Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90489

przez ~shawty ·
| Do ulubionych
Jedna z piękniejszych historii, o jakich ostatnio słyszałam.

Wujek narzeczonego ma małą firmę transportową. Nie powiem, że typowy Janusz, bo płaci raczej ok, a pracownicy zostają u niego długo, choć trzeba dodać, że w regionie ciężko o pracę, a już tym bardziej naprawdę dobrze płatną.

Kierowcy sami mężczyźni, w biurze większość kobiet. Wujek jednak zatrudnia jedynie panie, jak to mówi, po przekwicie, żeby mu jakaś przypadkiem nie zaszła w ciążę. Cóż, jego prawo, choć narzeczony opowiadał mi o dwóch bardzo nieładnych sytuacjach. Jedna dotyczyła dziewczyna, która pracowała w firmie od kiedy skończyła 19 lat. Zaczęła zaraz po szkole, pracowała ciężko, odciążała starsze koleżanki, które z racji wieku nie pracowały jak już w tak szaleńczym tempie i częściej niż jej zdarzały jej się zwolenienia lekarskie. Po paru latach pracy dziewczyna wyszła za mąż. Wujas był nawet na jej weselu, a parę tygodni później wręczył jej wypowiedzenie. Tak na wszelki wypadek, zanim zajdzie w ciążę.

Druga sprawa, pewna pani zaszła w ciążę. Dla wujasa był to szok, bo gdy ją zatrudniał miała 45 lat i prawie dorosłe dzieci, a tu niespodzianka, bo mając 48 lat ponownie zaszła w ciążę. Kobieta pracowała normalnie prawie do końca ciąży, mimo, iż lekarz zalecał jej odpoczynek, bo z racji wieku ciąża wysokiego ryzyka. Gdy kobieta była na macierzyńskim, wujas ciągle do niej dzwonił, zlecał jakieś zadania, wypominając, że zostawiła innych pracowników na lodzie i musi teraz chociaż trochę pomagać w robocie. Gdy kobieta wróciła po urlopie macierzyńskim, wujas znów przeżył szok, że zwolniła się po kilku miesiąch, mówiąc szefowi wprost, że wykończył ją ciągłymi telefonami, gdy opiekowała się dzieckiem w domu i zaczęła sobie szukać innej, spokojniejszej pracy.

Ostatnio jedna z pracownic przeszła na emeryturę. Wujek szukał więc kogoś na jej miejsce. Parę razy wspominał rodzinie, że nikogo nie może znaleźć, kiedyś na rodzinnym spotkaniu powiedział, że nie ma ani jednego kandydata. Ktoś zapytał zdziwiony, że jak to? Nikt się nie zgłosił?
- A no zgłosiły się, ale ja mówię kandydata. Mężczyzny w sensie. Już wolę faceta, bo już po tamtej to nie wiem, może i emerytki jeszcze w ciążę zachodzą.
Nawet jego żona zwróciła mu uwagę:
- Janek, przejrzyj te podania. Tam naprawdę kompetentne babki się zgłosiły. Chyba lepiej mieć dobrego pracownika, nawet jakby miała odejść na rok urlop, niż byle kogo cały czas, prawda?
- No, może, Grażyna, nie wiem, popatrzę.
Ostatecznie wujas miał do wyboru około pięciu pań w różnym wieku, z czego dwie z wieloletnim doświadczeniem na podobnym stanowisku w branży, prawie wszystkie po studiach, dobrymi kwalifikacjami. Wujek kręcił nosem, ciocia robiła mu presję, bo póki nie miał pracownika wymagał od niej pomocy w biurze, mimo, że ona miała swoją pracę.

No, ale jest objawienie. Zgłosił się MĘŻCZYZNA. Facet przed trzydziestką, po studiach kompletnie niezwiązanych z logistyką, pracujący do tej pory w kompletnie innej branży. Ba, sam przyznał na rozmowie, że on nie ma pojęcia o tej pracy, ale chętnie się nauczy, no tylko trochę to potrwa. Nie szkodzi, wujas w niebo wzięty, facet z miejsca dostał umowę.

Mija sobie rok z hakiem. Pojechaliśmy do dziadków narzeczonego z zakupami, a przy okazji odwiedziliśmy wujasa i ciocię, bo mieszkają parę domów dalej, a ciocia łby by nam pourywała, jakbyśmy na herbatkę nie wpadli. Wujas wyjątkowo nie w humorze, burczy tylko i pali jednego za drugim. Narzeczony, pyta co taki naburmuszony.
- Adaś, ty mi nic nie mów, bo to już w tym świecie nie wiadomo, czego się spodziewać, komu ufać.

Wiesz, pracuje u mnie ten Maciek, nie? Wiesz, ten w biurze. Mówi mi parę dni temu, że żona w ciąży. Pogratulowałam mu, no fajnie, dzieci super sprawa, chociaż myślę sobie, po co się tak chwali, co to kogo obchodzi. A ten do mnie, że mówi mi, żebym się przygotował, bo on będzie szedł po porodzie na urlop tacierzyński. No to się śmieje, że co ty Maciuś, no co ty, to się nazywa urlop macierzyński, przecież to kobita będzie rodzić, a nie ty. A on do mnie, że no tak, ale żona jest na samozatrudnieniu, więc jej się macierzyński nie opłaca, a poza tym ona więcej zarabia, więc bardziej im się kalkuluje, żeby on został w domu. Aż nie mogłem uwierzyć, zapytałem pani Bożenki, czy coś takiego jest. Ona się śmieje, że już dawno mężczyzna może iść na tacierzyński i że ona to szanuje tego Maćka, że nie boi się takiej decyzji podjąć. Ale za co to szanować? Że się rok będzie lenił w domu? No to Adaś, ja ci powiem, ja to czegoś takiego nie szanuję. Żeby chłop z dzieciakiem siedział w domu i jeszcze mniej zarabiał niż baba. Świat na głowie stoi.

firma januszex

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…