Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90540

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mieliście tak kiedyś, że chcieliście strzelić w pysk mało Wam znaną osobę za tekst nieskierowany do Was, ale do bliskiej Wam osoby?

Ja tak.

Dziś, spotkanie rodzinne. Na spotkaniu obecny wdowiec, który po kilku latach znalazł partnerkę. Dobre rady od rodziny: "Ona ma swoje dzieci, Ty swoje, musicie sobie zrobić wspólne"
Ludzie, mało tego, że komentarze w temacie czy ktoś ma czy nie ma dzieci są ohydne, to sugerowanie ludziom, którzy mają dorosłe dzieci, a ich związek jest na razie w fazie rozkwitu, żeby starali się o wspólne dziecko to już szczyt bezczelności. W dodatku ich wiek sugeruje, że to raczej mało możliwe, choć jeśli mają możliwość i chcą, to jak najbardziej im tego życzę. Ale to tylko i wyłącznie ich sprawa, a nie rodziny, którą widzieli ostatnio 10 lat temu.

Druga sytuacja. Wdowa od niespełna roku. Rodzina: "Powinnaś sobie znaleźć chłopa, chcesz to Ci poszukamy, nie smutno Ci samej w domu? Patrz K znalazł kobietę a Ty?" Tu moje nerwy sięgnęły zenitu i zawinęłam się do domu. Zachowanie tej części rodziny było dla mnie karygodne. Kobieta straciła rok temu męża. Dziś jak o nim mówi to ma łzy w oczach i głos jej się łamie. Jak można? Jakim trzeba być nieczułym bucem? Jakie prawo mają osoby, które nie widziały kuzyna/kuzynki od 10-15 lat, żeby dawać takie rady. Jak w ogóle mają taką śmiałość?

Sama przez kilka lat słuchałam "dobrych rad" od rodziny bliższej i dalszej, słuchałam życzeń. Ja potrafiłam się od tego zdystansować, olać i zapomnieć, ale nie każdy tak ma. Dlatego jak czasami chcecie wyskoczyć z "dobrą radą" - jak nie znacie dokładnie sytuacji, to zastanówcie się 5 razy.

rodzina

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (200)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…