Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90285

przez ~avion ·
| Do ulubionych
Będzie historia rodzinna z cyklu "karma wraca"

Wychowywałam się z małej mieścinie na Śląsku - niestety, do dziś panuje tam klimat szarych, rozpadających się kamienic, pijaństwa i biedy, a w latach 90. było jeszcze gorzej. W całym mieście jedna knajpa, gdzie spotykali się sfrustrowani transformacją mieszkańcy, aby zapijać swoje smutki, kilka sklepów spożywczych, szkół i kościołów. Jako dziecko uważałam, że to normalne, że tak wygląda świat, wszystkie kobiety w takich samych ciuchach z bazaru, ścięte tak samo u tej samej fryzjerki, wszyscy ojcowie po pracy pili, jeśli w ogóle ją mieli.

Moja mama ma siostrę, starszą od niej o rok. Gdy byłam nieco starsza zaczęłam dostrzegać jak bardzo ciotka różni się od tej społeczności. Ciotka z Warszawy trzeba dodać. Modnie, kolorowo ubrana, obwieszona biżuterię, w modnej fryzurze, cudownie pachnąca słodkimi perfumami.

Ciotka rzadko przyjeżdżała do naszej pipidówy, zawsze z worem prezentów, uśmiechnięta, zadowolona z życia. Nie sposób było nie zauważyć, że tak moi rodzice jak i dziadkowie, przyjmują ją bardzo chłodno. Ciocię uwielbiałam - tym bardziej przykre dla mnie było, że cała rodzina była wobec niej złośliwa. Im starsza byłam, tym bardziej nabierałam przekonania, że niechęć do ciotki wynika z zazdrości i zawiści. Ciotka wyrwała się z tego zadupia, odniosła sukces i miała się czym pochwalić - a moi rodzice? Z dwójką dzieci na 40m2 i liczenie co miesiąc każdego grosza. Matka na kasie w sklepie, ojciec na budowie.

Dziadkowie nie mogli przeżyć, że ciotka nie ma męża i dzieci i zamiast stać przy garach i zmieniać pampersy robi karierę - tak wtedy sądziłam, a ciotka często mimochodem zdawała się potwierdzać te podejrzenia. Podobnie zresztą rodzice i dziadkowie - nie mówili wprost, ale rzucali wobec ciotki uwagami typu "I ile te twoje pieniążki są warte, więcej niż rodzina i uczciwość?"

Lata mijały, mój podziw wobec ciotki rósł, a wraz z nim chęć wyrwania się z tego z tego szarego, małomiasteczkowego klimatu. Bardzo chciałam iść na studia i bardzo chciałam wyjechać do Warszawy. Niemniej doskonale wiedziałam, że moi rodzice nie są w stanie utrzymywać mojego pobytu w Warszawie. Musiałabym pracować - ale i tak ciężko byłoby zarobić i na pokój i na swoje utrzymanie. Ale przecież od czego jest rodzina - w tajemnicy przed rodzicami spytałam ciotki nie przygarnęłaby mnie do siebie - miała duże, kilkupokojowe mieszkanie w zamian za sprzątanie i gotowanie czy jakiekolwiek inne usługi i opłaty na miarę moich możliwości. Ciotka śmiała się, że przecież ona ma panią od sprzątania i je na mieście, to do czego jej moje sprzątanie i gotowanie. Ostatecznie zgodziła się wynająć mi pokój za cenę poniżej rynkowej, śmiejąc się, że odwdzięczę się zapoznając ją z kolegami.

Taki też plan przedstawiłam rodzicom, którzy oczywiście wściekli się niemiłosiernie i usiłowali mi zabronić mieszkania z ciotką, ale ponieważ 18 lat miałam i nic od nich nie chciałam, nic nie mogli zrobić.
Szczęśliwie na wymarzone studia się dostałam i już niebawem rozpoczęła się moja przygoda w stolicy.

Z początku wspólne mieszkanie z ciotką układało się dość dobrze - oczywiście, nie tak jak w moich wyobrażeniach, bo te gówniarskie mrzonki zakładały spędzanie z ciotką czasu jak z kumpelą. Życie to szybko zweryfikowało, bo ciotka wracała z pracy późno, zmęczona, zła i często bywała nieprzyjemna. Starałam się, aby w mieszkaniu zawsze było czysto, starałam się być cicho - ciotka i tak często miała pretensje o brudny kubek w zlewie albo korzystanie z toalety w nocy.

Niemniej z czasem przyszło coś znacznie gorszego. Ciotka bowiem w weekendy koniecznie chciała wychodzić ze mną i znajomymi ze studiów na imprezy. Najpierw było to dla mnie coś ekscytującego - skoro rodzicami nie mogłam się chwalić, bo i nie było czym, to chociaż zaszpanowałabym wyluzowaną, bogatą ciotką. Szybko jednak to też zostało zweryfikowane - ciotka szybko się upijała, była wulgarna, niemiła, a ja musiałam dość szybko wracać do domu, aby ją odprowadzić do łóżka. Często musiałam ją odciągać od obcych facetów, do których się przystawiała, a oni ewidentnie mieli z niej ubaw, a co gorsi próbowali okraść albo reagowali agresją.

