Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90549

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie moja, nie byłam nawet jej świadkiem, ale relację mam z pierwszej ręki. Dodaję za zgodą.

Otóż moja siostra ma swoją ulubioną sieć sklepów ze "swojską" spożywką. Nazwy nie podaję, bo nie jest tu istotna, ważne w każdym razie, że ma swój oddział w Galerii Krakowskiej. I w tejże Galerii siora swego czasu wstąpiła tam po serek i wędlinkę. Tak się złożyło, że w kolejce za nią stała para turystów - jak to ona określiła - z Dalekiego Wschodu, czyli, jak łatwo się domyślić, nie władających naszym pięknym językiem.

Państwo zwrócili się do ekspedientki w mowie międzynarodowej, czyli po angielsku, niestety odpowiedzi żadnej. Siora, jako że ma dobre serce i bliźniego w potrzebie nie zostawi, zaoferowała się z pomocą - i tym to sposobem azjatyccy turyści nabyli polską kiełbasę i co tam jeszcze chcieli.

Gdzie zatem problem? Otóż sprzedawczyni na ofertę pomocy ze strony mojej siostry stwierdziła, że angielski ona zna, tyle tylko, że jej pensja nie będzie większa, jeżeli porozmawia z zagranicznymi klientami w obcym języku...

sklepy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…