Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90666

przez ~tamtadziewczyna ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o dziewczynie kuzyna niezaproszonej na wesele.

Jestem, niestety, tą dziewczyną, której nikt w rodzinie narzeczonego nie lubi. Dlaczego? Nie wiem. Wiem, że jest to bardzo przykre mieć świadomość, że na każdej imprezie rodzinnej jego rodziny będę traktowana jak trędowata, choć od pewnego czasu nie jestem na nie zapraszana.

Podejrzewam, że wszystko zaczęło się jakieś 4 lata temu, gdy spotykaliśmy się od pół roku. Poznałam już jego rodziców i siostry, mogę śmiało powiedzieć, że się polubiliśmy. Musiało tak być, skoro jedna z jego sióstr zaprosiła mnie na swój wieczór panieński.

Świadkowa powysyłała nam proponowany przebieg wydarzenia i kwotę składkową 200zł. Powiem szczerze, było to dla mnie dużo, więc zaproponowałam tańsze opcje, ale słyszałam tylko, że Anulka nie chce żadnego badziewia na swojej imprezie. Z bólem serca wyłożyłam te 200zł i z rozgoryczeniem stwierdziłam, że mimo wszystko musiałam sporo jeszcze dołożyć na drinki i jedzenie.

Parę dni po imprezie rozmawiałam z Anką i wspomniałam jej, że trochę drogo wyszła mnie ta impreza. Anka rzuciła mi tylko wściekła, że przecież mogłam nie przychodzić, jak mnie nie stać.

Od tej pory przestało być między nami miło i sympatycznie, a ona od tego czasu systematycznie zwraca całą rodzinę przeciwko mnie.

Jakiś czas po tej sytuacji byliśmy w odwiedzinach u jego drugiej siostry. Jeszcze parę miesięcy wcześniej byliśmy u niej na pierwszych urodzinach jej dziecka. Tym razem traktowała mnie oschle. Koło krzesła postawiłam sobie torebkę i zauważyłam, że dziecko ciągle usiłuje w niej grzebać. Zwróciłam mu więc uwagę, co na chwilę pomogło, więc następnym razem upomniałam go bardziej stanowczo. Jego matka zabrała go i powiedziała, żebym sobie tę torebkę położyła wyżej.

Na drugie urodziny bombelka już mnie nie zaprosiła mówiąc narzeczonemu, że ja to chyba nie lubię dzieci i tylko bym się nudziła, choć większość gości była dorosła.
Narzeczony nie chciał iść beze mnie, ale namówiłam go, aby nie robił kwasu w rodzinie. Dzień przez urodzinami rozmawiał z siostrą i powiedział, że kupił małemu jakiś zestaw klocków z ulubionym bohaterem dziecka, a siostra mu na to, żeby je oddał do sklepu, bo mały już takie ma. Narzeczony wkurzył się i ostatecznie na imprezę nie poszedł. Szwagierka podobno dostała wścieku, gdy zadzwonił przed imprezą, aby jej to powiedzieć.

Niebawem okazało się, że i teściowa ma coś przeciwko mnie. Teściowie obchodzili trzydziestolecie ślubu. Impreza była zaplanowana na weekend, kiedy nie miałam zjazdu na uczelni. Parę dni po tym jak narzeczony potwierdził, że weekend mam wolny i będziemy, teściowie przełożyli imprezę na tydzień później. Stwierdziłam jednak, że nie dam teściowej satysfakcji i opuściłam część zajęć tego dnia, ale na imprezę dotarłam. Podchmielona teściowa zaczęła mnie wypytywać, jakie mam plany na przyszłość, czy chcę zostać w mieście, czy gdzieś wyjeżdżać, bo ona by nie chciała, aby jej najmłodszy synek gdzieś uciekał. Odparłam jej, że synek to jest dorosły i może mieszkać gdzie chce i wyjazdu nie wykluczamy. Teściowa podsumowała, że jestem złośliwa i żałuje, że narzeczonemu nie wyszło z poprzednią dziewczyną, bo ona była miła i NORMALNA.

Jak wspomniałam z każdej rodzinnej imprezy jestem w ten czy inny sposób wypraszana. Siostra narzeczonego rodzi niedługo drugie dziecko. Jedna z jej koleżanek napisała do mnie, czy chcę się złożyć na prezent i przyjść na baby shower. Uznałam, że to dobry pomysł, aby zażegnać waśnie, więc zgodziłam się. Parę dni później ta sama koleżanka napisała do mnie, że jednak pomysł nie wypali. Parę dni później widzę u szwagierki relacje z baby shower...

Najgorsze jednak było na urodzinach narzeczonego, które wyprawiała jego rodzina. Traktowano mnie dosłownie jak powietrze. Jego mama poprosiła mnie o pomoc w kuchni, tylko po to, aby w tym czasie teść mógł usiąść na moim miejscu, żebyśmy nie siedzieli razem. Jego siostrunie przysadziły się do mnie, że jak zaczęliśmy się spotykać to narzeczony był dużo bardziej rodzinny i szkoda, że go od tej rodziny odciągam. Wypomniały mi sytuację, kiedy spontanicznie wyjechaliśmy w góry, akurat, gdy jedna z nich miała urodziny i przez to nie przyszliśmy na imprezę. Wyjaśniłam, że po prostu zapomnieliśmy i zorientowaliśmy się dopiero w pociągu. Inną oburzającą sytuacją było dla nich to, że narzeczony odmówił zajmowania się oczywiście za darmo siostrzeńcem, bo to przecież jego chrześniak. Odparłam, że mamy swoje życie i swoje plany i nie będziemy ich zmieniać pod ich widzimisię. I to już kolejny ich argument przeciwko mnie.

Jeśli macie w rodzinie kogoś, kogo w ten sposób wykluczacie, pomyślcie, że ta osoba nie robi wam na złość i nie jest wam nic winna i zasługuje na godne traktowanie.

rodzina

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…