Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90649

przez ~coztymiludzmi ·
| Do ulubionych
Apropos historii o kotach wychodzących.
Znam niestety podobny przykład nieodpowiedzialności właściciela kota.

Kobieta z sąsiedztwa moich rodziców przygarnęła kotkę. Nie wiem, skąd, ale nie była to oficjalna adopcja. Przez jakiś czas pani chętnie opowiadała o swoich dobrym serduszku okazanym biednej kotce. Kotka oczywiście wychodząca, bo przecież kot musi się powłóczyć. Niebawem kotka zaciążyła. Właścicielka twierdziła, że została oszukana przez osobę, od której kota przygarnęła, bo kotka miała być wysterylizowana. I co dalej? A no nic, przecież pani nie będzie się trudzić, aby rozwiązać problem, więc gdy kotka się okociła i kociaki troszkę podrosły, wywaliła ją z młodymi na ulicę, ale tak nie do końca. Czasem wpuszczała ją z dziećmi do domu, ale tylko na godzinkę czy dwie, a potem wynocha na dwór.

Zwierzolubni z okolicy zaczęli zgłaszać się do pani z pretensjami, że co to za zachowanie wobec żywej istoty, a do tego psiarze mieli pewien problem, gdyż kotka broniąc młodych atakowała psy zbliżające się do rodziny, choć te były zazwyczaj na smyczy. Gdy pretensje zaczęły się mnożyć, pani stwierdziła, że w zasadzie to przecież nie jej kot, ona tylko dokarmia i nigdy nie mówiła, że to jej kot. W końcu kotka z młodymi została odłowiona przez jakąś organizację.

O ile wiem, kobiety nie udało się pociągnąć do odpowiedzialności, bo nie było żadnych oficjalnych dokumentów adopcyjnych, żadnych wizyt u weterynarza - nic. Ktoś tam niby był gotów ewentualnie zeznawać, że pani chwaliła się przygarnięciem kotki, ale była to jedna osoba z kilkunastu, które miały tego świadomość. Nikt nie chce przecież zatargu z sąsiadami.

Kurtyna.

koty i ludzie

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…