Po roku zdałam sobie sprawę, że mój warszawski sen to koszmar. W ciągu tygodnia bałam się do ciotki odzywać, bo prawie zawsze kończyło się to chamskimi odzywkami z jej strony, a w weekend musiałam ją niańczyć podczas wypadów na miasto. To też był problem, bo miałam możliwość pracy tylko w weekendy lub wieczorami - ponieważ każdy weekend musiałam rezerwować dla ciotki, w ciągu tygodnia byłam na nogach od 6 do północy. Podczas jednej z wizyt u rodziców nie wytrzymałam - choć było mi wstyd, powiedziałam rodzicom, że nie mogę już z ciotką wytrzymać. Spodziewałam się wielu rzeczy - ale rodzice zareagowali spokojnie i z troską - zaoferowali, że będą mi płacić czynsz za inny pokój, abym nie musiała brać więcej godzin w pracy i poradzili jak najszybsze wyprowadzenie się od ciotki.

Łutem szczęścia dorwałam miejsce w pokoju w bardzo atrakcyjnej cenie, dzieląc go z koleżanką ze studiów. Płaciłam nawet mniej niż u ciotki i mogłam bardziej swobodnie zaplanować czas. Ciotka najpierw była zaskoczona moją decyzją, a gdy wyjaśniłam jej, że nie chcę jej siedzieć na głowie, zmieniła front mówiąc, że fakt, męczyła ją moja obecność i dobrze, że nie będę już nadużywać jej gościnności. Auć.

Moje stosunki z rodzicami się polepszyły i gdy pewnego dnia temat zszedł na zachowanie ciotki, mama wyznała, że niczego innego się nie spodziewała, bo ciotka jest człowiekiem trudnym i zawsze tak było. Od słowa do słowa szczerze pogadałyśmy i wyznałam, że zawsze myślałam, że jej niechęć do ciotki to zazdrość o lepsze życie. Mama tylko westchnęła, po czym opowiedziała, dlaczego ma tak napięte stosunki z siostrą.

Mianowicie gdy obie były jeszcze w liceum, babcia odziedziczyła po swoich rodzicach sporą ilość "fantów" - złota, waluty oraz spory dom. Babcia, która z rodzicami była skłócona od lat i majątek okazał się dla niej sporym zaskoczeniem. Dom sprzedali i zgodnie stwierdzili, że pieniądze pójdą na start dla córek, a złoto rozdzielą między nie, gdy skończą szkołę, aby rozdysponowały nim wedle uznania.

Moi dziadkowie, prości ludzie, uznali, że jeśli gdzieś trzymać pieniądze to tylko w skarpecie, bo tak najbezpieczniej. Nie spodziewali się jednak, że starsza z córek uważała, że jej plany są ważniejsze niż plany siostry i nie chciała się z nią wcale dzielić spadkiem po dziadkach. W związku z czym, niedługo po otrzymaniu świadectwa dojrzałości zniknęła z dnia na dzień z rodzinnego domu, a wraz z nią i złoto i gotówka.

W domu wybuchła panika - z początku nawet dziadkowie myśleli, że ciotkę ktoś porwał, a ich okradł. Niebawem jednak córka odezwała się do nich, że rozpoczyna studia w Warszawie i chce lepszego życia i mają o niej zapomnieć. Oczywiście, nie przyznała się wprost do kradzieży. Przez kilka lat rodzina nie miała z nią kontaktu. Dopiero kilka lat później zawitała z powrotem w rodzinne strony, przywożąc kosmetyki, ciuchy i słodycze. Rodzina cieszyła się, że córka się odnalazła i dopiero po pierwszej euforii wytknęli jej kradzież - nawet się nie wypierała, ale powiedziała, że jej te pieniądze się bardziej przydały, bo siostra, moja mama, nie miała ambicji i nic by sensownego z tymi pieniędzmi nie zrobiła, a ona odniosła sukces i ma zamiar spłacić dług. Bynajmniej jednak nie w gotówce czy złocie, a przywożąc ciuchy - podróby znanych marek, byle jakie kosmetyki i PRAWDZIWĄ czekoladę. Bo przecież to szczyt szczęścia dla wieśniaków z rodzinnego miasta. Rodzina nie miała zamiaru zrywać z nią kontaktu, ale też nie potrafili traktować jej normalnie i serdecznie - taką też sytuację zastałam ja.

Na początku napisałam, że to historia o karmie. Dlaczego? Ano dlatego, że okazało się, że okazało się, że ciotka nie tylko własną rodzinę okradła. Na różne sposoby okradała też firmę, w której pracowała i musiała robić to umiejętnie, bo zorientowali się dopiero po ładnych kilku latach. Niemniej ciotka została zwolniona, a firma zgłosiła sprawę na policję. Ciotka i tak się wywinęła, bo dostała tylko wyrok w zawieszeniu. Ale i jej warszawski sen się skończył, bo nie miała co liczyć na ponowne zatrudnienie w zawodzie i wyjechała zagranicę. Obecnie mam z nią znikomy kontakt przez social media. Nie wiem, gdzie pracuje i co robi, bo pilnie strzeże tej tajemnicy, ale kreuje swoje życie na luksusowe - ciekawe czy uczciwie czy znów na cudzy koszt?

rodzina

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…