Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91001

przez ~kolezankaaski ·
| Do ulubionych
Historia o koleżance w toksycznym związku zainspirowała mnie do napisania historii mojej koleżanki.

Zaznaczam - imiona i niektóre szczegóły zmienione, żeby nikt bohaterów historii nie zidentyfikował. Sens jednak zachowany.

Joasię znam od podstawówki. Wychowywała się ona bez ojca i chyba cierpi na tak zwane daddy issues.

Pierwszy raz głowę straciła w wieku 18 lat dla żonatego faceta. Faceta zwodził ją przez 2 lata, że żony nie kocha, że tylko dla dzieci z nią jest. Po dwóch latach spotykania się w tajemnicy po prostu zniknął. Joasia nawet nie wiedziała gdzie mieszka, gdzie pracuje. Mocno to odchorowała.

Potem zaczęła się spotykać z dwa razy starszym facetem, który był po prostu dupkiem. Traktował ją jak panią do towarzystwa na telefon, przychodził kiedy chciał, jak nie chciał to tygodniami się nie odzywał, twierdząc potem, że był za granicą w interesach. Historia podobna - jak Aśka mu się znudziła przestał się odzywać.

W obydwu przypadkach Aśka nie znała nikogo ze znajomych faceta, wiedziała tyle, ile jej powiedzieli. Potem przez jakiś czas był spokój, ale Aśka zawsze szukała facetów starszych, którzy mieli być stabilni i zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie chodziło tu o kasę, bo Aśka miała w życiu trudno, była pracowita i potrafiła sama o siebie zadbać. Po studiach znalazła dobrą pracę, wyprowadziła od się od mamy i nawet kupiła mieszkanie na kredyt.

Gdy miała 27 lat spotkało ją moim zdaniem największe nieszczęście jej życia - poznała niejakiego Damiana...
Damian, wtedy lat 38 - to i tak młody jak na aśkowe standardy. Damian na co dzień pracujący w UK, przyjeżdżał raz na kilka tygodni na weekend, zatrzymywał się u Aśki. Spotykali się tylko u niej, pożyczał od niej auto, wyżerał jedzenie, a potem wyjeżdżał informując ją smsem, gdy była w pracy. Według tego co mówił był singlem, w UK miał swoją firmę i generalnie był królem życia.

Po paru miesiącach zaprosiłam ich na domówkę. Na imprezie był także mój kuzyn, który jak się okazało, Damiana znał, a raczej kojarzył. Po upewnieniu się, że to ten Damian, wciągnął go w gadkę, którą Damian szybko ukrócił, proponując wypicie wspólnie piwka innym razem, po czym wyciągnął Joaśkę do domu.

Kuzyn mówi do mnie tak:
- Aśka się spotyka z tym Damianem? To już nic lepszego nie znalazła?
Według słów kuzyna chodził on z Damianem do szkoły średniej i mają wspólnych znajomych. Damian w rzeczywistości jest rozwodnikiem z dwójką dzieci, w UK raz pracuje raz nie, ma tam wrogów i jest gołodupcem.

Z ciężkim sercem przekazałam słowa kuzyna Aśce. Ta oczywiście wściekła się, mówiąc, że na pewno to pomyłka albo kuzyn ma jakąś zadrę z Damianem i chce go zniszczyć. No niby wszystko jest możliwe. Ale jednak Aśka temat zagadała i Damian się wytłumaczył. Owszem, jest rozwodnikiem, dzieci niby ma, ale wątpi czy to jego, bo żona była delikatnie mówiąc "kobietą lekkich obyczajów". W UK ma wrogów, bo ludzie z Polski mu zazdroszczą sukcesów i chcą mu dowalić. Teoretycznie tak też może być...

Aśka zawodolona z wyjaśnienia, niemniej chyba zaczęła zwracać uwagę na to, że Damian podczas swoich pobytów w Polsce znika nagle na kilka dni, często pożycza od niej kasę. Nie zabierał jej nigdy do swoich znajomych ani rodziny. Aśce te rzeczy jednak chyba ciążyły, bo zaczęła Damianowi wspominać, że chciałaby poznać jego znajomych czy rodzinę, w końcu są razem już rok.

Dla Damiana to było za szybko, ale Aśka nalegała i dopięła swego. Matka Damiana w pierwszym zdaniu zapytała, czy Aśka chce sobie marnować życie z jej synem. Mówi chyba samo za siebie. Znajomym przedstawił Aśkę jako koleżankę.

Twierdził, że to dlatego, że gdy była żona dowie się o nowej dziewczynie to będzie się na nim mścić. Nadarzyła się też okazja poznać jego dzieci - już po buziach widać, że jego, szczególnie syn, a Damian idzie w zaparte, że on nie wie, czy to jego... Alimenty ma jednak zasądzone, a co dzieci winne, że matka była jaka była, więc z dobrego serca płaci... jak ma.

Sytuacja trwa już czwarty rok. W międzyczasie wiele, wiele osób mówiło Aśce, że Damian to cwaniaczek i lawirant. Mówili jej to jego znajomi, którzy znają go od lat. On zjechał na dobre do Polski, twierdząc, że biznesem zarządza na odległość. Do niczego się nie dokłada, jest kompletnie na utrzymaniu Aśki, w zamian co jakiś czas zapraszając ją gdzieś do knajpy albo kupując jakiś ciuszek jako prezent.

Coraz więcej ludzi zwracało jej uwagę, że Damian ma długi, że wypisuje do innych kobiet. Jego kolega powiedział jej, że Damian za jej plecami mówi, że to tylko koleżanka od przespania się. Powiedział wprost:
- Damian to mój przyjaciel, ale on każdej kobiecie zmarnuje życie, a ty jesteś fajna i ogarnięta dziewczyna, daj sobie spokój.

Aśka widziała nawet wiadomości, jakie pisał do innej kobiety - wiadomości jednoznaczne. Ale jej zdaniem wszystko da się wyjaśnić. Mało tego - Damian pisał także do mnie. Ok, to fakt, że nie pisał nic zdrożnego, ale po co pisać kilka razy w tygodniu z pytaniami typu "co u ciebie, słonko?". I ja nie jestem jedyna. Na każdą nowopoznaną kobietę ślini się jak pies. Robi z Aśki idiotkę, obiecując zaręczyny i wesele marzeń, a jednocześnie mówiąc innym, że to luźna znajomość.

Mam takie podejrzenie, że Aśka ma tego wszystkiego świadomość, ale znosi to, bo liczy na cudowną przemianę, albo może uważa, że faceci już tacy są. Nie wiem.

Nie poruszam już tematu, bo to syzyfowa praca. Jak tylko zaczynam odnosić wrażenie, że Aśka przejrzała na oczy, to za chwilę słyszę, że wszystko sobie wyjaśnili.

Chcącemu nie dzieje się krzywda, prawda? A jednak jestem przekonana, że jej dzieje się krzywda, choć może sama tego nie wie.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 96 (106)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…