Jakiś czas temu pracowałam w pewnej firmie odzieżowej. Moja praca wówczas opierała się przede wszystkim na rozwieszaniu ciuchów i zbieraniu po 'sklepowych turystach' rzeczy z przymierzalni.
Pewnego razu wpadłam spóźniona do sklepu, na wstępie krzywiąc się niemiłosiernie. W powietrzu unosił się obrzydliwy smród, którego nie byłam w stanie zlokalizować. Pytając ochroniarza skąd wydobywa się ten przykry zapach, wzruszył tylko ramionami.
Niestety, klientom zaczął udzielać się nieprzyjemny nastrój. Zaczęli zwracać się do kasjerek z pytaniem kto jest odpowiedzialny za porządek na sklepie, czystość, itp.
Atmosfera była nieco napięta, dlatego też wraz z ochroniarzem postanowiliśmy w końcu zbadać teren. Sklep miał ogromną powierzchnię, także identyfikacja smrodu zajęła nam dobre paręnaście minut. I co się okazało?
W jednej z kabinek, we wnęce za lustrem upchnięta była... zużyta, dziecięca pieluszka. Tego typu niespodzianka zaskoczyła cały personel, który od tamtej pory uważniej sprawdzał każdą przymierzalnię.
Pewnego razu wpadłam spóźniona do sklepu, na wstępie krzywiąc się niemiłosiernie. W powietrzu unosił się obrzydliwy smród, którego nie byłam w stanie zlokalizować. Pytając ochroniarza skąd wydobywa się ten przykry zapach, wzruszył tylko ramionami.
Niestety, klientom zaczął udzielać się nieprzyjemny nastrój. Zaczęli zwracać się do kasjerek z pytaniem kto jest odpowiedzialny za porządek na sklepie, czystość, itp.
Atmosfera była nieco napięta, dlatego też wraz z ochroniarzem postanowiliśmy w końcu zbadać teren. Sklep miał ogromną powierzchnię, także identyfikacja smrodu zajęła nam dobre paręnaście minut. I co się okazało?
W jednej z kabinek, we wnęce za lustrem upchnięta była... zużyta, dziecięca pieluszka. Tego typu niespodzianka zaskoczyła cały personel, który od tamtej pory uważniej sprawdzał każdą przymierzalnię.
sklep odzieżowy
Ocena:
357
(455)
Komentarze