Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#90545

przez ~MlodszaSiostra ·
| było | Do ulubionych
Będzie mocno osobiście. Muszę to wyrzucić.
Jestem z lekko patologicznej rodziny. Mój ojciec poza stosowaną agresją, molestował jedną z moich starszych sióstr. Nie pytajcie gdzie matka. Mama ciężko (i umowny się, niewdzięcznie) pracowała, żeby wyżywić gromadkę dzieci. Moje rodzeństwo jest ode mnie dużo starsze, wiem tez, ze po drodze była aborcja.
Suma summarum Mama rozwiodła się, kiedy ja byłam dzieckiem a rodzeństwo było dorosłymi, samodzielnymi studentami. A ja odcielam się od niego, mimo że byłam jego oczkiem w głowie - to była świadoma decyzja, na ile takowa może wystąpić u dziecka. Dziś jej nie żałuje.
Jak miałam jakieś 11 lat Mama poznała mężczyznę, który okazał się być najlepszym Tatą, jakiego kiedykolwiek miałam. No bo wiecie, mój stary w ciągu ostatnich kilkunastu lat pozwał mnie do sądu* i generalnie widujemy się na pogrzebach jego braci, a Tata stresował się czy pasierbica dostała się do wymarzonej szkoły średniej i dzwonił do mnie kilka razy, kiedy stałam w kolejce z papierami :).
Tata zmarł kilka lat temu. Taką informację dostałam od mamy. To znaczy suchą informację bez szczegółów, które mogłyby mi dowalić bardziej. Pamietam, ze wtedy zadzwoniłam do siostry, żeby się wypłakać. Dowiedziałam się, ze rodzice (Mama i jej konkubent, nigdy nie wzięli ślubu) się rozstali, bo Tata pił i właściwie zachlal się na smierć z powodu Mamy. Do obojga w tym czasie dzwoniłam jak tylko miałam czas i zadne nic mi nie powiedziało.
Mama mi tych szczegółów nie opowiedziała. A co jest piekielnego w tym? To, ze kiedy ja straciłam Tatę, nikt z mojego licznego rodzeństwa nie zadzwonił, żeby zapytać jak się trzymam. Miałam tylko jedna wierna przyjaciółkę, która mnie zabrała w odludne miejsce, gdzie doszłam do siebie po kilku pijanych miesiącach. Za to rzeczona siostra jakiś czas później stwierdziła, ze nie pogratulowałam jej wystarczająco mocno urodzonego dziecka.

*pozwał mnie, bo uznał, ze skoro pracuje to alimenty mi się nie należą. Miał racje, ale mogliśmy to załatwić u notariusza. Wiedział, ze pracowałam wtedy za granicą na studia i łatwiej byłoby się umówić na konkretny dzień u prawnika, a nie na jakiś abstrakcyjny sądowy termin w sądzie.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (33)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…