Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90779

przez ~Zaprosznejerodzinne ·
| Do ulubionych
Dołożę swoją cegiełkę do zapraszania się w rodzinie ;) Imiona całkowicie zmyślone, ale zachowania oddane w 100%.

Mam kuzynkę w Australii- Kate. Jedynie z polskiej części rodziny miałam z nią w miarę bieżący kontakt, do momentu, gdy jej ojciec (pochodzący z Nowej Zelandii) zabrał ją do siebie po rozwodzie. Wtedy na parę lat kontakt nam się urwał, bo kuzynka stwierdziła, że żadną Polką ona nie jest i się obraziła. Potem jednak siostra mojej babci (i równocześnie babcia Kate)- Marysia, zabrała ją do Polski, gdy Kate wróciła pod opiekę mamy. Obie były pozytywnie zaskoczone, bo ciocia Marysia pamiętała czasy PRL, a przyleciała już w wolną Polskę. Było to około 12 lat temu i z Kate miałyśmy wtedy 16 i 15 lat. Odnowiliśmy kontakt, Kate przeprosiła za tamte czasy i powiedziała, że miała wtedy wodę w mózgu przez ten rozwód.

Zarówno moja, jak i Kate, babcie zmarły, ale tym razem kontaktu nie straciliśmy. Wręcz przeciwnie, rozszerzyło się to na resztę rodziny, w tym moją siostrę cioteczną- Amelię. Kate przyleciała do mnie przed pandemią (dosłownie chwilę później zamykali granicę) i w maju tego roku, już ze swoim narzeczonym, Willem. Ustaliliśmy, że u mnie wtedy warunków na nocleg nie było (co dopiero kupiliśmy mieszkanie i wykończone mieliśmy wszystko na minimum- tak, aby dało się mieszkać i nie płacić komuś za najem, dosłownie wprowadzaliśmy się tydzień przed ich wizytą). Wynajęli więc sobie hotel kilka ulic od mojego domu.

Will chciał zwiedzić okolicę mojego miasta, bo przeczytał, że jest tu dużo fortów, pozostałości z II WŚ, a godzinę drogi od Biskupin (co akurat sama podpowiedziałam). Zrobiliśmy plan wycieczki po okolicy, który finalnie był napięty i wymagał dużo chodzenia. Co więcej, Kate chciała mu pokazać jeszcze inna część Polski i poza moją miejscowością, mieli pojechać do Warszawy, Krakowa i Wrocławia, w którym to mieszkała Amelia.

Pierwotnie Amelia miała się z nimi spotkać właśnie we Wrocławiu i ich po nim oprowadzić. W międzyczasie stwierdziła, że we Wrocławiu nic ciekawego nie ma poza rynkiem i krasnalami, więc ona się wypisze z pomysłu oprowadzania, bo naprawdę jej się nie chce i nie wiadomo czy będzie miała urlop.

Gdy było już bliżej przyjazdu, Amelia stwierdziła, że "dla nich nie będzie specjalnie w majówkę siedzieć i gdzieś wyjeżdża". Kate zrobiło się przykro, ale zrozumiała, że nigdy z Amelią więzi żadnych nie miała i poprosiła mnie tylko, abym zaznaczyła co we Wrocławiu jest ciekawego, aby mogli oprowadzić się sami. Napisałam do znajomych, którzy mieszkają na stałe we Wro i zrobiłam pełna listę, łącznie z okolicami, w tym Ślężą.

Na dwa dni przed przyjazdem Kate, Amelia się obudziła, że w sumie to chamsko będzie się nie spotkać, więc jak oni będą u mnie, to też wpadnie i tak zaliczy i odwiedziny na nowym mieszkaniu u mnie i ich. Powiedziałam jej, że średnio mam warunki na nocleg, a wizyta u mnie będzie raczej chodzeniem szlakiem historii (bo Will się bardzo w II WŚ wkręcił i chciał zaliczyć wszystkie obiekty i muzea z nią związane - w tym muzeum enigmy), więc raczej jej się to nie spodoba.

