Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90833

przez ~mirrra ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana mi dopiero co przez mamę.

Mama od przeszło 20 lat mieszka w Niemczech, trzeba zaznaczyć, że w międzyczasie nauczyła się płynnie języka, wszelkie sprawy urzędowe załatwia sama, wszędzie zadzwoni, wszystko przeczyta ze zrozumieniem. Jeśli gdzieś są jakieś niejasności ewentualnie prosi o pomoc partnera, rodowitego Niemca.

Mama na początku września kontaktowała się z obsługą klienta firmy Vodafone, która dostarcza jej internet i telewizję kablową. Powodem był pilot do dekodera, który zaczął szwankować, a zmiana baterii nic nie dała. Podczas rozmowy konsultant niewiele mówił, głównie stukał w klawiaturę, a potem poinformował mamę, że dostanie za chwilę maila, gdzie musi kliknąć na potwierdzenie zamówienia. Po chwili faktycznie przyszedł email o treści mniej więcej "Potwierdź zamówienie xxxyyyzzz". Nic poza tym. Nie podejrzewając nic złego, mama potwierdziła klikając w odpowiedni link. Konsultant potwierdził, że zamówienie zostało przekazane do realizacji i może to potrwać kilka tygodni.

Wczoraj mama przeglądała wyciąg z banku i zauważyła, że na koniec września Vodafone ściągnął z jej konta 50€ (poza regularną opłatą za telewizję i internet). Mama podejrzewała, że to opłata za zepsutego pilota, zresztą nowego nadal nie otrzymała. Postanowiła zadzwonić na infolinię to wyjaśnić.
Standardowe bla bla bla, mama wyłuszcza sprawę, konsultantka chwilę grzebie w systemie, po czym oznajmia:
- To opłata za karty sim
- Ale ja nie mam u was żadnej karty sim
- Ma pani 3
- Nie, nie mam
- Zamówiła je pani 4 września
- Nie, zamawiałam pilot do dekodera
- A to ja nie wiem, tu mam 3 karty sim
- Dobrze, to proszę to anulować, bo ja nic takiego nie zamawiałam, a tym bardziej nie dostałam żadnych kart sim
- A to ja nie wiem, czemu pani nie dostała, pewnie podała pani błędny adres
- Nie podawałam żadnego adresu, a ten, który macie w systemie jest poprawny
- A to ja nie wiem, ale pani ma 14 dni na wycofanie się z umowy, już za późno.

Mama potwornie się wściekła, czuła bezradność i po prostu poczuła się oszukana. Konsultantka mimo próśb nie przekierowała jej do innego konsultanta, przyjęła postawę typu "nie obchodzi mnie" "nie mój problem". Nie wiedziała, dlaczego karty nie doszły, dlaczego na koncie klienta nie ma wglądu w rachunek za te karty - stwierdziła, że mama powinna sama powiedzieć, że chce dostawać rachunek, bo tak to oni nie wystawiają.

Na koniec odmówiła podania swojego nazwiska, bo już podała na początku. Zaczęła bezczelnie śmiać się w słuchawkę, śmieszkując z tego, że co niby ma zamiar, iść na policję? Gdy mama już na skraju bezradności przekazała telefon partnerowi, konsultantka nagle się rozłączyła.
Mama zaczęła się zastanawiać, gdzie to można zgłosić, partner doradził jej zadzwonić jeszcze raz i spróbować dogadać się z innym konsultantem.

Drugi konsultant natychmiast utworzył zgłoszenie nieprawidłowości, zapewnił, że rozmowa z początku września została nagrana, jest wgląd do maili, więc jeśli podczas rozmowy nie było mowy o zamawianiu kart sim, to umowa zostanie anulowana, pieniądze zwrócone, a pracownik otrzyma naganę.
Da się? Da się.

Pytanie czy pierwsza konsultantka była niekompetentna, złośliwa, miała zły dzień?

infolinia

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (178)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…