Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

321orino123

Zamieszcza historie od: 13 kwietnia 2011 - 19:40
Ostatnio: 21 kwietnia 2012 - 7:58
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 100
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 2
 
zarchiwizowany

#13313

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Krótko ale zabawnie:
Wczoraj byłem z kolegą na rowerach i po drodze był plac typu "żarcie, pamiątki i inne pierdoły" więc nie można było tam jeździć na rowerze. Wyhamowaliśmy elegancko i zeszliśmy z rowerów jakieś pół metra za znakiem zakazu wjazdu rowerom. I tu zaczęły się jaja. Przydreptał do nas starszy [F]acecik(koło 65) i wyjeżdża z tekstem:
[F]:Tu nie wolno jeździć sku***synu!
[Ja]:Gratuluję spostrzegawczości.
[F]:Nie pie***l tylko tu nie jeździjcie!
Zbaraniałem ewidentnie.
[Ja]:Przecież prowadzimy rowery obok siebie.
[F]:Już ja k***a widzę co robicie
[Ja]:Szczerze? Wątpię. Polecam grubsze szkła.
A, że zaczęła się ścieżka rowerowa to wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy.

Molo w Sopocie

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 60 (130)
zarchiwizowany

#8512

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wiem, że to nie o kliencie ale według mnie to się tu nadaje.

Pewnego dnia w wakacje grałem z kolegą w piłkę i po jakimś czasie naszła nas ochota na coś do picia. Postanowiliśmy iść do sklepu. Poszliśmy skrótem (alejka za kilkoma sklepami i pizzerią). Gdy byliśmy gdzieś w połowie uświadomiliśmy sobie, że ktoś za nami idzie. W pewnym momencie zawołał do nas
"Ej chłopaki zaczekajcie".
Kolega się przestraszył i zaczął przyspieszać, ale ja stwierdziłem, że sprawdzimy o co chodzi a w razie czego zwiejemy.
Więc wywiązał się dialog [J]a, [M]ężczyzna
[M]-Ej chłopaki nie wiecie, gdzie jest tu jakiś sklep, z różnymi bateriami itp. pierdołami?
[J]-Tak, tu po drugiej stronie to znaczy to ten budynek ale wejście jest z drugiej strony.
[M]-A zaprowadzicie mnie?
[J]-Dobrze
I z braku czasu zaprowadziliśmy go. Gdy byliśmy już pod sklepem wskazałem nań, i powiedziałem że to tu. on wszedł i my zaczęliśmy odchodzić. I wszystko byłoby OK, gdyby nagle się nie wychylił ze sklepu i mnie nie zawołał. Podszedłem i zapytałem co się stało. Wsadził mi coś do ręki i znowu schował się w sklepie. Okazało się, że w mojej ręce był banknot pięćdziesięciozłotowy.
Stałem w szoku przez jakąś minutę.

Gdańsk

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (224)

1