Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#90968

przez ~Prezentyfirmmowedlapracownika ·
| Do ulubionych
Krótki poradnik o prezentach w firmie (na podstawie własnych doświadczeń)

1. Wino (bo to przecież nie alkohol)

W jednej pracy dostaliśmy wszyscy butelkę wina o wartości 30 zł jako dodatek do organizowanej przez firmę wigilii. Dostała ją również koleżanka w ciąży (jej ostatnia wigilia firmowa przed urodzeniem dziecka - jej brzucha się nie dało przeoczyć) oraz kolega, który jawnie przyznawał, że ma problem z alkoholem. Firma liczyła 40 osób i każdy z każdym się znał, więc chociaż w przypadku tych dwóch osób, można by było pokusić się o coś innego.

2. To co zostało po klientach

W studenckiej pracy dostaliśmy kalendarz ścienny na kolejny rok z logiem firmy oraz długopisy, bo zostało to po klientach. Moim marzeniem było oczywiście patrzenie się na ten kalendarz przez cały rok, w szczególności po powrocie z bardzo stresującej pracy.

3. 20 (słownie: dwadzieścia) złotych

W innej pracy szefowie nie planowali nam nic dawać, gdyż prezentem miała być wigilia. Jednak w ostatniej chwili zmienili zdanie, bo nie udało nam się zarezerwować lokalu na wigilię (na 15 osób). Rano w dzień przed Wigilia na biurkach znaleźliśmy koperty. Dla każdego po 20 zł, nawet bez życzeń. Szefowie nie pojawili się do końca dnia, aby nam życzyć wesołych świąt.

4. Kosz upominkowy

To akurat historia mojego narzeczonego, który z wigilii firmowej wrócił z wielką paczką włoskich specjałów. Co ważne - nie pracował w włoskiej firmie, ani z Włochami nie mieli nic wspólnego.

Dosłownie tego samego dnia zaczęłam chować do lodówki wędlinę, ciastka do szafek etc. I w momencie gdy wkładałam włoskie salami do lodówki w oczy rzuciła mi się data ważności - 7 dni temu. Pomyślałam, że to może błąd ale kazałam zachować czujność narzeczonemu, gdyby coś jadł. I słusznie, bo żaden z ok.20 produktów nie był ważny- rekordzista to ciastka w czekoladzie, których termin upłynął 4 miesiące wcześniej. Co więcej nikt w firmie nie dostał niczego w terminie. Podobno "błąd sklepu".

5. Historia o wigilii i kręglach

Znowu sąsiadka sprzedała mi tegoroczną historię o tym jak jej korporacja zaprosiła ich na integrację w miejsce wigilii, aby nie urazić niewierzących czy osób innego wyznania, co pochwaliłam. Jednak okazało się to preludium.

Zapowiedziano im wyjście do restauracji oraz kręgle. Podzielono imprezę na 3 dni, bo restauracja była za mała, aby pomieścić tyle osób. Jej dział miał iść w poniedziałek, co odwołano im na ostatnią chwilę i dorzucono do składu wtorkowego i środowego w przypadkowy sposób. Mieli już pójść na kręgle, gdy poproszono ich o uregulowanie rachunku. Okazało się, że kolacja była w cenie, ale za każdy napój każdy miał zapłacić osobno. Oczywiście nikt nikogo o tym nie poinformował, więc zaczęło się kombinowanie, bo nawet nie było się w stanie stwierdzić czy lemoniada ma być liczona na 3 osoby czy 5. Po restauracji manager oznajmił, że te osoby, które mają ochotę iść na kręgle, zaprasza dalej i podaje numer rezerwacji, a on sam życzy miłej zabawy, bo musi wrócić do domu. Ludzie na szczęście dopytali się o finanse. I tak korpo zapewniło aż jeden tor i opłaciło go na godzinę. Przy 30 osobach obecnych na kolacji.


I nie zrozumcie mnie źle. Kwestia prezentu czy premii świątecznej jest indywidualną oceną pracodawcy. Jednak jeśli chcemy dać komuś prezent, niech będzie on dopasowany chociaż trochę i np. w przypadku gdy ktoś nie pije alkoholu, wino było podmienione na 0% i zamiast dawać 20 zł i wymykać się cichaczem, lepiej zamówić tę pizzę i posiedzieć wspólnie z pracownikami. O prezentach odpadkach po kimś lub po terminie, chyba nie muszę wspominać. Także czasem lepszy prezent to brak prezentu.

święta firma

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 142 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…