Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90941

przez ~vVee ·
| Do ulubionych
Kiedy jest odpowiedni moment, aby bliskiej osobie uświadomić, że daje się wykorzystywać?

Z zasady nie wtrącam się w nieswoje sprawy, ale może to błąd.
Historia długa i skomplikowana. Kto ma cierpliwość - zapraszam do lektury.

Zacznijmy od tego, że mam już prawie 30 lat. W czasach liceum miałam 3 bliskie koleżanki w klasie, nazwijmy je sobie Agata, Paulina i Olga. Każda z trochę innym charakterem, ale byłyśmy super kliką. Po kolei - Agata, miła, lubiana, z raczej dość dobrze sytuowanej rodziny, typ, który lubi ludziom przychylać nieba i chce, aby wszyscy byli zadowoleni i się lubili. Paulina, typ trochę buntowniczki, wygadana, z raczej biedniejszej i nie do końca dobrze funkcjonującej rodziny, Olga, pozująca trochę na słodką idiotkę i przesadnie epatującą swoją naiwnością i infantylnością, w rzeczywistości wcale nie głupia i nie taka słodka. Ja, z średnio zamożnej, raczej przeciętnej rodziny. Jestem typem, który do ludzi ma skrajne nastawienie - mam krąg ludzi, których uwielbiam i wiele dla nich zrobię, ale wrogów mam na całe życie (wiem, że to nie jest pozytywna cecha, ale nie chcę tu sobie słodzić).

W każdym razie Agata i Paulina była przyjaciółkami od przedszkola, mieszkały niedaleko siebie. Olga na początku liceum kolegowała się raczej z dziewczyną, z którą chodziła do gimnazjum, powiedzmy Marysią. Ja jako jedyna z tej czwórki miałam w klasie świeży start, bo nie znałam nikogo.
Poza tym w klasie było jeszcze kilka dziewczyn, z którymi dobrze się rozumiałyśmy, ale my byłyśmy taką żelazną czwórką.
Teoretycznie bez znaczenia jest fakt, że Olga i Marysia niby po prostu przestały się ze sobą trzymać na rzecz innych znajomości, ale o ile Marysia raczej do Olgi miała stosunek neutralny, tak Olga często Marysię obgadywała - oczywiście, mając 16-17 lat nie widziałam w tym nic złego, zapewne nawet jej potakiwałam.

Mniej więcej na początku trzeciej klasy Paulina trochę zdystansowała się od nas, spędzając więcej czasu z grupą znajomych spoza szkoły, konkretnie ze znajomymi swojego chłopaka. Towarzystwo z rodzaju typów spod ciemnej gwiazdy. Sam chłopak Pauliny był po prostu patusem, który w wieku 18 lat miał już kartotekę, a z tego towarzystwa m.in jeden z kolesi popełnił samobójstwo pod wpływem narkotyków, a inny wylądował w poprawczaku za napad z użyciem niebezpiecznego narzędzia (noża). Jakiekolwiek wyrażenie wątpliwości co do tego, czy aby na pewno jest to towarzystwo warte spędzania z nimi czasu, skutkowało fochem Pauliny. Paulina zaczęła zawalać szkołę w klasie maturalnej, zamiast chodzić na lekcje, chodziła do pracy, twierdząc, że musi pomóc mamie utrzymać dom. Tak naprawdę większość wypłaty oddawała swojemu chłopakowi, aby miał za co kupować alko i narkotyki.

Paulina szkołę skończyła, a maturę zdała ledwo ledwo. Po maturze ja i Agata wyjechałyśmy razem na studia do innego miasta. Paulina poszła do pełnoetatowej pracy, a Olga została na studia u nas w mieście.
Z Agatą zamieszkałyśmy razem i chyba nie ma w tym nic dziwnego, że nasza więź się zacieśniła, podczas gdy Paulina i Olga poszły trochę w odstawkę. Nadal jednak się spotykałyśmy, choć oczywiście nie tak często. W międzyczasie Olga związała się z kolegą ze studiów i dosłownie zatopiła się w tym związku. Paulina nadal tkwiła w swoim niezdrowym związku z facetem, który nie pracował, utrzymywał się z kradzieży i wymuszania kieszonkowego od dziadków.

