Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#9833

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Na wstępie chciałam napisać , że jestem nastoletnią matką i z tego powodu spotyka mnie dużo nie miłych sytuacji . (Proszę nie komentować tego faktu oraz nie uogólniać )

Jakoś 2 miesiące temu wybrałam się z synkiem do apteki, dodam, że pierwszy raz byłam w tej aptece, ponieważ byłam przejazdem, po witaminki (dzieciom do 3 roku życia podaje się witaminki w kropelkach).
Wniosłam wózek, podeszłam do okienka (udało się i byłam pierwsza).
Pani wygląda zza okienka (wstała i patrzy znad okularów to na mnie to na synka) Wywiązał się dialog:

J: Dzień Dobry (podaje receptę ) Devikap oraz 2x Cebion multiwitamina.
P: Nie sprzedam CI!
J: Słucham? Dlaczego?
P: Pokaż dowód.
J: Nie mam dowodu, nie mam obowiązku pokazywania dowodu przy kupnie witamin.
P: Nie sprzedam CI, bo jesteś puszczalską gówniarą. Jak się szkoły nie skończyło, to się ku*wić trzeba, żeby na witaminy dla dziecka zarobić, na takiego samego wyrośnie.

W tym momencie miarka się przebrała nikt nie będzie obrażał mojego dziecka.
Wyrwałam jej receptę z ręki i powiedziałam 'niech się pani pieprzy'.
Gdyby nie to że moje dziecko siedziało w wózku to bym jej nawrzucała, dobrze że mój synek jeszcze wiele nie rozumie.

Zniosłam wózek, oddaliłam się jak najszybciej i już nigdy nie pojawię się w tej zakichanej aptece.
Nie ma to jak oceniać ludzi nawet ich nie znając, do tej pory mi przykro.

Czy ktoś orientuje się czy to babsko miało prawo nie sprzedać tych witamin?

Apteka Wrocław

Skomentuj (104) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 486 (756)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…