Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90956

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
W nawiązaniu do #90954 o nauczycielce wychowania wczesnoszkolnego, której się chce, ale której prawie nikt nie docenia. Ja doceniam. Miałam się nie żalić, ale skoro jest okazja... Dlaczego jest ważne by nauczyciele się dokształcali?
tl;dr Nauczyciele się nie dokształcają i potem płaczą, że z tymi uczniami się nie da wytrzymać, a gdyby się starali, to by się dało.
EDIT: Zarówno liceum jak i gimnazjum to były szkoły podobno dostosowane dla uczniów z niepełnosprawnościami, gdzie nauczyciele podobno mieli stosowne kompetencje i tego od nich wymagano.


Jak kiedyś pisałam, w wieku 13 lat zdiagnozowano u mnie lekki autyzm, zespół Aspergera, jak zwał tak zwał. Wcześniej z nauczycielami miałam bardzo ciężko i przez dłuższy czas miałam głęboką nadzieję, że teraz będzie dużo lepiej, przynajmniej ze strony nauczycieli, bo na kolegów i koleżanki nie miałam wpływu. Czy tak było? Otóż nie XD

W dużym uproszczeniu autystyk rozumie wszystko dosłownie. Nawet nie wiem, jak to opisać, bo dla mnie to stan naturalny. Dajmy przejaskrawiony przykład. Jeżeli powiesz, że Agata ma gołębie serce, to ja się zapytam, dlaczego Agata zabiła gołębia. A jak powiesz, że Żaneta ma serce z kamienia, to powiem, że to niemożliwe, bo przecież by umarła od razu. Dlaczego suma dwóch słów ma znaczenie, które ma się nijak do znaczenia każdego z nich osobno? Rozumiem tylko to, co mi zostało powiedziane. Jeżeli nie powiesz mi, że jest Ci zimno, to się tego nie domyślę, nawet jeżeli będziesz się bardzo trząść z zimna. Czy da się to przepracować na terapii? Tak, ale zajmuje to bardzo dużo czasu, a na NFZ całą wieczność, więc praktycznie nie ma szans by nauczyć się tego przed skończeniem szkoły. Teraz jest lepiej, rozumiem żarty i aluzje. Zazwyczaj.

Także po prostu mów wprost co chcesz i ja to zrobię. Oczywiście nauczyciele mieli to gdzieś. Pół biedy, jak się nie zaśmiejesz na żart, gorzej jak nie zrozumiesz polecenia. Polecenia wydawali często w taki sposób, że można było je interpretować na dwa sposoby. Tj. jak mówią "zróbcie zadanie 9,10, 11 ze strony 71" to rozumiem. Gorzej jak "zróbcie taki i taki projekt". Próbowałam się dopytać to dostawałam srogi opieprz. Tak! W drugiej klasie liceum polonistka się na mnie obraziła na pół roku i nawygadywała mojej wychowawczyni, że jestem najgorsza, tylko dlatego, bo powiedziałam, że dość sporo nie rozumiem. I w klasie maturalnej ta kobieta nie rozumiała, dlaczego jej nie lubię i nie chcę z nią rozmawiać o studiach. Albo innym razem pytałam się trzy razy nauczyciela informatyki o coś ważnego, bo nie chciał mi powiedzieć wprost. Oczywiście też się wściekł, ale dużo mniej niż polonistka i tylko na parę dni. Ten gość to w ogóle materiał na osobną historię.

A co jak się nie dopytam? Wtedy po prostu wybieram tę z dwóch opcji, która mi się wydaje, że pasowała i często się myliłam. W gimnazjum nauczycielka niemieckiego zadała nam jakiś mały projekt artystyczny do zrobienia. Nie powiedziała przy mnie do całej klasy, że jest to obowiązkowe, nie brzmiała jakoś poważnie, mówiła tylko do tych lepszych uczniów a nie do wszystkich, więc pomyślałam, że to jakiś konkurs. A że w gimnazjum materiału był nadmiar (opowieść na jeszcze inną historię), to się trochę migałam od rzeczy mało ważnych. Praca domowa jest bardzo trudna/żmudna a nauczyciel i tak pewnie nie sprawdzi? Nie robię. I tak miałam dość dobre oceny i nie zarywałam nocek. Na całe szczęście dopytałam się i okazało się, że to nie był żaden konkurs, tylko bardzo ważna praca domowa. Dlaczego nauczycielka nie powiedziała do całej klasy "jest to bardzo ważne, proszę przyłóżcie się"? Nie wiem. Nie była to jednorazowa sytuacja, co jakiś czas się zdarzało, że nauczyciel zwracał się tylko do tych lepszych i mówił dość żartobliwym tonem, a cała klasa miała się domyśleć, że to do nich wszystkich mówi. Jak się domyślali to ja do tej pory nie wiem.

Albo w drugą stronę. Polonista w gimnazjum bardzo nakłaniał mnie do wzięcia udziału w jakimś konkursie. Skoro mnie tak zachęcał, to wzięłam udział. Nie domyśliłam się, że to konkurs bardzo niskiej wagi i się postarałam, mimo że mi się nie chciało ze względu na inne przedmioty. Zajęłam drugie miejsce i nie wpłynęło to na moją ocenę końcową, bo to był nieważny konkurs.

Oczywiście miałam paru dobrych nauczycieli, którzy rozumieli i lubiłam ich zajęcia, mimo że ich przedmiotów nie lubiłam. Zajęcia z nimi dobrze wspominam.

Długa historia, a to tylko jeden objaw. Jest jeszcze parę innych objawów autyzmu typu niepatrzenie w oczy. Dla osób niewtajemniczonych jest to brak szacunku/zainteresowania, co nie jest prawdą.

Jak reagowałam? Niezbyt intensywnie, zazwyczaj nie okazywałam mojej frustracji/żalu/stresu na zewnątrz, zostawiałam moje emocje głównie dla siebie i bliższych mi osób. Byłam dość grzeczną uczennicą. Ale sporo autystycznych dzieci tak nie robi i wpada w jakiś szał czy w inny sposób okazuje agresję ze stresu. I to może nie być wina konkretnego nauczyciela, tylko tego, co miał zajęcia wcześniej. Matematyczka zestresowała autystyka, więc ten się wyżywa na następnych zajęciach u anglistki, mimo że ta się stara.
I potem czytam historie nauczycieli o tym, jak ciężko mają, bo w klasie mają autystyka i w ogóle się nie da pracować i ci uczniowie nadają się tylko do szkoły specjalnej. DA SIĘ!!! Ze zdecydowaną większością się da, tylko trzeba się dokształcać i starać.

Tak, wiem, teraz bym lepiej na to wszystko reagowała, ale wtedy byłam dzieckiem. Na całe szczęście to już za mną. Jak dobrzy nauczyciele odejdą, to ten system już totalnie się załamie, ale na szczęście to nie mój problem.

szkoła

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (148)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…