Pewien przełom w tej znajomości nastąpił na początku naszych studiów magisterskich. Pod koniec studenckich wakacji, przed powrotem na studia Agata zorganizowała u swoich rodziców imprezę-grilla. Przyszła też Paulina - wbrew prośbom ze swoim chłopakiem, który od wejścia szukał zaczepki i popisywał się swoim patusiarstwem. Wszyscy czuli się w jego towarzystwie niekomfortowo. Poza tym kręcił się dziwnie po domu, okazywał niezdrową ciekawość co do tego, co gdzie w domu jest. Tego samego wieczoru został przyłapany na próbie kradzieży telefonu ojca Agaty. Skończyło się jedynie na stanowczym wyproszeniu go, a Paulina oczywiście poleciała za nim. Sytuacja między naszą czwórką stała się napięta, bo Paulina oczywiście swojego partnera broniła, a my uważałyśmy, że powinna przemyśleć, czy chce być z kimś, kto nie tylko okrada jej znajomych, ale też osoby, które jej i jej rodzinie wielokrotnie z przeszłości pomogły (rodzice Agaty często wspomagali rodziców Pauliny ze względu na przyjaźń dziewczyn). Po tym nasz kontakt praktycznie się urwał.

Jakiś czas później Olgę zostawił jej chłopak. Ta bardzo to przeżyła, bo liczyła na zaręczyny, a zamiast tego chłopak oświadczył jej, że nie widzi z nią swojej przyszłości. Było to o tyle niefortunne, że w tym samym czasie ja byłam właśnie świeżo zakochana, więc nasze emocje względem mężczyzn trochę się rozjeżdżały. Paulina nieustannie powtarzała mi, że nie warto tracić czasu na facetów, bo to świnie itd. Taki vibe.

Powiem szczerze, denerwowało mnie, na tyle, że moje współczucie dla niej zmieniło się w niechęć. Naprawdę długo, przez kilka miesięcy starałam się ją wspierać, nie epatować przed nią moim świeżym związkiem, pozwalać się wypłakać, postarać się ją rozerwać, ale Olga chyba nie chciała przez to przejść - ciągle podsycała w sobie nienawiść do byłego.

Kontakt jakoś nam się poluzował, no bo fakt - ja więcej czasu spędzałam wtedy z chłopakiem, Olga i Agata jako singielki zaczęły bardziej trzymać się ze sobą, szczególnie, że Agata wróciła do naszego rodzinnego miasta, a ja nie. Natomiast mimo wszystko co jakiś czas się z nimi widywałam i zauważyłam, że Olga powróciła do swojej pozy z liceum, czyli przyjęła maskę słodkiej idiotki. Szukała chyba też nowego chłopaka, ostro flirtowała z każdym facetem naokoło.

Powiem szczerze, że trochę mnie to bawiło, bo o ile nastolatka trzepocząca rzęsami, ubrana w dziewczęce ciuszki prezentowała się słodko, tak już 26-latka w takim wydaniu trochę wzbudzała uśmiech. Olga wdawała się w krótkie znajomości z mężczyznami, ale nic poważnego. Kiedyś ja i mój chłopak zostaliśmy zaproszeni na imprezę do kumpla jeszcze z liceum. Była też Agata i Olga. Dodam, że wtedy Olga jeszcze nie znała mojego chłopaka. Od początku imprezy kolejno najpierw okazywała mu coś w rodzaju chłodnej pogardy, zaczepiała głupimi odzywkami i prztykami, natomiast po paru drinkach nagle zaczęła do niego robić maślane oczka.

Na początku nie wzięłam tego na poważnie, myślałam, że to żarty i mój chłopak chyba też, ale potem zaczęła za nim chodzić krok w krok, usiłując się spoufalić. Trochę mnie to już wkurzało, na tyle, że powiedziałam o tym Agacie, a ona delikatnie próbowała Olgę odciągać. Ale pałka się przegięła, gdy siedziałam z moim chłopakiem na kanapie, a Olga bezceremonialne wpakowała mu się na kolana i zarzuciła ręce na szyję usiłując pocałować. Sama nie wiem, czy byłam bardziej zszokowana czy wściekła. Chłopak usiłował wstać i ją od siebie odsunąć, ale ona nic sobie z tego nie robiła, więc wściekła odciągnęłam ją i ostro zwróciłam uwagę, że po prostu przegina. Olga wyśmiała mnie, twierdząc, że to przecież niewinny flirt.

Po tej imprezie postanowiłam na jakiś czas zerwać z nią kontakt. Ona zresztą też nie odzywała się do mnie. Tak więc z naszej paczki utrzymywałam kontakt tylko z Agatą. Po jakimś czasie Agata wróciła zresztą do naszego miasta studenckiego i tam podjęła pracę.

Dodam tu, że Agata mieszkała wtedy ze mną i moim chłopakiem w dwupokojowym mieszkaniu, które wcześniej zajmowałyśmy razem. Później mój ówczesny chłopak zaczął wyjeżdżać do pracy za granicę i przez większość czasu mieszkałyśmy same.

