Marzec 2020, początek obostrzeń w szpitalach, level hard, paczki z zewnątrz z 24h kwarantanną, oczywiście zero odwiedzin, wyjście z sali tylko na badania.
Jakie jest jedzenie w szpitalach wie wiele osób, ale w trakcie pandemii to był hardkor.
Miałam cukrzycę ciążową, udało się ją uregulować dietą, ale musiałam się bardzo pilnować. Posiłki w większości były ok, ale jak trafiło coś czego się nie lubi, robił się problem. Jednego dnia na obiad był śledź z ziemniakami i surówką. Nie jestem w stanie zjeść śledzia nawet w imię wyższego dobra. Poprosiłam o ziemniaki z surówką. Nie da się, to są porcje. Śledź leży na wszystkim, wszystko śmierdzi śledziem, dla mnie rzyg, a "dietetyczka" każe zdjąć rybę i zjeść resztę.
Nie da się ogarnąć nic innego bo paczka musi przejść "kwarantannę". Nie da się mieć awaryjnego posiłku bo nie ma lodówki. A potem "cukry Pani szaleją" (dobrze, że miałam przekąski, bo albo padłabym z głodu, albo niepotrzebnie dostałabym insulinę).
Jakie jest jedzenie w szpitalach wie wiele osób, ale w trakcie pandemii to był hardkor.
Miałam cukrzycę ciążową, udało się ją uregulować dietą, ale musiałam się bardzo pilnować. Posiłki w większości były ok, ale jak trafiło coś czego się nie lubi, robił się problem. Jednego dnia na obiad był śledź z ziemniakami i surówką. Nie jestem w stanie zjeść śledzia nawet w imię wyższego dobra. Poprosiłam o ziemniaki z surówką. Nie da się, to są porcje. Śledź leży na wszystkim, wszystko śmierdzi śledziem, dla mnie rzyg, a "dietetyczka" każe zdjąć rybę i zjeść resztę.
Nie da się ogarnąć nic innego bo paczka musi przejść "kwarantannę". Nie da się mieć awaryjnego posiłku bo nie ma lodówki. A potem "cukry Pani szaleją" (dobrze, że miałam przekąski, bo albo padłabym z głodu, albo niepotrzebnie dostałabym insulinę).
szpital
Ocena:
145
(179)
Komentarze