#9591

Jechałam w środę do Babci na Marymont. Byłam umówiona na daną godzinę, wyszłam trochę za późno. Dodam, że tego dnia miałam ładowaną kartę miejską, aczkolwiek nieaktywowaną (ważne). Idę na przystanek i patrzę, że stoi mój tramwaj. Dobiegam, motorniczy na mnie czeka. Wbiegłam w ostatniej chwili, dosłownie sekundę po tym, jak weszłam motorniczy zamknął za mną drzwi. Wyjmuję kartę miejską. Chcę ją aktywować i patrzę - kasownik świeci się na czerwono, a na wyświetlaczu pojawia się złowrogi napis - kasownik zablokowany.
Odwracam się, a tu kontroler [K] sobie stoi z szyderczym uśmiechem i mówi:
[K]: Bileciki do kontroli.
Pokazuję legitymację szkolną i kartę miejską. Ten wyciąga mi ją z dłoni i przykłada do tego swojego urządzonka. Jak można się domyśleć, urządzenie to nie chce przyjąć mojej karty miejskiej. Kanar zabiera mi legitymację i mówi:
[K]: Co, bez aktywowania karty sobie jeździmy, co?
Szczerze zdenerwowana odpowiadam:
[J]: Proszę pana, ja dopiero co wsiadłam do tramwaju i zanim zdążyłam ją aktywować, pan zablokował kasownik!
Na to on:
[K]: Z mojego punktu widzenia ty jedziesz bez biletu. Będę ci musiał wypisać mandacik.
Spisał mnie i wysadził przystanek dalej. Ja naprawdę zdenerwowana, bo cało to spisywanie trwało z 15 minut (bo jeszcze jedną dziewczynę spisał, która się z nim wykłócała).
Z radością zauważam, że jedzie następny tramwaj. Wsiadam do niego, a kontroler za mną. Tramwaj jeszcze stoi, nie zamknął drzwi więc przykładam kartę miejską do kasownika żeby ją aktywować. Zrobiłam to dosłownie na sekundę zanim kanar zablokował kasownik (tramwaj nadal stał na przystanku).
Ja się zwracam do niego:
[J]: O nie, tym razem mnie pan nie spisze! Poza tym, pan jest nieuczciwy, bo w ten sposób tej pani (pokazuję na kobietę wsiadającą do tramwaju) też by pan mógł wypisać mandat!

Kobieta ta (trzymała w ręku bilet) usłyszawszy te słowa spojrzała na mnie, na kasownik i pośpiesznie wysiadła z tramwaju. W przeciwieństwie do mnie miała szczęście.

ZTM Warszawa