyna nie jest jak modelka, to od razu musisz się z niej śmiać, że gruba jak w ciąży? A w ogóle to czemu ma być w ciąży, co? Myślisz, że każda kobieta tylko marzy o tym, żeby inkubatorem być? A poza tym nawet jakby była to nie twoja sprawa czy robi nadgodziny! W ogóle, skąd ty się urwałeś, z XIX wieku? Martyna, ja bym na twoim miejscu do HR z tym poszła, co za typ!

Szczęśliwie sprawa rozeszła się po kościach i większej afery z tego nie była, ale nawet gdy sama Martyna uspokajała Anetę, że ją to bawi i nie jest obrażona, to ta jej wypaliła:
- No tak, widocznie tak cię wychowano, że lubisz być deptana, dziewczyno, obudź się!!!

Wracając do wstępu - nie wiem, ile prawdy jest w historii, do której się odnoszę, ale wiem, że są ekstremiści, radykałowie, ludzie pełni nienawiści, którzy najchętniej zrobiliby fizyczną krzywdę, komuś, kto ma inne zdanie.

hejt

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…