I tu wraca Paulina. Agata bowiem mimo wszystko utrzymywała z nią jakiś tam kontakt. Paulina zerwała z chłopakiem i zapragnęła nowego startu w nowym miejscu i wtedy odezwała się do Agaty, czy mogłaby u nas pomieszkać parę tygodni nim sobie nie ogarnie pracy i mieszkania. Decyzja zasadniczo należała do mnie, bo ja byłam główną najemczynią mieszkania. Po rozmowie z Pauliną, która zapewniła, że z dawnym życiem nie ma nic wspólnego postanowiłam dać jej szansę, ale zaznaczyłam, że maksymalnie miesiąc, bo jednak mój chłopak też przyjeżdża na weekendy, a 4 osoby w takim mieszkaniu to sporo. Paulina zamieszkała z Agatą w pokoju i niemal natychmiast zawłaszczyła dla siebie cały pokój. Ja się nie wtrącałam, bo miałam swój, ale szybko zaczęło do mnie docierać, że dziewczyny się ze sobą kłócą. Poza tym Paulina była ogólnie syfiarą, rozrzucanie rzeczy po mieszkaniu, syf w łazience i w kuchni był standardem. Potem już nawet Agata mówiła otwarcie, że Paulina ogląda porno na laptopie podczas gdy Agata siedzi w pokoju, gada po nocach przez telefon, a co najważniejsze - pracy nie szuka. Akurat zbliżał się termin jej wyprowadzki o czym jest przypomniałam - sama na tydzień do chłopaka do Holandii, a po moim powrocie Pauliny miało teoretycznie już nie być.

Tymczasem gdy wróciłam, Paulina nie tylko tam była, ale jeszcze razem z nią jej chłopak-patus, z którym podobno zerwała. Myślałam, że śnię. Wywiązała się awantura podczas której patus groził mi i Agacie pobiciem, a ja wezwałam policję. Paulina z chłopakiem się wynieśli, wrócili do swojego miasta, okazało się, że jeszcze Agata pożyczyła im kasę, bo nawet na pociąg nie mieli.

Potem Agata przepraszała, że powierzyła Paulinie klucze (czego miała nie robić) ale jej zaufała, a po powrocie z pracy zastała ją już z chłopakiem gzijących się z łóżku. Siedzieli tam przez całą moją nieobecność, a Agata bezskutecznie prosiła, aby się wynieśli. Terroryzowali ją ciągłymi popijawami i awanturami, pieprzyli się w jej obecności we wspólnym pokoju, a gość praktycznie bez żenady łaził na golasa po mieszkaniu.
Agata oczywiście nie chciała mieć z Pauliną nic wspólnego.

Minął kolejny rok, Agata wyprowadziła się do swojego partnera, ja zaszłam w ciążę - i tak, wiele to zmieniło, bo jako młoda matka z dzieckiem przy piersi nie miałam dla niej za wiele czasu, choć starałam się podtrzymywać kontakt.

I tu wraca kolejna bohaterka, czyli Olga. Olga zaczęła Agatę coraz częściej odwiedzać, ja unikałam spotkań z nią. Ogólnie dziewczyny widać, że intensywnie się kumplowały, nawet nie będę udawać, że byłam zazdrosna, raz, że nadal miałam do Olgi pewne pretensje, dwa, że Olga poniekąd zajęła moje miejsce, ale cóż, taki bieg zdarzeń. Ja musiałam się skupić na dziecku, więc nic dziwnego, że Agata pragnęła towarzystwa kogoś, kto jest w podobnej sytuacji życiowej jak ona. Agata, gdy się widywałyśmy sporo opowiadała mi o tym, jak spędza czas z Olgą. Przez pewien czas wmawiałam sobie, że czerwone flagi, które widzę między wierszami to efekt mojej zazdrości, ale cóż, nie sądzę.

Zacznijmy od tego, że Olga przyjeżdżając od Agaty nigdy nie przywoziła żadnych pieniędzy. Jadła jej jedzenie, dawała za siebie płacić na wszelkich wyjściach. Agata usprawiedliwiała to tym, że Olga u nas w mieście nie zarabia tyle, co ona w wojewódzkim. Ok. Druga sprawa jednak, że Olga wbijała się trochę na siłę, przyjeżdżała niezapowiedziana twierdząc, że akurat miała coś do załatwienia i tak zostawała na przykład na tydzień. Potem Olga zaczęła intensywnie wypytywać o kuzyna Agaty, który też mieszkał w wojewódzkim, facet ok.40, rozwodnik z dzieckiem, ale całkiem atrakcyjny facet. Olga zaczęła naciskać na Agatę aby ich ze sobą zeswatała, ale Agacie ten pomysł się podobał, bo co może być lepszego niż przyjaciółka w rodzinie.

