zarchiwizowany
Skomentuj
(21)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Nie wiem w zasadzie, czy moja historia pasuje tu tematem. Nie jest o piekielnym kliencie, być może mogę opisany serwis określić mianem "usługodawcy"? Wiecie o takim portalu jak "Pobieraczek"? Co prawda nie o nim będę tu pisać, ale polityka obydwu tych stron wydaje mi się być podobna..
Jakiś czas temu otrzymałam tajemniczego sms-a o mniej więcej następującej treści:
"Hej, głupio mi o tym pisać, ale znalazłem filmik z Tobą na stronie www.sexdetektyw.pl, na którym jesteś w toalecie. Musisz skończyć to chamstwo."
Chwila zastanowienia... nie, chyba jednak mam to gdzieś.
Nie minęła minuta, dostaję drugą wiadomość:
"Jestem Twoim dobrym znajomym, ale nie chcę mówić kim jestem. W końcu to niezręczne. Nie odpisuj."
Myślę sobie: który z moich znajomych odwiedza tak ambitne strony jak "sexdetektyw"? Rozumiem redtube, albo coś w ten deseń, ale cholera "sexdetektyw"?!
Po drugie: Czy tak na prawdę mnie to obchodzi, że ktoś będzie sapał nad tym, jak robię siku na tak zwanego narciarza w publicznej toalecie?!
Nic, zadzwonię. Oczywiście telefon wyłączony, ale zostawiłam stosowną wiadomość dla mojego dobrego znajomego. I być może ta historia na tym by się skończyła, gdybym nie opowiedziała o tym zajściu swojemu chłopakowi..który w złości odwiedził wyżej wymieniony portal.
I cóż, czy warto rejestrować się za ponad 10 złotych, żeby zobaczyć jak oddaję mocz? Nawet mój ukochany sobie to darował :P.
Wniosek: beznadziejny sposób nabijania użytkowników/pieniędzy za rejestrację.
A już myślałam, że zostałam gwiazdą porno...
Jakiś czas temu otrzymałam tajemniczego sms-a o mniej więcej następującej treści:
"Hej, głupio mi o tym pisać, ale znalazłem filmik z Tobą na stronie www.sexdetektyw.pl, na którym jesteś w toalecie. Musisz skończyć to chamstwo."
Chwila zastanowienia... nie, chyba jednak mam to gdzieś.
Nie minęła minuta, dostaję drugą wiadomość:
"Jestem Twoim dobrym znajomym, ale nie chcę mówić kim jestem. W końcu to niezręczne. Nie odpisuj."
Myślę sobie: który z moich znajomych odwiedza tak ambitne strony jak "sexdetektyw"? Rozumiem redtube, albo coś w ten deseń, ale cholera "sexdetektyw"?!
Po drugie: Czy tak na prawdę mnie to obchodzi, że ktoś będzie sapał nad tym, jak robię siku na tak zwanego narciarza w publicznej toalecie?!
Nic, zadzwonię. Oczywiście telefon wyłączony, ale zostawiłam stosowną wiadomość dla mojego dobrego znajomego. I być może ta historia na tym by się skończyła, gdybym nie opowiedziała o tym zajściu swojemu chłopakowi..który w złości odwiedził wyżej wymieniony portal.
I cóż, czy warto rejestrować się za ponad 10 złotych, żeby zobaczyć jak oddaję mocz? Nawet mój ukochany sobie to darował :P.
Wniosek: beznadziejny sposób nabijania użytkowników/pieniędzy za rejestrację.
A już myślałam, że zostałam gwiazdą porno...
sexdetektyw
Ocena:
142
(250)
Komentarze