Profil użytkownika
Blurryfacee
Zamieszcza historie od: | 17 stycznia 2017 - 10:03 |
Ostatnio: | 18 stycznia 2017 - 14:34 |
- Historii na głównej: 1 z 1
- Punktów za historie: 248
- Komentarzy: 2
- Punktów za komentarze: 3
W ostatnią niedzielę odbył się 25. finał zbiórki zorganizowanej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, a ja dołożyłam do tego swoją cegiełkę, będąc wolontariuszem z puszką, więc chcę teraz przedstawić parę historii. To ich bohaterowie będą tutaj Piekielnymi.
1. W pierwszym przypadku Piekielnymi będą... wolontariusze. Odebrałam w sztabie swoją puszkę, wychodzę, zajmuję jakieś strategiczne miejsce i w tym momencie zauważam innego [W]olontariusza. [J]a uśmiecham się, skinęłam mu głową i sobie krążę. Po jakimś czasie szanowny chłopak podchodzi do mnie i mówi:
W: Ja tu stoję.
J: Widzę, jest na tyle miejsca, że się pomieścimy.
W: Ale ja tu stałem pierwszy.
J: Więc trochę już zebrałeś, pomogę ci.
W: To jest moje miejsce, ja tu stałem pierwszy!
Chłopak zrobił się czerwony, więc dałam za wygraną i po prostu sobie poszłam. Ale no halo, dlaczego niektórzy traktują to jako rywalizację? Czy nie chodzi o to, żeby zebrać jak najwięcej na wspólny cel?
2. Druga sytuacja - było koło 12:15 - 12:30, więc stanęłam koło kościoła, przecież dużo osób z niego wychodzi. To był błąd. Nie stałam na terenie kościoła, tylko tuż obok (wiem, że niektórym księżom WOŚP niezbyt pasuje), ale i tak się zaczęło. Co chwila słyszę jakąś [P]iekielną Babunię, która wyskakuje z okrzykami:
P: Czemu wy zbieracie na tego oszusta?!
J: Żeby pomóc dzieciom i osobom starszym.
P: Przecież to wszystko na Woodstock idzie i na jego własne potrzeby!!!
P: Już młodzież przekabacił, o rany boskie, będę się za ciebie modlić, dziecko! (Nie jestem pełnoletnia)
J: Dziękuję.
P: Nie bądź bezczelna, pewnie ty tam ćpasz razem z nimi.
I tym podobne.
3. Podchodzi do mnie pewien facet z dzieckiem i prosi o serduszko. Gwoli wyjaśnień, wolontariusze mają ze sobą plik tych czerwonych serduszek naklejek, które dajemy, kiedy ktoś coś wpłaci. No i ja odpowiadam z uśmiechem, że żeby dostać serduszko musi wspomóc Orkiestrę. Facet spogląda spode łba i mówi, że on nie będzie płacił, mam mu dać naklejkę dla dziecka.
Byłam zmęczona, stałam już parę godzin i miałam kilka sytuacji z takimi ludźmi za sobą, więc powiedziałam facetowi, żeby dał 10 groszy i dam mu naklejkę.
Gościu sobie poszedł psiocząc pod nosem, a ludzie, którzy mnie mijali spoglądali jak na jakiegoś zwyrodnialca, bo co to za wolontariusz, co naklejek nie chce dawać.
Czy naprawdę tak trudno wygrzebać z portfela parę groszy?
4. Od godziny 13:00 stałam w centrum handlowym i o ok. 18:00 na chwilę przysiadłam, bo nie czułam stóp już. Puszkę położyłam obok siebie, na widoku, tak żeby ją widzieć, żeby nikt nie buchnął. I mija mnie jakaś [P]ani.
P: To się stoi, a nie siedzi, przecież nikt ci pieniędzy nie da.
J: Już zbyt zmęczona jestem, żeby stać.
P: (wzdycha) Leniwe to dzisiaj strasznie.
5. Ludzie traktujący nas jak żywą informację. Podchodzi do mnie jakaś kobieta i pyta o której jest Światełko do nieba, jaki jest mój numer sztabu, kto nim koordynuje, ile do tej pory zebraliśmy, ile mam w puszce, ilu jest wolontariuszy.
Na parę pytań odpowiedziałam, ale skąd ja mam to wszystko wiedzieć? Kiedy mówię babce, że nie wiem stwierdziła, że to skandal.
