Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

BlueFairy

Zamieszcza historie od: 13 maja 2012 - 16:28
Ostatnio: 27 sierpnia 2017 - 19:47
  • Historii na głównej: 2 z 5
  • Punktów za historie: 1566
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 68
 
zarchiwizowany

#50440

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Palę. Do tego studiuję. Do tego mieszkam w bloku. I chyba własnie ta kombinacja sprawia, że jestem obiektem piekielnych sąsiadów.
W mieszkaniu jest nas czworo, z czego tylko ja wychodzę na dymka. W związku z tym, że zrobiło się ciepło, postanowiłam palić na balkonie. Nie pale masakrycznie dużo, nie spędzam na balkonie całego dnia. Jednak wszystkim to przeszkadza.
Jak sąsiadka z piętra niżej rozmawia z nami dość grzecznie, tak samo jak sąsiad z klatki obok, to sąsiad z piętra wyżej przechodzi sam siebie.

Oprócz palenia przeszkadzają mu imprezy których nie robimy, głośna muzyka, której nie puszczamy i prawdopodobnie przeszkadza mu sama nasza obecność.

Wyzywa nas wszystkich od wieśniaków, kur*wiejców, cwe*li i tym podobnych, tylko dlatego, że leci mu dym.
Ja rozumiem, że może to przeszkadzać, że nie wszyscy palą, ale ja tak samo jak on płacę za to mieszkanie i za ten cholerny balkon na którym palę. Z resztą lepiej, że robię to na balkonie niż na klatce.

Nie wiem już co mam robić, bo ta sytuacja jest śmieszna. Mam dość wyzwisk i poniżania z tak błahego powodu. Z resztą my nie przychodzimy do niego za każdym razem gdy kocha się z żoną(?), a możecie mi uwierzyć, ze robi to bardzo głośnio w bardzo różnych porach.

Chyba zacznę palić w łazience, żeby nikomu nie przeszkadzało..

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (35)
zarchiwizowany

#44613

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Właśnie do mojego chłopaka zadzwoniła matka z pytaniem kiedy wraca do domu. Kiedy powiedział, że w niedzielę, został zwyzywany od idiotów, kretynów, debili i synów marnotrawnych. Jak może wrócić w niedzielę, skoro kończy zajęcia w piątek? Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, mamy w sobotę rocznicę związku.


Właśnie przyszedł zapytać, czy nie możemy tego przełożyć.

home sweet

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 6 (44)

#41178

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dostałam dziś prezent od "teściowej".
Połowę balsamu nawilżającego z Dove...
Nie wiem... Chyba zadzwonię i podziękuję.

Piękna i teściowa

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 808 (968)

#31966

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia też tyczy się mojej pracy w taniej odzieży. Piekielni klienci.

1) Ludzie z dziećmi. Nasz ciuch jest duży. Ogromny wręcz. Jestem w stanie zrozumieć, że matka z dzieckiem, nie ma z kim dzieciaka zostawić, no ok przeżyję. Ba, nawet spojrzę na niego, bo wiadomo dziecko ja żywe srebro w miejscu nie usiedzi. Jednak nigdy nie zrozumiem kilku przypadków.

Domowe przedszkole. Mama + 3 dzieci w wieku 8-4 + 1 malutkie na ręku. Oczywiście mama ma dzieci w głębokim poważaniu, sama zajmuje się przerzucaniem szmat, a dzieciaki dawaj w sklep. Biegają, krzyczą, rozrzucają, potrącają innych klientów, no ogólnie robią burdel na kółkach. Sytuacja sprzed dwóch tygodni. Mamy do dyspozycji tzw gondole. Są to takie wieszaki na kółkach, na których wystawiamy na sklep nowy towar. Zajmuję się rozwieszaniem na miejsca owej gondoli, gdy nagle ŁUP i ryk. Co się stało. Dziewczynka postanowiła przejechać się ową gondolą. Nie była w stanie jednak nad nią zapanować. I wyrżnęła na ziemię. Razem z gondolą. Podniosłam ją szybko, wyjęłam małą spod naręcza ubrań, po czym nagle zmaterializowała się mama z całym rodzeństwem, dziewczynkę za rękę i w akompaniamencie krzyków wyszli ze sklepu.

Świeże mamy. Dziecko w wózku. Wiek owego dzieciątka? Od miesiąca do kilku. Moim zdaniem przyprowadzanie tak małego dziecka do taniej odzieży to co najmniej głupota. Tam jest kurz, brudno, dużo osób, warunki nie sprzyjające bynajmniej tak małemu układowi odpornościowemu. Jednak pewna świeża mama przebiła wszystko. Robiąc zakupy zauważyła, że jej pierworodne, no co tu ukrywać, zesrało się. Mama popatrzyła w prawo, w lewo, PRZEBRAŁA dzieciaka na sklepie i dalej w spokoju robiła zakupy. O estetycznym zapachu chyba nie muszę wspominać? Zanim zdążyłam zauważyć co się dzieje, było już po wszystkim i w momencie czynu dokonanego miałam kompletnie związane ręce...

