Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90108

przez ~Piekielnirodzice ·
| Do ulubionych
Wprowadziłam się z mężem na osiedle domków jednorodzinnych. Przez płot mieszkała para w naszym wieku i naturalnie wyszło, że się zaprzyjaźniliśmy- dajmy im na imię Adam i Kasia. Mężowie sobie pomagali przy majsterkowaniu, ja spędzałam czas z sąsiadką na babskich wieczorach. Mieliśmy ze sobą tak bliskie stosunki, że mieliśmy do siebie klucze i opiekowaliśmy się naszymi zwierzakami i domem pod nieobecność drugich.

W pewnym momencie zauważyłam, że sąsiadka przestała pić alkohol, podobno ze względów zdrowotnych. Ja jednak podejrzewałam ciążę i moje podejrzenia się sprawdziły. Nie chciała nam o tym mówić w pierwszych tygodniach, bo jak sama powiedziała, mogło by jeszcze z tego nic nie być. Ucieszyliśmy się z perspektywy posiadania nowego sąsiada- Kazika i gdy tylko się urodził, kupiliśmy mu małą wyprawkę.

Jednak Kasia po porodzie czuła się źle. Miała cesarkę po kilku godzinach porodu, gdy tętno dziecka zaczęło spadać. Dostałam pozwolenie, aby w razie wypadku, wchodzić do nich jak do siebie (pracuję całkowicie zdalnie i to w trybie zadaniowym), bo jestem pod ręku na miejscu. I podobnie jak my, oni najbliższą rodzinę mają oddaloną o 3-4 godziny autem.

Kasia jednak w miarę szybko doszła do siebie, a gdy Kazik zaczął robić im pod górkę, zauważyłam, że jest coś nie tak.
Otóż Adam, dopóki dziecko spało i jadło, siedział w domu. Gdy zaczął być potrzebny a nocy, bo mały zaczął mieć kolki, przeniósł się spać na kanapę do salonu, bo "nie wysypia się, a on do pracy wstaje". I nie bo dla mnie to aż tak gorszące, do momentu gdy od Kasi usłyszałam, że Adam nocuje na kanapie również w weekendy, a ona ma już dość spania po parę godzin w ciągu nocy i dnia, cały czas na czuwaniu. Powiedziałam jej, że to są ich wewnętrzne sprawy, ale ma z Adamem porozmawiać. Zaproponowałam jej też, że wybierzemy się na parę godzin do spa, które jest oddalone od nas o 20 min jazdy autem. Odpocznie i zrelaksuje się, bo od dnia narodzin Kazika, jedynie gdzie wychodziła to na zakupy.

W dzień wyjazdu, Kasia zadzwoniła, że jednak nie może jechać, bo Adam nie chce zostać sam z dzieckiem, bo nie da rady. Zniesmaczyło mnie to i podzieliłam się obawami z moimi mężem, że Kasia zwyczajnie ma cały dom i budzące się co chwilę w nocy dziecko na głowie, co według mnie nie było korzystne dla jej psychiki.

Gdy Kazik miał jakieś 3-4 miesiące, Adam coraz częściej wpadał do nas po narzędzia, czy coś wydrukować. Wpadał zawsze z piwkiem w ramach podziękowania i siedział dopóki Kasia do niego nie zadzwoniła. Mój mąż, pół żartem pół serio, zapytał Adama jak mu idzie zajmowanie się Młodym i czy dał się już im wyspać chociaż jedną noc. Na co on poważnie odpowiedział, że dopóki Kasia nie pracuje, to ona ma się Kazikiem opiekować. Zasugerowałam, że Kasia też potrzebuje odpoczynku i byłoby fajnie, gdyby też nawiązał z dzieckiem relacje. Ten pełen powagi zapytał mojego męża, czy jeśli my się postaramy o dziecko, to on obok niego będzie chodził. Odparł, że tak, bo to jest też jego dziecko i tak samo chodził wokół niego jego ojciec.

I poza tym jednym razem nie poruszaliśmy już tego tematu, bo to nie nasze życie, nie nasza sprawa. Do momentu sprzed tygodnia.

Kasia do mnie dzwoni, żebym do niej przyszła szybko, bo ona chyba zaraz zemdleje. Biegnę wręcz do niej, tak jak stałam i widzę jak odbija się od ściany do ściany. Jakby co najmniej wypiła z butelkę wina. Przezornie pytam się czy brała jakieś leki albo coś piła. Nic, ale od rana źle się czuła, a Młody jeszcze w nocy szalał więc nie dospała. Pakuję z jej pomocą Kazika do auta i jedziemy we trójkę na pogotowie, bo nie będę ryzykować, jeśli nie wiem co jej jest. Próbuję z auta zadzwonić do Adama ale nie odbiera - podobno w pracy nie może mieć przy sobie telefonu.

Kasia zostaje w szpitalu, ja zabieram Kazia do siebie i czekam, aż pojawi się Adam. Okazało się, że Kasia jest silnie przemęczona i ma bardzo mocną anemię. Została na dwa dni na obserwację.

Przez te dwa dni Adam co chwilę dzwonił do nas, żebyśmy mu przyszli pomóc- od zmiany pieluchy, po karmienie. Aż w końcu wypalił z tekstem, że jestem kobietą więc to naturalne dla mnie, że lepiej zajmę się dzieckiem.

Wkurzona jak cholera powiedziałam, że to nie ja sobie dzieciaka zrobiłam i szczyciłam się jakim to dobrym ojcem będę, aż do momentu gdy dziecko faktycznie się urodziło i trzeba się nim zająć. Wtedy się na nas obraził, bo zostawiamy go w tak trudnym momencie.

Kasia wróciła do domu i nadal pewnie podział obowiązków jest taki jak wcześniej, ale tego już nie wiem, bo również Kasia przestała się do nas odzywać, bo zostawiliśmy samego Adama, bez żadnego wsparcia, kiedy ona liczyła, że będziemy mu pomagać.

I według mnie, dla obojga z nich przydałaby się terapia, która by pokazała jak być dobrym rodzicem. Weszli już tak głęboko w rolę matki polki i ojca pracującego i wiecznie zmęczonego, że bez tego nie wrócą do normalnych relacji. Ale to nie moja sprawa, nie moje dziecko ani moja rodzina.

Jeśli poproszą mnie o pomoc, oczywiście pomogę, ale na tym koniec.

Małe miasteczko

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (218)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…