Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9017

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ta historia nie jest "piekielna" i nie jestem pewna, czy się tu nadaje, ale przypomniała mi się przy okazji czytania historii o kurierach.

Parę lat temu, kiedy byłam jeszcze na studiach dość daleko od domu, mama od czasu do czasu przysyłała mi jakieś paczuszki - a to jakieś ciuchy, a to jakieś kosmetyki, co tam jej się udało zebrać. Któregoś razu paczka nie dotarła. Byłam na poczcie, pytałam, ale nikt o mojej paczce nic nie wiedział. Po chyba 3 tygodniach w końcu mama poszła na pocztę w naszym miasteczku (paczka była polecona), gdzie pokazano jej dokument, z którego wynikało, że paczka została odebrana, a przy potwierdzeniu widnieje podpis zupełnie obcej nam osoby. Po małym dochodzeniu okazało się, że mama błędnie wpisała numer mieszkania - zamiast 11 napisała 1. Tak więc paczka trafiła do sąsiadów z dołu. Nie znałam ich, ponieważ wprowadziłam się tam niewiele wcześniej. Bojowo nastawiona wzięłam ze sobą ówczesnego chłopaka i poszliśmy walczyć o moją paczkę. Otworzył nam pan. Grzecznie przedstawiłam się i powiedziałam, o co chodzi. Pan równie grzecznie odpowiedział mi, że owszem - od jakichś 2 tygodni jest u nich taka paczka i wręczył mi ją w nienaruszonym stanie.

Wszystko fajnie, tylko w związku z tą sytuacją zawsze gnębiły mnie dwa pytania:

- jakim cudem listonosz wydał paczkę osobie o zupełnie innym nazwisku, nie sprawdzając jej dowodu i nie pytając, czy wogóle zna odbiorcę, podczas gdy innym już razem ja chciałam odebrać na poczcie za mamę paczkę za pobraniem(!), nosząc to samo nazwisko i mi jej nie wydano, ponieważ w dowodach mamy inne adresy?
- dlaczego ktoś przyjął tę paczkę, przetrzymywał ją i nie otwierał przez 2 tygodnie, zamiast odmówić odebrania lub zwrócić na pocztę?

Pewne rzeczy zawsze będą dla mnie niezrozumiałe...

poczta

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…