Historia z ZUS-u, także nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :)
Mój pracodawca nie zwrócił mi na czas książeczki, w której miał uaktualnić ubezpieczenie, musi ją mi przysyłać z drugiego końca Polski, a więc uznałam, że to niemożliwe żeby doszła dziś na popołudnie kiedy mam umówioną wizytę u lekarza. Poszłam do ZUS-u dowiedzieć się czy mogę dostać jakieś potwierdzenie tego że jestem ubezpieczona, tam zostałam pouczona przez pracownika:
- JAK TO BEZ KSIĄŻECZKI? Wie pani co to jest KSIĄŻECZKA? To jest najważniejsza rzecz. Co z tego że my WIEMY, że Pani jest ubezpieczona, jak nie ma pani książeczki? Powinna mieć ją pani zawsze ze sobą. Nawet jakby pani teraz wyszła i potrąciłby panią samochód, i pani flaki walałyby się po ulicy, to NIKT by pani nie sprzątnął, bo nie ma pani książeczki.
Mój pracodawca nie zwrócił mi na czas książeczki, w której miał uaktualnić ubezpieczenie, musi ją mi przysyłać z drugiego końca Polski, a więc uznałam, że to niemożliwe żeby doszła dziś na popołudnie kiedy mam umówioną wizytę u lekarza. Poszłam do ZUS-u dowiedzieć się czy mogę dostać jakieś potwierdzenie tego że jestem ubezpieczona, tam zostałam pouczona przez pracownika:
- JAK TO BEZ KSIĄŻECZKI? Wie pani co to jest KSIĄŻECZKA? To jest najważniejsza rzecz. Co z tego że my WIEMY, że Pani jest ubezpieczona, jak nie ma pani książeczki? Powinna mieć ją pani zawsze ze sobą. Nawet jakby pani teraz wyszła i potrąciłby panią samochód, i pani flaki walałyby się po ulicy, to NIKT by pani nie sprzątnął, bo nie ma pani książeczki.
ZUS
Ocena:
771
(871)
Komentarze