Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#91084

przez ~Lekomanka89 ·
| było | Do ulubionych
Dlaczego wielu psychologów/psychiatrów twierdzi,że tabletki wszystko zmienią i mój świat nagle na nowo będzie kolorowy?

Poszłam na trzy wizyty do trzech różnych psychologów i jednego psychiatry (wszystko z prywatnej kieszeni oczywiście). Opowiedziałam o moich stanach i zjazdach psychicznych. Zaznaczałam, że chcę nad sobą popracować bez brania żadnych psychotropów, bo już w przypadku leku nasennego (opartego na zolpidemie), czułam się jak gówno. Co usłyszałam od każdego?
- Brak dokładnej diagnozy- raz depresja, raz stany lękowe, raz przepracowanie
- Zalecenie unikania stresów
- Pigułki ale takie lekkie, na początek. Po nich na pewno poczuję się lepiej.

Psychiatra jako jedyny stwierdził, że możliwe,że jest to powiązane z moimi hormonami i zalecił konsultacje z ginekologiem. Oraz tabletki antydepresyjne.

Antydepresantów nie chcę też brać, bo widziałam po znajomych jak im pomagają. W okresie gdy je brali, wszystko było super. Gdy zaczynali z nich schodzić, mieli typowe syndromy odstawienia i pogorszenie humoru. Po kilku miesiącach bez antydepresantów- zwykle powrót do stanu sprzed terapii.

Moje zaufanie do psychiatrów i psychologów maleje również właśnie przez moje diagnozy (a właściwie ich brak) oraz diagnozy koleżanek:
-Jedna ma zdiagnozowaną depresję wysoko funkcjonująca. Otóż według psycholog chęć sprzątania i życia w czystym otoczeniu, mając 2 psy i długowłosego kota, tu u mojej znajomej objaw tuszowania problemów. Zalecenie- wesołe tabletki.
-Depresja sezonowa to diagnoza innej znajomej. Recepta? Tabletki. Skąd wiadomo, że depresja sezonowa? Bo akurat na diagnozy znajoma przyszła jesienią i powiedziała, że podczas lata nic jej nie było (gdy latem miała inną, lepszą sytuację życiową niż jesienią).
-Depresja równoważna- tego to nie umiem przetłumaczyć ani zdiagnozowany tak znajomy też nie umie. Podobno chodzi o to, że w ciągu dnia ma zarówno objawy normalnego stanu jak i depresji (???). Recepta- wesołe tabletki.

I już sama nie wiem w czym jest problem. Czy we mnie, czy w tych lekarzach, którzy zamiast ze mną opracować jakieś zadania, terapię, aby rzeczywiście zdiagnozować mój stan, wolą przypisać tabletki i mieć pacjenta z głowy. Boję się iść do kolejnego lekarza, aby znowu usłyszeć, że pomogą mi tabletki. Zaczynam rozważać terapię za granicą, bo akurat do Czech mam blisko, bo myślę, że u nas w kraju nie znajdę pomocy.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (41)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…