Wczoraj była tu historia o pozerze pracującym za granicą. Przypomniało mi to historię z rodziny mojej kobiety. Jest tam taki facet, nazywajmy go dalej Pozer. Swego czasu pracował w UK. Na Boże Narodzenie nawiózł najbliższym drogich prezentów - telefony "z jabłuszkiem", konsole do gier itd. Zachwytom nie było końca. Legendy krążyły ile to on tam nie zarabia.
Wkrótce Pozer wrócił do Polski na stałe, i pierwszy samochód jaki kupił, to jakiś rupieć za 3-4 tysiące. Nie, nie kupił mieszkania czy domu. Mieszkał kątem u swojej partnerki. Wkrótce okazało się, że do UK już nie pojedzie, bo te wszystkie telefony i inne prezenty były wzięte na raty, których nie zamierza spłacać. Dowiedział się do jakiej kwoty nie ścigają poza granicami kraju, do tylu zaciągnął długów i dał dyla.
Nie pytajcie mnie jak to dokładnie wygląda i jak to było możliwe. Może w komentarzach wypowie się ktoś kompetentny.
Wkrótce Pozer wrócił do Polski na stałe, i pierwszy samochód jaki kupił, to jakiś rupieć za 3-4 tysiące. Nie, nie kupił mieszkania czy domu. Mieszkał kątem u swojej partnerki. Wkrótce okazało się, że do UK już nie pojedzie, bo te wszystkie telefony i inne prezenty były wzięte na raty, których nie zamierza spłacać. Dowiedział się do jakiej kwoty nie ścigają poza granicami kraju, do tylu zaciągnął długów i dał dyla.
Nie pytajcie mnie jak to dokładnie wygląda i jak to było możliwe. Może w komentarzach wypowie się ktoś kompetentny.
Ocena:
96
(102)
Komentarze