Na jakimś portalu czytałam historię dziewczyny, która miała unikatową kolekcję Harry'ego Pottera i matka pod jej nieobecność oddała książki w prezencie jakiemuś dziecku.
Za czasów sprzed Neostrady jeszcze, mieszkając na wsi, dostawałam katalog z książkami. Wybieraliśmy jakieś pozycje, potem opłata itp. Większość książek trafiała do mnie na półkę. I większość szła jako prezent. Bo mój ojciec, zamiast kupić coś, kazał oddawać jakąś książkę.
Jak byłam młodsza, stwierdził, że ja i moje rodzeństwo nie potrzebujemy pluszaków i kazał nam je spakować i oddać dzieciom kolegi.
U was też tak było? Niby wasze ale nie do końca?
Za czasów sprzed Neostrady jeszcze, mieszkając na wsi, dostawałam katalog z książkami. Wybieraliśmy jakieś pozycje, potem opłata itp. Większość książek trafiała do mnie na półkę. I większość szła jako prezent. Bo mój ojciec, zamiast kupić coś, kazał oddawać jakąś książkę.
Jak byłam młodsza, stwierdził, że ja i moje rodzeństwo nie potrzebujemy pluszaków i kazał nam je spakować i oddać dzieciom kolegi.
U was też tak było? Niby wasze ale nie do końca?
Dzieciństwo
Ocena:
117
(127)
Komentarze