Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90503

przez ~badylara ·
| Do ulubionych
Mieszkam na osiedlu, które do niedawna uchodziło za jedno ze spokojniejszych w mieście. Zielono, sporo rodzin z dziećmi i emerytów - te klimaty. Niestety, od kilku tygodni coś się zmienia. A to baba w środku dnia chodzi po głównej ulicy z grabiami i goni za ludźmi, a to szereg włamań (lub prób) do piwnic i mieszkań, nawet w środku dnia. Policja niewiele niestety z tym robi, nawet aktywnie zniechęca do zgłoszeń, bo niewielka strata, trudno udowodnić, nic się nie uda - po panią od grabi przyjechała do dłuższym czasie, chociaż komisariat niedaleko.

Mieszkańcy skrzyknęli się przez fejsbuka, że robią "straż sąsiedzką". Szybko zostało ustalone, że patroli nie ma sensu robić, bo praca a i osiedle duże. Natomiast proszą o szybkie zawiadamianie, gdyby ktoś widział coś niepokojącego, wtedy ma się skrzyknąć kilku facetów i pójść sprawę załatwić. Na ile to legalne - nie wiem. Do tej pory nie pochwalili się żadnymi sukcesami.

Do wczoraj. Sąsiad stwierdził w godzinach późno nocnych, że to dobry moment, by posprzątać działkę, która przylega do domu. Dlaczego wtedy, a nie w środku dnia, nie wiem i właściwie nie mój interes. Grunt, że po skończonej robocie chodził w tę i z powrotem z działki do kontenera na odpady zielone, przyświecając sobie czołówką. Nagle dopada go trzech gości, krzyczy: "Złodziej! Stój! Na ziemię!" Brakowało tylko: "Stój, bo strzelam!"

Facet tuż przed 60, przestraszył się nieźle, bo jakieś młode chłopy pewnie zaraz go pobiją, spróbują zabrać telefon którego nie miał i będzie generalnie problem. Trzech panów szybko mu wyjaśniło, że są strażą sąsiedzką, właśnie przyłapali złodzieja na gorącym uczynku, zaraz dzwonią po policję i niech nie próbuje uciekać, bo nic mu to nie da.

Tu sąsiad się już wściekł. Zbeształ ich w słowach, których nie wypada zacytować - że niech dadzą spokój starszemu człowiekowi i zajmą się swoimi sprawami. Pokazał, cóż to za skarby nosił, udowodnił nawet, że nie ma w kieszeniach nic, co by mogło posłużyć za włamanie, poza własnymi kluczami. Dopytał też, skąd przyszło im do głowy, że jest złodziejem i o co z tą strażą chodzi. Jeden z chłopaczków dumnie wypiął pierś i stwierdził, że dostali zgłoszenie od mieszkańca, że chodzi i świeci światłem po oknach, sprawdza, kto śpi, a kto normalny o północy łazi po działkach?

Sąsiad załamał się zupełnie, wyjaśnił, że tak, mogło to tak wyglądać, bo... zaswędział go policzek i w trakcie chodzenia pocierał go o ramię, przez co pewnie latarka zamiast świecić na chodnik poszła na okna. Na tyle uprzejmie, na ile się dało pożegnał się z niedoszłymi wybawicielami mieszkańców, a kolejnego dnia opowiedział mi o tym, gdy spotkałam go na klatce i pozwolił na umieszczenie tutaj.

sąsiedzi

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (130)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…