Podsumowując: wolontariusze nie dostają NIC za takie stanie, robią to dla siebie, ale mimo wszystko należy im się trochę szacunku - rozumiem, że możesz nie lubić WOŚPu, Owsiaka czy kogokolwiek, ale co mnie to obchodzi? Nie wrzucaj nic do puszki i nikt nie będzie robił problemów.
1. W pierwszym przypadku Piekielnymi będą... wolontariusze. Odebrałam w sztabie swoją puszkę, wychodzę, zajmuję jakieś strategiczne miejsce i w tym momencie zauważam innego [W]olontariusza. [J]a uśmiecham się, skinęłam mu głową i sobie krążę. Po jakimś czasie szanowny chłopak podchodzi do mnie i mówi:
W: Ja tu stoję.
J: Widzę, jest na tyle miejsca, że się pomieścimy.
W: Ale ja tu stałem pierwszy.
J: Więc trochę już zebrałeś, pomogę ci.
W: To jest moje miejsce, ja tu stałem pierwszy!
Chłopak zrobił się czerwony, więc dałam za wygraną i po prostu sobie poszłam. Ale no halo, dlaczego niektórzy traktują to jako rywalizację? Czy nie chodzi o to, żeby zebrać jak najwięcej na wspólny cel?
2. Druga sytuacja - było koło 12:15 - 12:30, więc stanęłam koło kościoła, przecież dużo osób z niego wychodzi. To był błąd. Nie stałam na terenie kościoła, tylko tuż obok (wiem, że niektórym księżom WOŚP niezbyt pasuje), ale i tak się zaczęło. Co chwila słyszę jakąś [P]iekielną Babunię, która wyskakuje z okrzykami:
P: Czemu wy zbieracie na tego oszusta?!
J: Żeby pomóc dzieciom i osobom starszym.
P: Przecież to wszystko na Woodstock idzie i na jego własne potrzeby!!!
P: Już młodzież przekabacił, o rany boskie, będę się za ciebie modlić, dziecko! (Nie jestem pełnoletnia)
J: Dziękuję.
P: Nie bądź bezczelna, pewnie ty tam ćpasz razem z nimi.
I tym podobne.
3. Podchodzi do mnie pewien facet z dzieckiem i prosi o serduszko. Gwoli wyjaśnień, wolontariusze mają ze sobą plik tych czerwonych serduszek naklejek, które dajemy, kiedy ktoś coś wpłaci. No i ja odpowiadam z uśmiechem, że żeby dostać serduszko musi wspomóc Orkiestrę. Facet spogląda spode łba i mówi, że on nie będzie płacił, mam mu dać naklejkę dla dziecka.
Byłam zmęczona, stałam już parę godzin i miałam kilka sytuacji z takimi ludźmi za sobą, więc powiedziałam facetowi, żeby dał 10 groszy i dam mu naklejkę.
Gościu sobie poszedł psiocząc pod nosem, a ludzie, którzy mnie mijali spoglądali jak na jakiegoś zwyrodnialca, bo co to za wolontariusz, co naklejek nie chce dawać.
Czy naprawdę tak trudno wygrzebać z portfela parę groszy?
4. Od godziny 13:00 stałam w centrum handlowym i o ok. 18:00 na chwilę przysiadłam, bo nie czułam stóp już. Puszkę położyłam obok siebie, na widoku, tak żeby ją widzieć, żeby nikt nie buchnął. I mija mnie jakaś [P]ani.
P: To się stoi, a nie siedzi, przecież nikt ci pieniędzy nie da.
J: Już zbyt zmęczona jestem, żeby stać.
P: (wzdycha) Leniwe to dzisiaj strasznie.
5. Ludzie traktujący nas jak żywą informację. Podchodzi do mnie jakaś kobieta i pyta o której jest Światełko do nieba, jaki jest mój numer sztabu, kto nim koordynuje, ile do tej pory zebraliśmy, ile mam w puszce, ilu jest wolontariuszy.
Na parę pytań odpowiedziałam, ale skąd ja mam to wszystko wiedzieć? Kiedy mówię babce, że nie wiem stwierdziła, że to skandal.
Podsumowując: wolontariusze nie dostają NIC za takie stanie, robią to dla siebie, ale mimo wszystko należy im się trochę szacunku - rozumiem, że możesz nie lubić WOŚPu, Owsiaka czy kogokolwiek, ale co mnie to obchodzi? Nie wrzucaj nic do puszki i nikt nie będzie robił problemów.
centrum_handlowe kosciol
Ocena:
300
(354)
1
« poprzednia 1 następna »