Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90785

przez ~ktostamniewqzne ·
| Do ulubionych
Krótka historyjka u weterynarza.

Byłam u wetka i podczas mojej wizyty z kotem, zadzwonił telefon. Wetek odebrał i przez chwile konwersował z jakąś kobitką. Nie wiem co mówiła ta pani, ale po odpowiedziach weterynarza zrozumiałam o co chodzi i wydało mi się to lekko piekielne.

Otóż pani chciała zadośćuczynienia (pieniężnego) od tego od kogo wzięła szczeniaka, bo szczeniaczek okazał sie chory (nie wiem na co i jak poważnie) i rozumiem to, jednak po odpowoedzi wetka, zrozumiałam też o co babeczka prosi.

Otóż pieska dostała za darmo,jak i bez żadnych umów czy czegokolwiek. Weterynarz próbował jej wyjaśnić, że nie ma możliwości wymagać czegokolwiek oprócz ewentualnego oddania pieska spowrotem, po dalszej części rozmowy wnioskuję, że to również pani nieodpowiadało.

Co o tym sądzicie?

Uprzedzając komentarze o podsłuchiwaniu, weterynarz rozmawiał z nią siedząc naprzeciwko mnie w odległości może półtora metra. Nie dało się nie słyszeć.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (71)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…