Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90868

przez ~golo ·
| Do ulubionych
To ja też dodam coś od siebie w temacie właścicieli psów, a konkretnie jednej właścicielki psa.
Na osiedlu mam sporą grupę psiarzy, a że sama psiarą jestem to wielu z nich znam. Psy, wiadomo, różnie na siebie reagują, więc trzeba trzymać się w takich grupach, w których wszystkie psy się tolerują.

Jest jedna babka z dużym i agresywnym psem. Z psem były już różne akcje, kiedy kobieta często spuszczała go ze smyczy w grupie innych psów, nie bacząc na to, że pies rzuca się na inne psy, po kilku tego typu sytuacjach zaczęła trzymać się na uboczu i prowadzić psa na smyczy. Super.

Teraz do brzegu. W naszym psiarskim towarzystwie mamy starszego pana z pieskiem-seniorem. Pies ma chyba z 17 lat, nie dowidzi, nie dosłyszy, ogólnie ma słaby kontakt z otoczeniem, porusza się żółwim tempem i na ogół nie oddala się na więcej niż kilka metrów.

Jeszcze w lecie któregoś wieczora spotkaliśmy się w takiej grupie psiarzy, piesek-senior odszedł na kilkadziesiąt metrów i pod okiem właściciela coś tam sobie wąchał w trawie. Ni z tego ni z owego zza krzaków wyszła wymieniona wyżej babka ze swoim psem. Dodać trzeba, że kobieta prowadzi go na flexi i to takiej z 10 m. Pies oczywiście bez kagańca. No i masz babo placek, pies doskoczył do pieska-seniora z zębami, jego właściciel natychmiast rzuca się do pomocy, a co robi babsko? Rzuca się z łapami na 17-letniego psa ważącego może z 15 kg. Doszło do zamieszania, pan kopniakami bronił swojego psa przed bydlęciem i z pomocą innych psiarzy udało się psy rozdzielić. Awantura zrobiła się niemała. Ta idiotka tłumaczyła, że biła starego psa, bo widziała, że usiłuje ugryźć jej biednego pieseczka. Jej biedny pieseczek jest nerwowy, po przejściach, więc trzeba go zrozumieć, a poza tym... jej pies jest niewinny, bo był przecież na smyczy. Ona tak na serio. Piesek był niestety trochę poturbowany, ale na szczęście skończyło się na paru krwiakach i chyba cudem wyszedł z tego w miarę bez szwanku...

Ale tu jeszcze chciałam coś dodać. Otóż argumenty o tym, że pies jest po przejściach i trzeba mu wybaczać to i owo słyszałam nie pierwszy raz. Kompletnym absurdem było dla mnie to co usłyszałam od mojej koleżanki. Mieszka ona w domu wielopokoleniowym na wsi. Dom podzielony na trzy mieszkania, rodzice, ona z mężem i dziećmi i siostra z narzeczonym. Siorka i jej chłopak postanowili przygarnąć psa. Pies z traumami, agresywny, nieprzewidywalny. Siostra nie miała zamiaru jakoś specjalnie zająć się jego dobrostanem psychicznym, ot, jest jaki jest. Pies latał luzem po podwórko, tak, że strach było dzieci puścić same do ogrodu, a nawet dorośli się go bali. Nawet po tym jak pies ugryzł samą siostrę, ani ona ani jej chłopak nie widzieli większego problemu. Dopiero gdy rodzice, właściciele domu, wymusili na siostrze odpowiednio zajęcie się psem, wypuszczanie go tylko pod ich dozorem i udanie się z nim do jakiegoś specjalisty pod groźbą wyrzucenia całej trójki z domu, siostra z narzeczonym zadziałali. A jak? Ano oddali psa z powrotem.

I po co fundować psu kolejną traumę?
Ja się tak zastanawiam. Jak człowiek ma depresję, problemy psychiczne, traumy to wszyscy każą iść od psychologa, jak pies jest agresywny, nerwowy to według niektórych taka jako uroda...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (108)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…