Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91073

przez ~nauczycielkaprzedszkola ·
| Do ulubionych
Była historia o tym, że dzień babci i dziadka powinien być po południu.

Należę do grupy tzw. "leniwców, co w pracy tylko kawkę piją, a po pracy narzekają". To znaczy, jestem nauczycielką w przedszkolu. I jako "leniwiec", nie chce mi się siedzieć dodatkowo po południu, aby zadowolić dziadków i rodziców. Możecie to zwalić na sam fakt, że jestem nauczycielem, nie ma problemu. Ale oto kilka innych powodów:

1) Dzień babci i dziadka to masa przygotowań. Napisanie scenariusza, zrobienie dekoracji, nauczenie dzieci piosenek, wierszyków i tańców, robienie prób każdego dnia, zrobienie prezentów (łącznie po 4 na dziecko dla niektórych więcej), przygotowanie strojów, wydanie sporej ilości prywatnych pieniędzy na dekoracje i prezenty (w tym roku mam szczęście i rodzice wsparli nas w robieniu prezentów [przynieśli rzeczy potrzebne do zrobienia prezentów z domu], więc pieniądze poszły tylko na dekorację), przygotowanie potańcówki dla dziadków. Według mnie ten dzień w ogóle nie powinien być obchodzony, nie w takiej formie.

2) Nie chce mi się + mam swoje życie. Pracuję różnie - czasami jestem z dziećmi 4h + 4h pracy w domu, czasami jestem z dziećmi 8h, więc według mojego czasu pracy nie powinnam już nic w domu pracować (a z tym bywa różnie, łącznie z pięciogodzinną radą po takich 8h). Wyobraźcie sobie, że jesteście takie 8h, a potem jedziecie na godzinę do domu, wracacie, przygotowujecie salę, pomagacie się dzieciom przebrać i o tej 16 jest występ. Występ około 30-40 min, potańcówka lub poczęstunek około 30 min. Dzieci trzeba przebrać, pochwalić, osobiście daję im jakiś drobiazg (czy to cukierki, czy ciastka - w nagrodę), co zajmuje kolejne około 20 min. Gdy już wszyscy pójdą, trzeba posprzątać. To oznacza, że z pracy mogę wyjść po 18/koło 19. A przecież też mam swoją rodzinę, muszę się przygotować na zajęcia na następny dzień.

3) Dzieci są już zmęczone. Oczywiście, nie wszystkie. Zapewniam jednak, że większość już logicznie nie myśli. Większość dzieci z mojej grupy przychodzi do przedszkola po 6, koło 7. Wyobrażacie sobie, że takie dziecko ma być tyle godzin na nogach w pełni myślące, uczestniczące we wszystkich zajęciach (starszaki mają godzinę zwykłych zajęć + 30-60 min religii/angielskiego/korekty/rytmiki), a następnie jeszcze o tej 16 występujące? Ja nie. Mam chłopca, który przychodzi o 8, a o 16 jest tak zmęczony, że zamykają mu się oczy. I nie tylko jemu.

4) Taki występ to ogrom stresu. I dla nauczycieli, i dla dzieci. Dzieci kilka dni przed już wariują - są rozdrażnione, w wielu przypadkach agresywne, nie mogą się skupić. A muszą, bo raz, że próby, a dwa, że występ. Czym później, tym gorzej dla nich. Oni też chcą mieć to za sobą.

Nie będę wspominała, że i tak spora część dziadków by nie mogła przyjść na 15 czy 16, bo przecież są tacy, którzy pracują np. 10-18, albo na drugie zmiany. Albo że na występ może przyjść zamiast dziadków rodzeństwo, wujostwo czy rodzice (takie przypadki się zdarzają i dzieci i tak się cieszą). Nigdy nikomu się nie dogodzi.

przedszkole

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…