Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90946

przez ~Piekielnyszefodhr ·
| Do ulubionych
O tym jak oszukać ludzi, mimo szczerych chęci.

Mój dział zgłaszał zapotrzebowanie na nowego pracownika. Pracy nam przybywało, szykowaliśmy się też na odejście koleżanki na macierzyński (wspominała, że wkrótce będzie planowała dziecko ale bez konkretów), więc nie uśmiechało się nam zostawać ciągle po godzinach, bo tematy nie są skończone. Wyszliśmy z zapotrzebowaniem do kierownika, który zgodził się na rekrutację po otrzymaniu zgody Zarządu, ale najchętniej studenta na zleceniu, bo nie wie jak będziemy wyglądać z pracą za parę miesięcy. Januszostwo, ale cóż, chciałam mieć dodatkowe ręce do pracy, to musiałam się dostosować.

Dodam też, że jeśli chodzi o specyfikę naszej firmy, nie mieliśmy nad sobą nikogo innego niż kierownika. On przydzielał zadania na tydzień i deadline. Ja miałam najdłuższy staż w firmie i wyznaczył mnie do prowadzenia rekrutacji.

Zgłosiło się sporo osób, większość z nich niestety odpadła na etapie pierwszej rozmowy, gdyż wymagaliśmy komunikacji w języku angielskim (coraz częściej mieliśmy klientów zagranicznych). Za każdym razem informowałam o tym, czy ktoś przeszedł, czy nie.

Udało mi się wybrać 5 osób do kolejnego etapu, w którym chciał uczestniczyć kierownik. Mieliśmy zadecydować między dwiema osobami. I tu rekrutacja się urwała.
Po mojej rekomendacji kierownik miał się jeszcze zastanowić i dać mi znać. Mija tydzień, pytam się co z decyzją, bo koniec miesiąca się zbliża i muszę coś odpowiedzieć tym kandydatom. On jeszcze nie wie, nie miał czasu wgłębić się w CV. Miałam dać mu czas przez weekend. Po weekendzie przychodzę. Znowu brak informacji. W międzyczasie dostaję pytania od kandydatów, czy mają szansę na pracę, czy mają szukać czegoś innego.

Od decyzji minęły blisko 3 tygodnie. Kierownik kazał napisać mi maila, że to opóźnienie jest spowodowane chorobą/wyjazdem służbowym/integracją. W końcu się wkurzyłam i napisałam, że potrzebuje decyzji dzisiaj.
-No wiesz Piekielna, zarząd jednak nam nie klepnie tej rekrutacji. Napisz, że fajnie było, ale jednak nie.

Kto oczywiście zebrał, słusznie wkurzone, pretensje od kandydatów? Ja. Po tym stwierdziłam, że nigdy już na rekrutację nie dam się wciągnąć. Zespołowo też zaprotestowaliśmy i nie robiliśmy ani jednej minuty nadgodzin. Wcześniej zdarzało się, że aby oddać temat, zostawaliśmy kwadrans dłużej. Sytuacja trwała tak 3-4 miesiące.

W poniedziałek wspomniana wyżej koleżanka, oznajmiła że spodziewa się dziecka i na razie chce pracować jak najdłużej, ale realnie nie wie, jak to wyjdzie, bo w jej rodzinie zdążały się ciążę trudne, łącznie z zszywaniem (czy cos takiego).
Wrócił więc temat rekrutacji i to podwójnej tym razem. Podobno w poprzedniej rekrutacji byłam taka dobra, że ponownie chciano mnie do niej wrzucić. Odmówiłam, nawet za cenę premii. Rekrutacji więc nie będzie, bo nie ma kto jej robić. Nikt z mojego zespołu po moich przygodach nie chciał się wkopać.

Zobaczymy więc jaka będzie nasza wydajność od przejścia koleżanki na L4 ciążowe.

praca rekrutacja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (180)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…