Taa... No więc dziewczyny dopięły swego i Olga i kuzyn zaczęli się spotykać. Olga była więc obecna na wszelkich imprezach rodzinnych, ale wyjątkowo nie w smak były jej alimenty, jakie jej partner płacić na dzieci oraz w ogóle ich obecność w jego życiu. Próbowała go na wszelkie sposoby od niego odciąć, czym zraziła do siebie dużą część rodziny swojego chłopaka, w tym rodziców Agaty. Olga niemal codziennie przychodziła do Agaty, wywierając na nią nacisk, aby wpłynęła na swoją rodzinę, aby ci zaczęli Olgę lubić. Jej obecność stała się dla wszystkich obciążająca od Agaty i jej chłopaka, po samego kuzyna, którego Olga zaczęła męczyć. Facet z nią zerwał, a Olga od tego czasu praktycznie zamieszkała u Agaty, szukając na wszelkie sposoby kontaktu z byłym, prosiła o zapraszanie jej na rodzinne imprezy, wyjazdy na wakacje, aby, w mojej opinii, cały czas mieć stopę w drzwiach i nie dać o sobie zapomnieć byłemu.

Najgorsze w tym wszystkich jednak było to, że przykładowo - duża część rodziny Agaty została zaproszona na wesele do Hiszpanii. Olga naciskała na Agatę, aby przekonała swojego innego kuzyna, aby zabrał ją jako osobę towarzyszącą. Agata nie uważała tego za dobry pomysł, ale Agata drobnymi kroczkami stawiała na swoim. Nie było jej stać na ten wyjazd, ale oczywiście uważała, że ma zapłacić jej partner i zachowywała się, jakby to ona jemu robiła przysługę. Wyszedł z tego niezły kwas i już nawet Agata powiedziała mi wprost, że uważa to wszystko za lekko niesmaczne. Jeszcze niesmaczniej zrobiło się, gdy okazało się, że Olga na weselu przespała się z 16-letnim bratem pana młodego, zrobił się z tego niemały skandal, a wszyscy mieli pretensje do Agaty - od jej rodziców, bo po co kazała kuzynowi zabierać Olgę na wesele, przez byłego Olgi, bo był na weselu w niekomfortowej sytuacji, po drugiego kuzyna, który miał mieć fajną partnerkę do tańca na weselu, a siedział całą noc sam, po samą Olgę, która ma do Agaty pretensje, że nie jest w jej rodzinie mile widziana.

Sytuacja na teraz - Olga wprasza się nadal do Agaty co najmniej raz na miesiąc, pożycza od niej kasę bez opamiętania. Agata przyznała, że nawet już nie liczy, bo wie, że i tak nigdy nie odzyska. Gdy ją pytam, dlaczego to toleruje to odpowiada, że przecież już się tyle znają.

Co gorsza, nastąpił wielki powrót Pauliny. Paulina w międzyczasie miała sprawę w sądzie o wyłudzenia i podobno to jej dało do myślenia i NAPRAWDĘ zerwała z tamtym chłopakiem. Wybłagała u Agaty przebaczenie i oczywiście poprosiła o trochę kasy na rozpoczęcie nowego życia. Agata, oczywiście, że dała, bo przecież znają się od piaskownicy.

I to jest ten moment, kiedy zastanawiam się, czy po prostu nie wylać jej kubła zimnej wody na łeb. Jest ona ogólnie osobą naiwną i dobrotliwą, wiem to. Wiem, że wierzy w dobre intencje obydwu dziewczyn. Wiem, że jeśli jej wykrzyczę w twarz, żeby przestała dawać się wykorzystywać to zbyje mnie dobrotliwym uśmiechem. Mam swoje życie, dziecko, faceta, pracę. Chciałabym miło spędzać czas z przyjaciółką i wiedzieć, że jej dobrze w życiu. Tymczasem - jej związek wisi na włosku, bo Olga ciągle przesiaduje u nich w mieszkaniu. Oszczędności topnieją w oczach, bo jak nie pożycza Oldze, to pożycza Paulinie.

Z jednej strony to nie moja sprawa, ale z drugiej nie chcę patrzeć tak bezczynnie, jak dwie harpie ją wykorzystują.
Jestem w kropce.

przyjaciółki

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…