Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#9173

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuje na stacji paliw w mało ciekawej dzielnicy w jednym z wojewódzkich miast. To tak wstępem.

Pewnej niedzieli na zmiania byłam wraz z koleżanką(E.)Muszę zaznaczyć że w niedziele nie mamy nikogo na podjeżdzie więc nie dość że obsługa na sklepie to jeszcze na podjedzie ( tankowanie gazu, wydanie butli, myjka jak sie popsuje itp. itd.). że na dworku słonecznie to dużo ludzi w sklepie i na podjeździe. Gdy udało nam się rozładować "nalot" to na minutkę stanełyśmy aby złapać oddech, wtedy wychodzi klient z w-c i podchodzi to nas z mordą :
K ( klient): w kubli brudno, a juz podpisane do jedynastej a tam syf i brud.
E( koleżanka): wie pan przepraszam ale miałyśmy przed chwilą mały kociołek i nie dałyśmy rady ogarnąć, a pozatym w-c podpisujemy od 10 - 11 i tak dalej więc został on podpisany jak najbardziej o czasie.
K: ta jasne, jest za wcześnie, ja wiem o której powinien byc podpisany. Tam syf i brud a wy tu stoicie jak jakies kołki i sie opierdalacie. Ja to już zgłoszę odpowiednim osobą.

Klient sobie poszedł, ja poszłam do kibla, a tam, czysto, ciut tylko nachlapane wodą koło umywalki. Ale ok to nie koniec. Po paru minutach dzwoni szef z pytaniem czy wszystko ok, więc mu opisujemy co i jak. Mówimy mu że facet nadal siedzi w aucie i czeka nie wiadomo na co. Na szef jest w miarę ok, więc mówi aby któraś z nas poszła do faceta i poprosila o nr tel to on potem do niego zadzwoni. Wypadło na mnie. Poszłam ( facet w aucie pozamykany na 4 spusty, łaskawie otworzył szybę) i wywiązał się taki dialog :

J(ja): Przepraszam, ale dzwonił przed chwilą szef i prosił aby pan zostawił do siebie nr kontaktowy to zawdzwoni i wyjasni tą zaistniała sytuację.
K: ja nie muszę - i na beszczela zamknął mi okno przed nosem , odwróciłam się na pięcie i poszłam.

Niestety to był dopiero początek piekielnego dnia. Za jakiś czas przyjechał stały klient(SK) - zawsze naburmuszony jakby przyjeżdżał z przymusu do nas. Podchodzi do koleżanki do kasy

SK: Doładowanie do play za 30 na jak długo przedłuża
E : Wie pan że nie wiem, ale chyba ...
SK ( nie dał nawet zdania skończyć): jak to nie wiesz to sprzedajesz i nie wiesz to jakiś skandal ja to zgłoszę kierownikowi
E: Przepraszam bardzo ale nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego, a podejrzewam że pan też sam wszystkiego nie wie na temat cen za usługi jakie wykonuje pańska firma. przepraszam ale muszę zrobić hot - doga klientowi, zapraszam do koleżanki do kasy.

to samo pytanie do mnie na ile ta karta przedłuża ważnośc konta
Ja(J): Przepraszam, ale ja tego też nie wiem, pozatym play jest od niedawna w Polsce, więc wie pan trudno mi powiedzieć
SK: jak od nie dawna co za głupoty opowiadacie, bla bla bla
J: To jednak będzie to doładowanie, czy jednak nie
SK: oczywiście że tak, nie będę teraz jeżdzil i szukał nie wiadomo gdzie. A kierownikowi powiem co za beszczelne osoby tu pracują, z takim tekstami to koleżanka powinna iśc do przedszkola a nie do pracy wśród ludzi.

Poźniej dla własnej ciekawości sprawdziłyśmy na zdrapce z doładowaniem i tam pisało jak wół na ile. ( 28dni). Jakby inaczej się on zachował to byśmy mu to sprawdsziły w wcześniej.

Ale to jeszcze nie koniec. popołudniem przyjechał szef, pokręcił się chwilę i coś poszedł robić na zapleczu. W czym czasie u nas znów "nalot" koleżanka robi hot-dogi a ja obsługuje na kasie, podchodzi klient (K2) i zwraca nam uwagę że umywalkę mamy zapchana, ok spoko mówię że zaraz sprawdzę i dziękuje za zwrócenie uwagi, Koleżanka cicho do mnie

E: kolejnemu się cos w kilblu nie podoba
K2: coś pani do mnie mówiła, cos się ku*** nie podoba ?
J: nie proszępana, koleżanka się pytała klienta jakie sosy chce do hot-doga, nic do pana nie mówiła (śmiać nam już się chciało, ale pełna powaga i tylko z banenem na ustach idę sprawdzić w-c)
K2: a pani czego się tak uśmiecha. Jak tak można z klienta się wyśmiewać
J: przepraszam bardzo, ale ja sie z pana nie śmieje, tylko się uśmiecham bo taka mam pracę że muszę się do każdego uśmiechać

Wyskakuje szef z zaplecza
SZ( szef): O co chodzi
K2: zwróciłem im uwagę że syf w kiblu a one się ze mnie śmieją, niech pan patrzy jaki brud

Idę za nimi do kibla, fakt umywalka była zapchana jakimiś brudami.

Sz: No tak ma pan rację, bardzo przepraszamy i ....
K2: A teraz trudno o dobrych pracowników, niektórzy to nic nie robią tylko się opierdalają
J: Panie R... bardzo przepraszam, ale była dosłownie 15 minut temu i było czysto, nie mam zamiaru chodzić po każdym kliencie do w-c bo nic innego bym nie robiła tylko stała z mopem pod kiblem.

Chyba klientowi zrobiło się ciut głupio i szybko się zmył.

Na szczęście dzień już się kończył.

Orlen

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…