Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90765

przez ~felicja ·
| Do ulubionych
Ostatnio na jakimś portalu parentingowym (brr!) trafiłam na kolejny bzdurny artykuł, w którym jakaś mama atakuje innych rodziców, bo...
Mówię kolejny, bo choć portalu nie obserwuje, to jest on sponsorowany i ciągle wyświetlają mi się treści na nim publikowane.

Tym razem autorka rzucała gromami w matki, które odbierają dzieci z przedszkola za wcześnie. O tyle zabawne, że parę dni czy tygodni wcześniej był artykuł o rodzicach odbierających dzieci na ostatnią chwilę.

Tym razem osoba, która popełniła ten tekst oburzała się, że są rodzice, którzy odbierają dzieci tuż po obiedzie i to nie fair wobec innych dzieci, które muszą siedzieć 8 godzin w przedszkolu, a ich koledzy wychodzą wcześniej.

I tak, okazuje się, że byłam tą złą, nadopiekuńczą madką-panikarą, która dziecku nie da pobawić się z kolegami, tylko, parafrazując autorkę artykułu, siedzi w domu na tyłku i gryzie palce i nie bierze względu na innych rodziców, którzy muszą pracować.

O tyle mnie to zirytowało, że ja też moje dzieci odbierałam wcześnie. Miałam ustalone z nauczycielkami, kiedy dziecko można odebrać. Dzieci miały o 11:30 obiad, potem drzemkę, około 15 podwieczorek. Panie prosiły aby dzieci odbierać albo po obiedzie, a przed drzemką lub po drzemce a potem po podwieczorku. Ja się tego trzymałam, ale dzieci odbierałam różnie. Dlaczego? Nie, nie dlatego, że moim jedynym zajęciem było obgryzanie paznokci i oglądanie w domu trudnych spraw.
Mam nienormowany czas pracy, co jest zaletą i wadą. Zdarzało się, że lepiej było mi popracować do południa, potem zrobić dłuższą przerwę, pójść po dzieci, iść z nimi na lody, plac zabaw, a potem przekazać mężowi i popracować wieczorem. Czasem musiałam tak sobie rozłożyć pracę, bo musiałam zdzwonić się wieczorem z klientem albo czekałam na dokumenty i po prostu nie miałam, co robić. Więc alternatywą do wczesnego od odbioru było siedzenie bezczynnie w domu, odebranie dzieci, pogadanie z nimi przez 10 min w aucie i danie buziaka na dobranoc - tyle naszego kontaktu w ciągu dnia.

Ale oczywiście zdaniem niektórych (wypowiadających się w komentarzach) oczywiście wcale nie chodziło mi o dobro dzieci i pielęgnowanie naszych kontaktów, tylko o zadzieranie nosa, że jako niepracująca matka jestem lepsza od matek pracujących, bo mogę swoje dziecko odebrać wcześniej.

Zastanawiam się tylko - czy to wzajemne skakanie sobie do oczu rodziców i udowadnianie sobie, kto jest lepszy czy gorszy z tak bzdurnych powodów, kiedyś się skończy?

rodzice

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…