Gdy chodziłam do szkoły, nie było możliwości zamknięcia się w toalecie. Ówczesna dyrektorka argumentowała to tym, że ktoś mógłby tam zemdleć, choć nic takiego się u nas nie zdarzyło. Takiego zagrożenia nie było widocznie w przybytku przeznaczonym dla nauczycieli, bo oni mieli zamki w drzwiach toalet.
Gdy kończyłam gimnazjum, jakimś cudem zamki się pojawiły. Chyba w 2 toaletach na całą szkołę, ale to zawsze coś. Już nie musiałam dziko się spieszyć, w obawie przed otworzeniem drzwi przez niektóre złośliwe koleżanki.
W bloku klas 4 - 6 i gimnazjum nie było również ławek na korytarzu. Pani dyrektor uważała, że nie wolno siedzieć podczas przerwy, bo nie od tego ona jest. Zawsze robiłam to, co chciałam, więc przez 6 lat na przerwach siedziałam, gdy nie chciało mi się stać. Siadałam na gołej i zimnej podłodze. Dla mnie i moich znajomych było to zupełnie normalne. Któregoś razu dyrektorka zaczęła mnie lekko kopać po butach, żebym nie siedziała.
Z kolei za kadencji jej poprzedniczki w szkole był bezwzględny zakaz używania korektora. Któraś z nich wywiesiła też informację o "zakazie sprzedawania dopalaczy w szkole". Wiecie, tych... energetyków. ;) Z tych przyczyn, a także wielu innych, poważniejszych, zmieniłabym szkołę, gdyby była w okolicy jakaś inna. Niestety, do najbliższych było kilkadziesiąt kilometrów.
Gdy poszłam do liceum, byłam oczarowana tym, że w toaletach można się normalnie zamknąć i tym, że na korytarzach są ławki. Trochę jak w tej piosence: "Przyjechali z interioru ludzie do stolicy". ;)
Gdy kończyłam gimnazjum, jakimś cudem zamki się pojawiły. Chyba w 2 toaletach na całą szkołę, ale to zawsze coś. Już nie musiałam dziko się spieszyć, w obawie przed otworzeniem drzwi przez niektóre złośliwe koleżanki.
W bloku klas 4 - 6 i gimnazjum nie było również ławek na korytarzu. Pani dyrektor uważała, że nie wolno siedzieć podczas przerwy, bo nie od tego ona jest. Zawsze robiłam to, co chciałam, więc przez 6 lat na przerwach siedziałam, gdy nie chciało mi się stać. Siadałam na gołej i zimnej podłodze. Dla mnie i moich znajomych było to zupełnie normalne. Któregoś razu dyrektorka zaczęła mnie lekko kopać po butach, żebym nie siedziała.
Z kolei za kadencji jej poprzedniczki w szkole był bezwzględny zakaz używania korektora. Któraś z nich wywiesiła też informację o "zakazie sprzedawania dopalaczy w szkole". Wiecie, tych... energetyków. ;) Z tych przyczyn, a także wielu innych, poważniejszych, zmieniłabym szkołę, gdyby była w okolicy jakaś inna. Niestety, do najbliższych było kilkadziesiąt kilometrów.
Gdy poszłam do liceum, byłam oczarowana tym, że w toaletach można się normalnie zamknąć i tym, że na korytarzach są ławki. Trochę jak w tej piosence: "Przyjechali z interioru ludzie do stolicy". ;)
Ocena:
132
(142)
Komentarze