Amelia na to, że durne muzeum tego jak Polacy coś odkodowali na pewno nie będzie się podobać zagranicznym gościom, a te nasze forty, to też średnia rozrywka, jak oprowadzanie ich jest po polsku,a same nie były dla niej ciekawe. Była na nich ze mną raz, bo sama bardzo chciała i były za darmo. Marudziła mi potem cały wieczór, że trzeba było tyle chodzić i to w ciemnościach!

Jeszcze raz jej powtórzyłam, że nasza wycieczka to dużo chodzenia, czego ona nie lubi i musiałaby sobie wynająć hotel, bo jedyne co mogę jej zaoferować to podłoga w sypialni, bo reszta mieszkania była dopiero w montażu.

Mi to nie przeszkadza, przyjadę.


I przyjechała na 2 dni, a potem obrabiała mi tyłek przez miesiąc. Moja wersja brzmi następująco:
Przyjechała Kate i Will, poszliśmy na miasto. Mieli jeszcze jetlag, więc zwiedzanie i mocniejszą integrację planowaliśmy na następny dzień. Amelia pojawiła się o 19, mimo że zapowiadała się o 13. Obrażona siedziała gdy powiedzieliśmy, że planujemy skończyć imprezę o 22 maks i mamy plan, że jutro o 8 widzimy się na śniadaniu i lecimy na zwiedzanie miasta, bo nikt jej tego nie mówił.
Nadmuchałam jej największy materac jaki miałam, pożyczyłam karimatę i starałam się, żeby miała komfortowe warunki. Nie dotarła nam jeszcze umywalka do łazienki, więc zęby myliśmy w kuchni, co było dla niej uwłaczające. Co więcej, umówienie się w dzień wolny o 8, jest głupotą. W połowie dnia, Amelia stwierdziła, że ona wraca do mnie do domu, bo ją bolą nogi. Dałam jej jeden zestaw kluczy i sama oprowadziłam Kate i Willa. Popołudniu zabrałam ich na pierogi, na które Amelia też nie chciała iść, bo ona woli te ze Starego Młyna, a nie z jakiejś innej knajpki. Przyszła wieczorem, nawaliła się i tyle było z naszej rodzinnej wycieczki, bo rano wracała do siebie. Tu pobudka o 7 już jej nie przeszkadzała, bo miała wykupiony bilet i nie chciała tracić 40 złotych.

Wersja Amelii:
Zapraszałam ją, mimo że nie miałam warunków i ją wprowadziłam w błąd. Co więcej ja spałam z chłopakiem na kanapie, a ona musiała na materacu na betonowej podłodze (mieliśmy już wtedy panele winylowe jak coś). Mój chłopak zakazał jej myć zęby w łazience, tylko kazał w kuchni, a w łazience był kran i to w ścianie (owszem był, ale nie działał bo nie było umywalki i woda leciałby albo do miski albo na blat !). Oszukałam ją, że spędzimy miło czas i tylko raz poszliśmy na obiad. Kate i Willa zagadnęłam dla siebie i nie chciałam dopuścić do ich kontaktu, bo pewnie był straciła pozycję ulubionej kuzynki Kate i nie mogła do nich jechać na wakacje.
Według Amelii pozwoliłam jej iść tylko z nami na drinki i na okropne pierogi, które rano odchorowała, bo wymiotowała i miała rozwolnienie, a ja wypchnęłam ją złośliwie na pociąg.


Można więc władować się komuś na głowę i mieć pretensje, zamiast samemu przyjąć gości w swoim domu we Wrocławiu. Oczywiście mama Amelii nie widzi w jej zachowaniu nic złego, a moja kazała mi się sprawą nieprzejmować, bo pewnie Amelia jest zazdrosna o ten kontakt z rodziną z AU.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (118)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…