2) Bezczelni ludzie. Wiele przejawów owej bezczelności zaobserwowałam. Jedni notorycznie rozrzucają ubrania, kradną, odwieszają bluzki do spodni, itp. No ale jednak to ciuch i klnąc po cichu sprzątam 5 raz tą samą rzecz. Dwie sytuacje jednak przebiły wszystko.

Krótkie spodenki trzymamy w takich wysokich skrzyniach. Zabrałam się za wyjmowanie z niej pustych wieszaków, czy innych rzeczy. Natrafiłam na długie spodnie. Wyjmuję je, rozwijam i oczom nie wierzę. Białe rybaczki całe poplamione krwią okresową. Nie były one z naszego sklepu, gdyż nie miały ani metki ani ceny, koszmar. Jakaś pani najprawdopodobniej przyszła, przebrała brudne spodnie na jakieś w miarę porządne z ciucha i oczywiście bez płacenia udała się do wyjścia. Szczękę zbierałam z podłogi kilka ładnych minut. Oczywiście spodnie wyrzuciłam. Niestety polityka naszej firmy nie polega na wymianach i tego prezentu zatrzymać nie mogliśmy.

Pani starsza, ogląda pościel. Pościel wisi przy ścianie na dwóch, równoległych metalowych rurach. Pani ogląda, patrzy, bada, studiuje i nagle JEB na ziemię i zabiera się za następną. Podchodzi do niej koleżanka i grzecznie prosi na odwieszenie pościeli na miejsce. Na to babka czerwienieje na twarzy, rzuca na ziemię to co miała w ręku krzyczy, że NIKT NIE BĘDZIE JEJ MÓWIŁ CO MA ROBIĆ, zrzuca na ziemię jeszcze parę rzeczy i wychodzi ze sklepu.

Ot kwiatki.

sklepy

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 568 (678)
zarchiwizowany

#31963

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w taniej odzieży. Jestem osobą, która pomaga w sytuacji zwiększonego ruchu lub przy wymianie towaru. Robić trzeba bardzo dużo, ale wolę to niż np. stać w eleganckim butiku i gapić się przez 8 godzin na ubrania. Jednak największą wadą tej pracy są współpracownicy. A raczej współpracowniczki, gdyż w prawie 30 osobowej ekipie nie ma ani jednego faceta. I mimo, że sama jestem kobietą, to bez bicia przyznam, że współpraca z samymi babami rodzi wiele piekielnych sytuacji.
Lubię je, nie stwarzamy sobie nawzajem jakoś specjalnie problemów (przynajmniej mam nadzieję, bo to nigdy nie wiadomo). Jednak zdarzają się niedopowiedzenia i sytuacje niespodziewane i o tym będzie historia.
Dawno już miałam plany na ten tydzień. Dziś (czwartek) ma przyjechać do mnie moja stara znajoma. Dziewczyny zawsze mi mówią kiedy będę pracować z co najmniej jednodniowym wyprzedzeniem, także kiedy wychodziłam wczoraj z pracy, byłam pewna, że dziś będę miała wolne. jakie było moje zdziwienie, gdy o godzinie 8 zadzwonił mój telefon. Odebrałam zaspana i słyszę:
-Blue Fairy! Musisz być dziś w pracy! Koniecznie, bo nie mamy nikogo na wieczór. Musisz być o 16.
-Ale...Ale... Jak to?
-No bo wczoraj zapomniałam Ci powiedzieć, więc mówię ci teraz, to co, będziesz?
- A mam wyjście?
-No nie bardzo.
- (długie bolesne sapnięcie akceptowalne jako zgoda)

Otóż sytuacja jest na tyle piekielna, że nie mogłam się nie zgodzić. Zależy mi na pracy, a w mieście w którym mieszkam, jest wyjątkowo ciężko z tym tematem. Z resztą na razie żadna z nas nie jest pewna swojej posady, bo kadra zmienia się z dnia na dzień. Jednego dnia jest fajnie i pracujesz sobie w najlepsze, a drugiego jesteś bez pracy i w dodatku z mniejszą pensją(szefowa potrafi wypłacić np. złotówkę mniej za godzinę).

Mogę próbować szukać czegoś innego, ale wątpię, że znajdę cokolwiek lepszego..

sklepy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (37)

1