zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Naczytałem się tyle o problemach z Internetem i perypetiach z tym związanych, że aż postanowiłem napisać o własnych. Generalnie rzecz ujmując, Internet psuje nam się rzadko, jeśli jednak zdarzy się taki przypadek, to ja muszę wykonać telefon w tej sprawie. Nigdy nie zostałem potraktowany w sposób chamski, jednak ostatnia (zaledwie sprzed tygodnia) rozmowa z doradcą mnie, mówiąc potocznie, „rozwaliła”.
Ja: Dzień dobry, nazywam się Andrzej J..k, dzwonię z numeru ..., chciałbym zgłosić uszkodzenie Internetu.
Doradca: Czy jest pan właścicielem numeru?
Ja: Nie, właścicielką jest moja mama.
D: Czy mógłbym poprosić mamę do telefonu?
Ja: Rozmowa z mamą będzie bezowocna, gdyż mama nie ma zielonego pojęcia o Internecie. Dlatego właśnie ja dzwonię do państwa.
D: W takim razie proszę powiedzieć mamie co i jak i niech mama do nas zadzwoni. Przykro mi, mogę rozmawiać jedynie z właścicielem.
I doradca się rozłączył. Wkroczyłem zatem do akcji i cierpliwie wytłumaczyłem mamie, na czym polega nasz problem, dla pewności spisałem na kartce to, co powinna mówić, wykręciłem numer i przekazałem słuchawkę prawowitej właścicielce numeru telefonu. Ku naszemu zdziwieniu, odezwał się ten sam doradca, z którym wcześniej próbowałem nawiązać rozmowę.
Mama: Dzień dobry, dzwonię w sprawie, eee... Internetu.
D: Czy dzwoni pani z numeru ....?
M: Tak, mój syn przed chwilą z panem rozmawiał.
D: Ach, to pani. Poznaję. Więc, pani jest właścicielką?
M: Zgadza się.
D: W czym problem?
M: Internet nam nie działa, eee... taka lampeczka nie świeci od wczoraj. (do mnie) Andrzej, jak ta lampeczka się nazywa?
Ja: Dioda. Wszystko napisałem mamie na kartce.
M: Więc, dioda nie świeci, nie wiemy, co się dzieje. Ja się za bardzo na tym nie znam, mój syn by to dokładniej opisał.
D: W takim razie, poproszę syna do telefonu.
Zbaraniałem. I po co były te gadki o właścicielach? Oczywiście (lekko wkurzony) podszedłem do telefonu i historia dobrze się skończyła.
Ja: Dzień dobry, nazywam się Andrzej J..k, dzwonię z numeru ..., chciałbym zgłosić uszkodzenie Internetu.
Doradca: Czy jest pan właścicielem numeru?
Ja: Nie, właścicielką jest moja mama.
D: Czy mógłbym poprosić mamę do telefonu?
Ja: Rozmowa z mamą będzie bezowocna, gdyż mama nie ma zielonego pojęcia o Internecie. Dlatego właśnie ja dzwonię do państwa.
D: W takim razie proszę powiedzieć mamie co i jak i niech mama do nas zadzwoni. Przykro mi, mogę rozmawiać jedynie z właścicielem.
I doradca się rozłączył. Wkroczyłem zatem do akcji i cierpliwie wytłumaczyłem mamie, na czym polega nasz problem, dla pewności spisałem na kartce to, co powinna mówić, wykręciłem numer i przekazałem słuchawkę prawowitej właścicielce numeru telefonu. Ku naszemu zdziwieniu, odezwał się ten sam doradca, z którym wcześniej próbowałem nawiązać rozmowę.
Mama: Dzień dobry, dzwonię w sprawie, eee... Internetu.
D: Czy dzwoni pani z numeru ....?
M: Tak, mój syn przed chwilą z panem rozmawiał.
D: Ach, to pani. Poznaję. Więc, pani jest właścicielką?
M: Zgadza się.
D: W czym problem?
M: Internet nam nie działa, eee... taka lampeczka nie świeci od wczoraj. (do mnie) Andrzej, jak ta lampeczka się nazywa?
Ja: Dioda. Wszystko napisałem mamie na kartce.
M: Więc, dioda nie świeci, nie wiemy, co się dzieje. Ja się za bardzo na tym nie znam, mój syn by to dokładniej opisał.
D: W takim razie, poproszę syna do telefonu.
Zbaraniałem. I po co były te gadki o właścicielach? Oczywiście (lekko wkurzony) podszedłem do telefonu i historia dobrze się skończyła.
Ocena:
199
(263)
Komentarze