Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90589

przez ~botozlakobietabyla ·
| Do ulubionych
Gorący temat, czyli podrzucanie dzieci dziadkom w wakacje.

Mieszkamy w tej samej miejscowości, co moi teściowie. Na miejscu mamy tylko siebie nawzajem - to znaczy my ich, a oni nas. Reszta ich dzieci rozjechała się po świecie, a ja pochodzę z miejscowości kilkadziesiąt kilometrów dalej i tam mam większość rodziny.

Na co dzień raczej nie prosimy teściów o pomoc w opiece, dzieci chodzą do przedszkola, sami je zawozimy i odbieramy. Od czasu do czasu prosimy o opiekę na parę godzin wieczorem.
Teściowie są ludźmi po 60tce. Teść na wcześniejszej emeryturze, teściowa niepracująca. Są samodzielni, ale teściowa nie ma prawa jazdy, a teść nie jeździ ze względu na stan zdrowia. Szoferujemy ich więc, gdy trzeba, mąż naprawia drobne usterki w ich domu, ja czasem pomogę teściowej w ogrodzie.

Tak sobie żyliśmy w zgodzie do niedawna. W tym roku przedszkole zamyka się na cały sierpień. Niby można dzieci na ten czas wysłać do innego przedszkola, ale jest ono daleko, więc uznaliśmy, że lepszą opcją będzie opieka zastępcza w klubie dziecięcym. Był tylko jeden problem, dzieci trzeba odebrać o 15, a my najwcześniej możemy o 16. Poprosiliśmy o pomoc teściów, bo klub znajduje się niecałe 400m od ich domu.
Teściowie odmówili. To jednak nie było najgorsze - najgorsze było to, że najpierw teściowa wywaliła nam całą litanię żali, że ciągle podrzucamy im dzieci. Stwierdziła, że przywieźliśmy je w ostatni weekend. Tylko, że to ona zadzwoniła do nas w piątek z żalem, że dawno wnuków nie widziała. Wpadliśmy więc w sobotę i wyszliśmy na godzinę na zakupy, co zresztą teściowa sama zaproponowała, gdy chcieliśmy zgarnąć dzieci, aby jechać do sklepu.

Ok, nie pomogą, to nie pomogą, musimy kombinować inaczej. Zapytałam znajomej matki z przedszkola, która też posyła dziecko na sierpień do klubu dziecięcego, czy mogłaby za drobną opłatą odebrać też nasze i ich popilnować do 16. Kobieta zgodziła, powiedziała, że pieniędzy nie chce.

Teraz rys sytuacyjny - idę z dziećmi do osiedlowego spożywczaka, w międzyczasie dzwoni teściowa, czy mogę jej kupić to czy tamto. Zgodziłam się. W sklepie spotykam rzeczoną znajomą, która zgodziła się odebrać nasze dzieci. Pogadałam z nią chwilę i rzuciłam, że jeszcze muszę wstąpić do teściowej podrzucić jej zakupy.

Znajoma mówi:
- A no właśnie, a czemu wasi teściowie nie mogą wnuków odebrać? Przecież blisko mają
- Nie wiem, coś im nie pasuje
- Aha

Dwa dni później teściowa wpada do mnie razem z drzwiami, że nagadałam na nią w okolicy, że niedobra babci, dzieci nie chce odbierać. Odparłam, że nic takiego nie powiedziałam. Podobno teściówkę przydybała pracownica sklepu i złośliwie zapytała, co to takiego robi, że dla wnuków nie ma czasu.
Powiedziałyśmy sobie kilka niemiłych słów i teściowa się zmyła.
Ale, ale. Już niebawem dotarła do mnie plotka, że jestem podłą babą, co dzieci chętniej powierza obcym niż kochającym dziadkom.

Jak żyć?

teściowa wakacje

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 212 (222)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…