Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#91156

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Zbliżają się wybory samorządowe.

Jak już wspominałam w którejś poprzedniej historii chodziłam do klasy integracyjnej w gimnazjum, gdzie historii uczył mężczyzna, który absolutnie nie powinien być nauczycielem.
Miał charyzmę, ciekawie opowiadał, może byłby nawet fajnym wykładowcą na studiach, ale na pewno nie na nauczyciela w szkole. Klasa integracyjna to taka, w której 1/4 uczniów ma konkretne niepełnosprawności/choroby, przez co nie są w stanie chodzić do "zwykłej" klasy. Z resztą uczniów bywa różnie. W moim przypadku ci "zdrowi" też mieli mnóstwo problemów, tyle że bardziej behawioralnych. Nie mieliśmy też potencjału humanistycznego. Jedna, może dwie osoby były zainteresowane pójściem po gimnazjum na profil humanistyczny. Parę osób w tym ja chciało iść ja jakieś ścisłe studia, a większość technikum/zawodówka -> coś praktycznego po czym od razu mogliby pracować.

Ale takie fakty naszego historyka nie obchodziły. Cisnął nas najbardziej ze wszystkich nauczycieli. Mimo że mieliśmy tylko 2 lekcje tygodniowo to mieliśmy 14 ocen na SEMESTR, a nawet więcej, bo moi rodzice zauważyli to jeszcze przed końcem semestru. Dla porównania z języka polskiego, którego było 5 godzin tygodniowo, mieliśmy tylko ok. 7 ocen. On po prostu ciągle robił kartkówki. Był jednym z niewielu nauczycieli, którzy wyrabiali się z materiałem. Czasem nawet mu brakowało, wtedy po prostu brał, co kiedyś przerobiliśmy. W międzyczasie delikatnie wciskał nam jakieś swoje konserwatywne poglądy.

Jak powszechnie wiadomo w polskiej szkole dyscyplinuje się uczniów tylko poprzez krzyk. Nawet gdy nie robią źle celowo i są niepełnosprawni. Wprawdzie potem w pracy nikt nie lubi tych klientów, co krzyczą na sprzedawców, ale co tam. Kiedyś źle zrobiłam jakąś mało ważną pracę domową, z której nie było oceny, bo mam autyzm, potrzebuję precyzyjnych informacji, a on podał bardzo ogólnikowe polecenie. W związku z tym na mnie nakrzyczał przy całej klasie i tylko na mnie, mimo że połowa klasy nie zrobiła w ogóle. Dla tych co nie rozumieją, to nawiążę to tych historii o pracy grafika w Canvie. Wyobraźcie sobie, że robicie projekt dla jakiegoś klienta, pytacie się, czego on konkretnie oczekuje, a klient odpowiada "obojętnie". A potem ten klient się na was drze, że to tak nie miało być, że jesteście niekompetentni itd. Tyle że nie jesteście dorosłą osobą, która ma jak się (jakoś) bronić, a niepełnosprawną gimnazjalistką, która boi się własnego cienia.

Ostatnio jechałam autobusem i patrzyłam na płoty zawalone plakatami wyborczymi. Część osób to aktualni politycy, druga część to nowe osoby i jest jeszcze ON. Tak, on startuje w wyborach. Pewnie będzie się reklamował jako doświadczony nauczyciel w tym nauczyciel uczniów niepełnosprawnych. Mam szczerą nadzieję, że się nie dostanie. A jak się dostanie to co, będzie krzyczał na przeciwników politycznych? Na dzieci można to czemu nie na dorosłych?

szkoła wybory

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (150)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…