Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90617

przez ~pir ·
| Do ulubionych
Zainspirowana historiami o cenach w supermarketach, postanowiłam podać dwa przykłady, jak wprowadzić klienta w błąd.

1. Kaufland oferuje czasem promocje typu "2+1", czyli jeśli kupisz 3 produkty, cena jednostkowa jest niż niższa o 1/3 i tym podobne. Problem? Na przykład czekolada Milka 2+1, wybrane rodzaje. Nigdzie nie jest podane, które rodzaje. Jeśli różnią się ceną, to jeszcze ok, bo podane są ceny regularne i promocyjne, czyli łatwo się domyślić, że produkt w innej cenie nie podlega promocji. Podobnie jest na przykład z kabanosami Tarczyński i pewnie coś by się jeszcze znalazło, wymieniłam to na co zwróciłam uwagę. A zwróciłam, bo kasowałam się jakiś czas temu na kasie samoobsługowej. Kupiłam sześć czekolad, czyli powinna obowiązywać cena promocyjna. Na kasie jednak nie widzę rabatu, więc jeszcze w trakcie kasowania poprosiłam pracownicę o pomoc. Ona stwierdziła, że rabat na pewno się naliczył i będzie na paragonie, co okazało się bzdurą.

Poszłam reklamować paragon. Inna pracownica przestudiowała go i stwierdziła, że jedna z czekolad nie podlega pod rabat. Zapytałam, która. Ta zawołała na pomoc koleżankę i dobre 5 min dumały nad tym, która to czekolada i nic nie wydumały, więc zwróciłam wszystkie 6. Jako smaczek dodam, że koleżanka mieszkająca zagranicą twierdzi, że w ichnim Kauflandzie tylko na dole rachunku jest wyszczególniony rabat ogólny, czyli ile na całym koszyku zaoszczędzono w ramach promocji, czyli nadal nie wiadomo, ile kosztował dany produkt. Czy to w ogóle legalne?

2. Zupełnie inna forma zakupów - vinted. Mam zapisanych kilka wyszukiwań, we wszystkich mam filter na stan przedmiotu, nie kupuję poniżej stanu bardzo dobrego. Po pierwsze rozumiem, że stan bdb może oznaczać nieznacznie ślady użytkowania, jak lekkie zmechacenia, ale serio? Stan bdb sukienka z widocznymi odbarwieniami albo cała zmechacona? Albo plamami potu, które nie schodzą po praniu? I to dobrze jeśli ktoś o tym wspomni albo widać na zdjęciach.

Niestety, kupowałam już rzeczy niby nowe bez metki, w praktyce spodnie zmechacone w kroku, bluzkę śmierdzącą potem, kurtkę z wypaloną w kieszeni dziurą. A każda sprzedająca na moje zwrócenie uwagi reagowała oburzeniem, że to niemożliwe, bo dana rzecz była tylko przymierzana.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…