Skoro maj jest miesiącem matur, pozwolę sobie przypomnieć historię, którą do dzisiaj ze śmiechem opowiadam znajomym. Był to rok ’93. Nieopodal mojej szkoły znajdował się sklepik, do którego często podczas przerw wstępowałem po bułki. Jak wiadomo, po egzaminie maturalnym każdy jest głodny. Zgarnąłem kolegów i poszliśmy do wyżej wspomnianego sklepiku. Zaskoczyło mnie to, że ekspedientka, dotąd miła i uprzejma kobieta, traktowała nas z lekceważeniem, niby to „przypadkiem” wydała nie tyle reszty, co trzeba, nie mówiąc już o sposobie, w jaki się do nas odzywała – o „dzień dobry” mogliśmy pomarzyć. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
E: No co?
Ja: Pani dzisiaj taka... smutna?
E: Nie lubię maturzystów.
Ja: Ale... dlaczego?
E: JAK NIE ZDASZ, TO SIĘ PRZEKONASZ!
E: No co?
Ja: Pani dzisiaj taka... smutna?
E: Nie lubię maturzystów.
Ja: Ale... dlaczego?
E: JAK NIE ZDASZ, TO SIĘ PRZEKONASZ!
Ocena:
596
(718)
Komentarze