Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#90998

przez ~SmutnaTorciara ·
| było | Do ulubionych
Tu autorka wyznania 88625 89624.

W cukierni w markecie pracowałam łącznie 8 miesięcy. Ekipa była spora, całkiem fajna w szczególności załapałam fajny kontakt z dziewczyną młodszą o 2 lub 3 lata.
Sama praca była wymagająca, aczkolwiek bardzo satysfakcjonująca, wszelkie prawa pracownicze przestrzegane i fajne profity jak multisport czy dopłata do posiłków na stołówce. Jedynym mankament to dwie kobiety i kierownik.

Pierwsza Pani nazywana przez kierownika jego zastępcą. Ogólnie dość sympatyczna, niestety dawała się wmanewrować kierownikowi w wyręczaniu go. Dodatkowo parzenie kawy. Maślane i lizusostwo. To bardziej bawiło niż denerwowało. Robiła dużo więcej niż należało do zakresu jej obowiązków przez co była przez kierownika nazywana najlepszym pracownikiem. Niestety władza odbijała się na niej dość mocno, przez co mało kto chciał z nią pracować.

Druga Pani to nazywana przez kilka koleżanek cerberem. Lubiła krzyczeć na ludzi i wyżywać na bogu ducha winnych uczniach. Długo zajęło mi wkupienie się w łaski na tyle, aby nie obrywać rykoszetem za sam fakt stania obok. Raz koleżanka sięgnęła po wózek na wypieki, nawet go nie dotknęła, po prostu wyciągnęła rękę, a cerber już z zębami, że to jej, i aby się odwaliła bo już sobie przygotowała go. Naprawdę wystarczyłoby normalnie zakomunikować, że to jej, i nikt by go nie ruszał. Ogólnie przez całą pracę modliłam się w duchu aby nie dostać zmian sam na sam z nią. Szefostwo wiedziało o jej zachowaniu, skwitowali to tym, że już teraz jest lepiej kiedyś było gorzej.

Kierownik bardzo miły i w większości ogarnięty gość. Starał się słuchać i być cierpliwy. Grafiki starał układać się w miarę próśb pracowników. Jednak, gdy zgłaszałam problem dot. zachowań pracowników i chowania sprzętów przez niektórych, to stwierdził ż oszukam problemów tam gdzie ich nie ma. Aha, fajnie.

Małe piekielności;

- Pomniejsze zachowania innych ludzi jak; chowanie sprzętu firmowego np. chochelek do prywatnej szafki, aby ktoś kto lubi ich używać nie mógł.

- Zahamowanie produkcji na czas wizytacji silikera (taki wewnątrzfirmowy sanepid był raz w miesiącu niezapowiedziany) bo musi być czysto: miski w kremami nie mogły leżeć na stołach produkcyjnych podczas produkcji. Owoce których się używało musiały być w pojemnikach zafoliowane od góry nadal podczas produkcji. Wyglądało to tak, że jak dostawałyśmy cynk, że będzie to cała hala cukiernicza wstrzymywała pracę i zaczynała sprzątać, foliować, chować. Siliker dawał punkty za każdą skazę, brud czy zły stan techniczny zmywaka (cały był do remontu). Była liczba której nie można było przekroczyć, jeśli się to zdążyło z premii zostało odejmowane 30%. Nawet jeśli nie było kogoś na zmianie i fizycznie nic nie mógł zdziałać aby temu zaradzić. Tu można by dodać jeszcze kilka piekielności z tym związanym.

- Czepianie się o przeważenie produktów choćby o 10 gram. Najbardziej się to odczuwało przy małych rzeczach typu eklery. Same w sobie były wypiekane duże, nie można było mniejszych a waga kremu wyznaczona na jednego była zbyt mała, aby ładnie wyszprycować krem. Wyglądało to płasko i nie ładnie. Do kogo pretensje, że się nie sprzedało i duża strata? No jak to jak? Do pracowników.

- Grafik. Mała piekielność każdego miesiąca. Każdy miał mieć przeważnie jeden pełny weekend w miesiącu wolny. Piekielność polegała na tym, że w piątek dawali nockę więc kończysz w sobotę rano. W poniedziałek natomiast najczęściej zaczynało się o 4:00 rano.

Zdarzył się bardzo trudny okres gdzie szefostwo bardzo mocno się czepiało całej produkcji. Dodatkowo dobił mnie fakt, że koleżanka z którą miałam najlepszy kontakt i była moją opoką w tym miejscu odeszła. Nie wytrzymałam. Zwolniłam się.
Miałam przerwy w zatrudnieniu między różnymi zakładami.

Przykłady piekielności w nich.

Zakład I; Szef rzucił mnie bez przeszkolenia na cukiernie. Po tygodniu chciał ode mnie spróbować crossaint, crème brule, ptysiów z kruszonką. Na kiedy? Powiedział, że wychodzi za 4 godziny i ma być gotowe. Oczywiście inna dziewczyna wypiekała inne rzeczy w piecu, a był tylko jeden. Nie chciałam wstrzymywać produkcji, więc robiłam pomiędzy. Z crossaint zrezygnowałam, bo nie było garownika, w 4 godziny nie było szans zrobić ciasta półfrancuskiego łącznie z normalnym wyrastaniem. Skończyło się tak, że ptysie miałam wypieczone, baza do kremu muslinowego się chłodziła, crème brulle był w piecu, piekł się już ponad godzinę i nadal nie był dobry. Ostatecznie doszedł, ale już po czasie. Szef się obraził. Powiedziałam co i jak, to stwierdził, że on tu jest Panem i jeśli mówi że mają być za 4 godziny crossainty to mają być. Zwolniłam się w tym samym momencie.

Zakłąd II- Duża hala, największa jaką widziałam w swoim życiu. Tak lekko z 300,00 m2. Pracowników 3 plus 2 uczniów. Jeden pracownik z orzeczeniem o niepełnosprawności. I naprawdę coś mu było, z tym, że nie fizycznie a z głową. Co dokładnie nie wiem, jednak po zachowaniu i patrzeniu na obsługę maszyn cukierniczych stwierdzam, że nie powinno go tam być. W samym zakładzie przepisów brak, patrz się i ucz. Z plusów nauczyłam się pisać czekoladą. Ogólnie facet mi nie zapłacił. Odeszłam.

Aktualnie pracuję w filii cukierni w mieście wojewódzkim. Jestem jedyną polką. Przepisy pisane cyrlicą, Moje pomieszczenie jest przeszklone, bardzo małe 4m2. Brak umowy, ale kasa dobra. Planowana UoP na najniższej reszta pod stołem. Prawda jest taka, że płaci za dni, nie ważne czy spędzisz 8,12 czy 15 godzin na zakładzie, ma być zrobione. Nie wyrobiłam się nigdy w mniej niż 11. Z tego powodu nadgodziny nie są płatne. Urlop jest liczony z najniższej krajowej. Zamiast piec ciągle myję to małe pomieszczenie bo klienci maja widzieć że czysto. Tyle, że to tak nie działa. Blachę gdzieś musze położyć, tak samo miskę, etc. To brudzi. Blachy są czarne i przepalone. Wiadomo, daje się papier do pieczenia. Sprzęty które są tak mocno eksploatowane nigdy nie będą wyglądać cacuś glancuś jak nówki. Szef tego nie rozumie. Woli aby klient nie widział takich rzeczy. Z tym, że jednak ja wolę położyć blachę na czysty blat niż opierać o podłogę która podczas produkcji naprawdę mocno się brudzi.

Wiecie co? Zwalniam się.

Cukiernia

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…