Późna klasa podstawówki, biologia. Przerabiamy genetykę mendlowską, studiując matryce krzyżówek. Muszka taka z muszką taka, rodzic taki z rodzicem takim. Coś mi nie pasuje, drapie się po głowie i pytam nauczycielki:
– Proszę pani, mój tata ma niebieskie oczy, moja mama ma niebieskie oczy, a ja mam brązowe, to chyba coś jest nie tak?
Nauczycielka patrzy mi prosto w oczy i odpowiada:
– No to widocznie twoja mama miała cię z kimś innym!
(Trochę później doczytałem w bardziej zaawansowanej literaturze, że dziedziczenie koloru oczu nie jest takie proste i jak najbardziej dwoje niebieskookich rodziców może spłodzić brązowookie potomstwo, poza tym z wyglądu byłem tak do ojca podobny, że już prędzej matka byłaby w stanie się mnie wyprzeć.
Ale co wycierpiałem dzięki nauczycielce od rówieśników, którzy uznali że "haha, twoja mama się puściła", to moje…)
– Proszę pani, mój tata ma niebieskie oczy, moja mama ma niebieskie oczy, a ja mam brązowe, to chyba coś jest nie tak?
Nauczycielka patrzy mi prosto w oczy i odpowiada:
– No to widocznie twoja mama miała cię z kimś innym!
(Trochę później doczytałem w bardziej zaawansowanej literaturze, że dziedziczenie koloru oczu nie jest takie proste i jak najbardziej dwoje niebieskookich rodziców może spłodzić brązowookie potomstwo, poza tym z wyglądu byłem tak do ojca podobny, że już prędzej matka byłaby w stanie się mnie wyprzeć.
Ale co wycierpiałem dzięki nauczycielce od rówieśników, którzy uznali że "haha, twoja mama się puściła", to moje…)
genetyka szkołą
Ocena:
173
(183)
Komentarze