Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90193

przez ~Sora ·
| Do ulubionych
Historia o studentach i kserówkach przypomniała mi inne piekielności z książkami prowadzącego.

Profesor X był legendą mojego wydziału - typowy profesor starej daty, znienawidzony albo uwielbiany, pasjonat, jedyny w swoim rodzaju. Popełnił on 3 książki, może nie cegły, może nie strasznie drogie, ale wyjątkowo nudne. Częściowo związane z przedmiotem, który wykładał, ale raczej nikt nie przeczytałby ich, jeśli nie był mocno zainteresowany tematem gospodarki, ekonomii i handlu w kontekście danego regionu.

Profesor X miał też na punkcie swoich książek, wyjątkowego fizia. Nikt nie przyniósłby na zajęcia kserówki na biurko, bo to oznaczało praktycznie samobójstwo. Profesorek utrudniał tej osobie życie, i uwalałby na egzaminie tak długo, jak to tylko możliwe.

Miał też niemożliwą obsesję, aby każdy jego książki przeczytał. Nawet nie tyle co kupił, bo profesor "tolerował" osoby, które miały np. jedną książkę, czy pożyczyły z biblioteki, sam nawet komuś pożyczył swój egzemplarz, gdy osoba mu się przyznała, że nie ma pieniędzy.

Prace, które nam zadawał, wymagały by jego książki przeczytać od deski do deski. Kazał nam np. wypisać, informacje o Niemczech, w książce, która tyczyła się historii gospodarczej Włoch i Francji w XIX wieku. Wzmianek o Niemczech było może z 10 rozsianych po całej książce i żeby je zebrać, trzeba było książkę po prostu przeczytać.

Schiza profesorka miała jednak swoje dobre strony. Gdy ktoś książki kupił, nosił ze sobą na zajęcia, to po ustaleniu, że te książki przeczytał (ustne pytania na egzaminie), osoba ta zdawała egzamin, nawet jeśli uwaliła część pisemną.

Tak, Profesor był dumny z własnych książek.

Studia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 126 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…