Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90626

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój absolutny hit z poszukiwania pracy - historie dotyczą jednego praco-ale-zleceniodawcę.

1. Rozmowa rekrutacyjna z prezesem:

"Proszę pani, my nie jesteśmy jak inne firmy. U nas za dzień próbny dostaje się NORMALNE wynagrodzenie za przepracowane godziny, bo jednak to jest też pani czas."

Głupia ja, nie dopytałam, co znaczy "normalne", bo okazało się, że to jest połowa minimalnej krajowej. Byłam pewna, że zwyczajnie pomylili się i do koperty nie włożyli jednego banknotu. Nie pomylili się, ale zdziwili się, kiedy poruszyłam ten temat i wyraziłam swoje rozczarowanie.

2. Na rozmowie o pracę uzgodniliśmy stawkę minimalną krajową. Co ważne, kwota została podana netto. Przy podpisywaniu dokumentów księgowa zwróciła uwagę, że skoro mam mniej niż 26 lat, to będę dostawała trochę więcej na rękę.

Co na to Prezes?

"Ale tak nie może być. Umawialiśmy się na określoną kwotę NETTO i pani się zgodziła na taką stawkę. Pani księgowa wyliczy tak, żeby wyszła stawka netto, na jaką się umawialiśmy."

Nie wiem, kto go przekonał, że to wbrew prawu, ale na umowie prosiłam o dopisanie ołówkiem kwoty netto. Tak dla pewności, że nasze wyliczenia są zgodne.

3. Był zakaz wychodzenia poza budynek pracy, ewentualnie można było wyjść do sklepu (dosłownie 270 metrów w linii prostej - sprawdzone z Google Maps; trzeba było przejść przez 1 skrzyżowanie), pod warunkiem, że zgłosiło się ten fakt kierowniczce - oraz zameldowało się jej po powrocie. Czułam się jakbym szła do mamy z pytaniem, czy mogę pójść do koleżanki. Tym bardziej tego nie rozumiem, bo mieliśmy przerwy w określonych godzinach (po 4 osoby w jednym czasie), które mogliśmy spędzać w zasadzie tylko w toalecie i w mikroskopijnej kuchni. Jeszcze rozumiem zgłoszenie tego współpracownikom ("jakbyście mnie szukali, to idę do sklepu. Wrócę za parę minut"), ale nie, to musiało być zgłoszone przełożonej. Zdarzyło mi się nie zameldować swojego powrotu (bo drzwi do pokoju kierowniczki były zamknięte na klucz, a powinnam była już zacząć pracę), to zostałam skontrolowana i upomniana, żeby zgłaszać swój powrót.

Gdyby to była jakaś ogromna hala z 200 pracownikami, to jeszcze bym zrozumiała ten zakaz, ale tam pracowało ok. 30 osób, więc każdy każdego znał i łatwo było zauważyć, że kogoś brakuje (choćby po tym, że o konkretnej godzinie powinien wrócić do obowiązków).

Współpracę zakończyliśmy po okresie próbnym (kilku dniach). Akurat to prezes podziękował mi za dalszą współpracę, za co ja mu dziękuję do tej pory.

Warszawa

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…