Tę historię opowiedziała mi jakiś czas temu (k)oleżanka, która jest weterynarzem i za każdym razem kiedy przychodzi "sezon na kleszcze" zastanawiam się, ilu po świecie chodzi idiotów podobnych do opisanej (p)ani.
Pani przyszła ze swoim psem tłumacząc, że nie wie gdzie nałapał kilka kleszczy na brzuchu. Próbowała mu je sama wyrwać pęsetą ale jej się nie udało, więc przyszła, bo brzuch psa wygląda coraz gorzej. Koleżanka obejrzała psa i wpadła w szał.
K: Czy pani zwariowała?! Chciała mu pani zrobić krzywdę? To nie są żadne kleszcze tylko sutki!
P: Jak to sutki, przecież to pies, a nie suka!
K (wściekła): A co, pani mąż nie ma sutków?
P: No ma, ale tylko dwa!
Żałuję, że pies swojej pańci nie użarł przy próbach "odkleszczania" :/
Pani przyszła ze swoim psem tłumacząc, że nie wie gdzie nałapał kilka kleszczy na brzuchu. Próbowała mu je sama wyrwać pęsetą ale jej się nie udało, więc przyszła, bo brzuch psa wygląda coraz gorzej. Koleżanka obejrzała psa i wpadła w szał.
K: Czy pani zwariowała?! Chciała mu pani zrobić krzywdę? To nie są żadne kleszcze tylko sutki!
P: Jak to sutki, przecież to pies, a nie suka!
K (wściekła): A co, pani mąż nie ma sutków?
P: No ma, ale tylko dwa!
Żałuję, że pies swojej pańci nie użarł przy próbach "odkleszczania" :/
weterynarz
Ocena:
884
(958)
Komentarze