Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90318

przez ~highschoolsweetheart ·
| Do ulubionych
Na fali historii o ślubnych zaproszeniach.

Kilka ładnych lat przyjaźniłam się z Ewą. W międzyczasie Ewa miała kilka znajomości z mężczyznami, ale żadna nie wypaliła. Po jakimś czasie poznała Kamila, który bardzo o nią zabiegał przez dłuższy czas, choć ona była negatywnie nastawiona do rozwoju znajomości.

Jednak po pewnym czasie zaczęli się spotykać i wydawało się to strzałem w dziesiątkę. Trzeba powiedzieć, że Ewa to osoba dość skomplikowana - typ neurotycznej myślicielki, którą czasem ciężko zrozumieć. Tymczasem Kamil - chłopak prostolinijny, mówiący to co myśli i nieskomplikowany. Wydawało się, że te przeciwieństwa się przyciągają, jednak na przestrzeni dwóch lat ich związku dochodziło do częstych nieporozumień, potem kłótni, awantur, a w końcu systematycznych zerwań i powrotów. Cierpliwie jej słuchałam i od razu powiem - nie jestem typem osoby, która potrafi kogoś "przywołać do porządku". Dawałam koleżance rady i choć czasami wydawało mi się, że tego związku nie da się już uratować, nie komentowałam negatywnie gdy znów do siebie wracali.

Pewnego dnia zerwali ze sobą - zdawało by się na amen. Jeszcze nigdy nie słyszałam, aby Ewa aż tak źle mówiła o Kamilu, mówiła, że była ślepa i teraz wszystko rozumie i na powrót nie ma szans.
Ok, wspierałam ją i przybrałam postawę "whatever makes you happy", bo za tokiem myślenia Ewy czasami nie nadążałam.
Sama jestem w związku, w którym zdarzają się mniejsze i większe konflikty i problemy. Na tamten moment z moim już-teraz-mężem byliśmy razem od 8 lat. Często mówiłam Ewie, że w pewnych kwestiach się nie zgadzamy i że czasem wtedy-jeszcze-chłopak wykazuje się bolesnymi dla mnie zachowaniami, jednocześnie doskonale wiedziałam, gdzie są moje nieprzekraczalne granice, a wszystko co ich nie przekraczało - starałam się przegadać i znaleźć rozwiązanie.

Ewa przez wiele lat była wspierająca i kochana, często dawała naprawdę dobre rady, ale po zerwaniu z Kamilem zmieniła front, zaczęła mnie agresywnie namawiać do zerwania, posuwała się do wyzywania mnie od głupich naiwniar, cierpiętnic oraz sabotażystek własnego szczęścia. Jestem z natury spokojna, więc spokojnie też powiedziałam Ewie, że nie podoba mi się jej agresywny ton i ja jej znajomości z mężczyznami tak brutalnie nie oceniałam, bo każdy przecież sam wie najlepiej, co mu pasuje a co nie. W tym momencie Ewa wypaliła, że właśnie o to ma do mnie pretensje, bo skoro uważałam, że jej relacja z Kamilem jest bez sensu to powinnam jej o tym powiedzieć i ją przed tym związkiem ratować. Od słowa do słowa powiedziałyśmy sobie gorzkie słowa i od tego czasu nie miałyśmy kontaktu.

Ale miało być o zaproszeniu ślubnym.

No więc pewnego dnia do moich drzwi zapukała jakaś pani - z twarzy jakby znajoma, ale nie wiem skąd. Przedstawiła się jako mama Ewy - fakt, jak czy się widziałyśmy przelotnie. Mama Ewy wręczyła mi zaproszenie na ślub i wesele Ewy i Kamila. Lekko nie zrozumiałam sytuacji - na zaproszeniu faktycznie moje imię i nazwisko i dopisek "z dowolną osobą towarzyszącą". Wytłumaczyłam jednak mamie Ewy, że już od kilku lat nie mamy kontaktu i za zaproszenie dziękuję, ale raczej odmówię. Mamy Ewy powiedziała tylko, że ona tylko przekazuje zaproszenie i o tym czy przyjdę mam poinformować Ewę. Poprosiłam więc o numer do niej, bo nie wiedziałam czy ten, który mam jest aktualny.

Zebrałam się w sobie i zadzwoniłam do Ewy - nie miałam zamiaru się rozwodzić nad tą kwestią, po prostu podziękowałam za zaproszenie, pogratulowałam rychłego zamążpójścia i poinformowałam, że z zaproszenia nie skorzystam.
Ewa odparła kwaśno:
- No, wcale mnie to nie dziwi! Nie potrafisz cieszyć się cudzym szczęściem! Ale chciałabym zobaczyć, jaką masz minę, jak widzisz jak związek, któremu życzyłaś tak źle jednak przetrwał i mamy swój happy end, a ty pewnie nawet nie masz z kim przyjść.
- Tak się składa, że też wyszłam za mąż...
- Pewnie za tego nieudacznika, co? Ha ha, to wcale mnie nie dziwi, że nie przyjdziesz, bo takim facetem nie ma co się chwalić.
Zerwane połączenie.

Ja się tak zastanawiam - co ja jej takiego zrobiłam, aby tak długo trzymać tak głęboką urazę?

sluby

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (137)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…