Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90226

przez ~kivi ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o różnego rodzaju specjalistach, którzy minęli się z powołaniem.

Od czasów podstawówki znam pewną dziewczynę (w sumie już kobietę) z sąsiedztwa. Chodziłyśmy razem do szkoły od podstawówki po liceum i mieszkałyśmy prawie drzwi w drzwi, więc siłą rzeczy znałyśmy się dobrze i nawet lubiłyśmy. Teraz ze względu na moją przeprowadzkę parę lat temu kontakt mamy znikomy, ale jednak.

Do rzeczy. Znajoma ta jest osobą bardzo niedelikatną i nietaktowną, wręcz grubiańską. Pamiętam, że za czasów szkolnych potrafiła ludzi swoimi uwagami doprowadzić do łez, śmiała się z cudzych wpadek, nieszczęść, kompleksów. Wtedy nie zwracałam za bardzo uwagi na jej nastawienie do dzieci, w końcu większość nastolatków uważa małe dzieci za irytujące i głupie, więc jakieś nieprzyjemne uwagi na ich temat nie wzbudzały zdziwienia, ale gdy pod koniec liceum koleżanka powiedziała, że wybiera się na pedagogikę wzbudziło to lekkie zdziwienie.

W grupie znajomych zapytaliśmy jej czy w ogóle lubi dzieci i wyobraża sobie pracę z nimi, bo często wyrażała się o nich pogardliwie, zdarzało się nawet, że dla zabawy straszyła jakieś przypadkowe dzieci w parku albo z rozbawieniem opowiadała, jak swoje młodsze kuzynki doprowadzała do płaczu, wmawiając, że są adoptowane albo że kiedyś zabiorą je do psychiatryka, bo się głupio zachowują. No i koleżanka przyznała, że w sumie się nad tym nie zastanawiała, ale po pedagogice łatwo o pracę.

I tak, skończyła ona pedagogikę. Tak, łatwo dostała pracę w prywatnym przedszkolu. Przy sporadycznych rozmowach opowiada mi, że bachory są głupie, w ogóle niekumate, a dni rozpogadzają jej zdarzenia jak dziecko spadające z drabinki, płaczące za mamą, sikające w spodnie albo jak dzieci biją się nawzajem najlepiej czymś ciężkim. Bo to jest śmieszne. Ale poza tym praca jest głupia, bo bachory ciągle coś od niej chcą, drą się, marudzą przy jedzeniu i gadają jakieś bzdury. No i oczywiście rodzice okropni, chcą wszystko wiedzieć, co dzieci robią w ciągu dnia, czy chodzą na dwór, czy zrobiły kupkę albo czy zjadły obiad. Szczerze, aż słabo mi się robi, jak jej słucham. Sama chciałabym mieć dzieci, może nawet niebawem i jak z czystym sumieniem posłać dziecko do przedszkola, wiedząc, że może tam pracować taka osoba?

Jeszcze lepsze jest to, że moi rodzice są dość dobrze zaprzyjaźnieni z jej rodzicami. Jej rodzice uwielbiają opowiadać wszystkim, którzy chcą słuchać, jaka ich córka jest pokrzywdzona w pracy, bo koleżanki ją krytykują za jej metody wychowawcze i są dla niej niemiłe, a nawet dostała już naganę za to, że poszarpała jakieś dziecko. Ale taką nieoficjalną naganę, bo sprawę zamieciono pod dywan i rodzice dziecka się o tym nie dowiedzieli.

Trochę chwytam się nadziei, że niebawem jej kariera w tym miejscu się skończy, bo ostatnio jej rodzice powiedzieli, że może załatwią jej pracę opiekunki osób starszych w Austrii.

Cóż, na zaś współczuję już jej podopiecznym.

praca pedagog

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…